No i dobre podejście. Katolicy niech nie czytają bluźnierstw, ale dają możliwość się z nimi innym zapoznania. Jako ateista nie mam potrzeby czytania Biblii, ale nie zakazuję jej czytać. Co więcej bardzo szanuję chrześcijański Dekalog, jako ideał prawa (zwięzłego, ale treściwego, powszechnego i zrozumiałego) i pewien życiowy drogowskaz. Ale już cała obrzędowość i instytucja Kościoła mnie jednak nie przekonuje, co nie znaczy, że nie trafia do innych, co szanuję. Miłujmy się? Zgoda.
Komentarze (1)
najlepsze