Cześć dalej u mnie lipa niby są zlecenia ale marne
może znalazł by sie ktoś kto miałby jakieś konkretne zlecenia dla mnie pomogliscie już mi ale ja cały czas mam kryzys ze tak powiem będę wam naprawdę wdzięczny sprawa w sądzie jest 14 marca jak ja wygram to będę na plusie
kris_zy89 z- #
- #
- #
- #
- 96
- Odpowiedz
Komentarze (96)
najlepsze
Może po prostu uznali, że skoro masz długi to świadomie zaciągałeś kredyty lub nie płaciłeś opłat a skoro żyjesz na koszt innych to dlatego nie chcieli Ci dać pracy?
Tak się też w sumie zastanawiam, bo jesteś przedstawiany jako bohater, że podjąłeś walkę i chcesz ratować rodzinę - bardzo szlachetne zachowanie tylko długi, no właśnie te długi to mi nie daje spokoju, tylko nie opowiadaj bzdur typu "musiałem wziąć kredyt na leczenie kogoś tam z rodziny".
Sprawa kolejna to jak można pracować u kogoś 2 miesiące za darmo, w momencie nie wypłacenia kasy + np. tydzień i zwijam żagle z takiej firmy.
Jako mechanik spokojnie we Wrocławiu zarobisz 1000zł tygodniowo pracując po 8h, wiadomo więcej godzin to i większy zarobek a jak umiesz naprawiać to bez problemu powinieneś dostać pracę w warsztacie.
Tak sobie luźno rozmyślam nad Twoimi problemami i troszkę się to kupy nie trzyma ale mimo wszystko życzę powodzenia, sam miałem podobnie też byłem bez pracy chwilę i nawarstwiło się problemów.
Pracodawca dawał wpisy i to Cie zniszczyło? no nie no błagam Cie nie pisz mi takich
@FeelTheEnergy: Często osoby zadłużone postrzegane są jako pracownicy podwyższonego ryzyka. Każda praca związana z dostępem do gotówki, finansów itp., rodzi- po stronie pracodawcy- ryzyko, że pracownik postawi wszystko na jedną kartę by "się odbić"- robiąc w ten czy inny sposób manko.
Ja #!$%@?ę, w dzisiejszych czasach nawet analfabeta może redaktorem...
"Witam, przepraszam trochę mi wstyd, że muszę zmieścić takie ogłoszenie, ale nie jest to moja wina" - tak zaczyna się ogłoszenie pana Krzysztofa. Autor wyjaśnia w nim, że wykona niemal każdą pracę za jedzenie oraz leki dla żony. Na pomoc nie musiał długo czekać. Co dziś dzieje się ze słynnym ogłoszeniodawcą?
Choć w internecie ogłoszeń o pracę nie brakuję, to ten anons był wyjątkowy. "Potrzebuje pracy w zamian za jedzenie dla dzieci i lekarstwa dla żony" - napisał na początku stycznia na Olx.pl pan Krzysztof spod Lubina.
I wyjaśnił pokrótce, co spowodowało, że znalazł się w tak złej sytuacji: "Trochę mi wstyd ze muszę zmieścić takie ogłoszenie, ale nie jest to moja wina... Mój pracodawca od 2 miesięcy mi nie płaci, zgłosiłem sprawę do sądu, ale cóż, każą czekać, a właśnie teraz po nowym roku wszystko się pokończyło".
Wszystko, czyli pieniądze, leki dla chorej na cukrzyce żonę, a także jedzenie. Pan Krzysztof tłumaczył w ogłoszeniu, że choć stara się szukać pracy, to sytuacja rodzinna jest tak dramatyczna, że nie może czekać. - Na same leki wydaję około 700 zł miesięcznie, dzieci też na stałe przyjmują leki do inhalacji, ale one na szczęście są tanie". I dodał: "jakoś sobie poradzimy, ale ten miesiąc będzie naprawdę tragiczny".
W zamian lubinianin oferował pomoc niemal w każdej dziedzinie życia. Od naprawy zepsutego telefonu czy komputera, przez prace domowe, po zreperowanie auta. "Mam również samochód kombi i z 10 litrów paliwa wiec mogę podjechać do Polkowic, Lubina, Nowej Soli. Potrafię wiele rzeczy, znam język angielski" - wyliczał pan Krzysztof.
Historią pana Krzysztofa zaczyna interesować się coraz więcej osób. Pojawiają się też pierwsze podejrzenia i głosy ludzi wątpiących w szczere intencje Krzysztofa. W odpowiedzi ten wyjaśnia, że nie jest naciągaczem, a to, że nie podaje swoich danych osobowych wynika z obawy przed reakcją bliskiego otoczenia. -"Nie chciałbym, aby moje dzieci ponosiły konsekwencje tego, że w domu jest trudna sytuacja". W końcu - by nikt nie wytykał ich palcami, że ich ojciec, ale także głowa rodziny i, jak sam to podkreśla - jako mężczyzna - nie radzi sobie z trudami życia codziennego.
Dla wielu jednak stał się bohaterem i wzorem ojca, który potrafił stawić czoło problemom i chowając męską dumę do kieszeni - ratować rodzinę. W ostatecznym rozrachunku ilość małych zleceń mogła pozwolić panu Krzysztofowi przetrwać najtrudniejsze miesiące.
- Było to po prostu ogłoszeniem osoby poszukującej pracy - tłumaczy pan Krzysztof w korespondencji i wyjaśnia, że nie był to dramatyczny apel o pomoc, ale o zwykłe ogłoszenie o pracę. I jak przyznaje, zrobił wszystko, aby ją zdobyć: - Wysłałem dziesiątki CV i nie przynosiło to żadnych konkretów. Zwróciłem się nawet o pomoc do opieki społecznej, ale proszę mi wierzyć - uzyskałem tylko negatywną odpowiedz od pani kierownik. Stąd decyzja o zamieszczeniu ogłoszenia bardzo oryginalnej treści. - Bolało, jak nie widziałem uśmiechu na twarzy dzieci i żony.
Sprawa o zniesławienie
Od publikacji ogłoszenia minął miesiąc. W tym czasie historia pana Krzysztofa wielokrotnie zmieniała bieg. Dzielnemu ogłoszeniodawcy, którego los do dziś poruszył ponad 20 tysięcy ludzi, a dla niejednego stał się bohaterem, znów powinęła się noga. - Niestety tym ogłoszeniem chyba popsułem sobie trochę drogę do nowej pracy - pisze pan Krzysztof. I wyjaśnia, że do takich kłopotów, jak postępująca choroba żony, brak pieniędzy na opłaty bieżące, doszedł także mściwy były pracodawca, którego pan Krzysztof opisał w ogłoszeniu: - Mój były pracodawca próbował założyć mi sprawę w sądzie za narażenie go na straty w wysokości 100 tysięcy złotych. Gdy prokuratura umorzyła sprawę dwukrotnie, to firma na mnie i na mojej rodzinie zaczęła się mścić. Ostatecznie złożyłem zawiadomienie i prokurator wszczął przeciwko firmie postępowanie karne.
Spotykaną, szemraną praktyką jest próba dogadania się pracownika z pracodawcą tak, żeby oficjalnie na umowie była minimalna krajowa, a reszta wypłacana pod stołem. Wtedy komornik zabiera z pensji mniej. Taka propozycja może się nie spodobać pracodawcy.
Nie