Po ktorym kończy sezon. Przy okazji widać niesamowite prędkości zawodników w tej dyscyplinie narciarstwa, co robi jeszcze większe wrażenie niż sama karaksa.
@Glenroy: Gość zginął od złamania miednicy i bardzo rozległych obrażeń wewnętrznych. W trakcie transportu do szpitala stracił 3,5 l krwi, chirurdzy walczyli o jego życie kilka godzin ale nie udało im się.
Prędkości kosmos. W aucie nie chciałbym grzmotnąć przy takiej szybkości, a tutaj... Tempo takie, że mimo wielkich umiejętności tych ludzi czasem mam wrażenie, że nie wszystko wyłapują/ogarniają (bo fizycznie się nie da).
@awaryjan: W takiej sytuacji już wiele się nie zrobi - zwyczajnie pęd dociska i gdy źle złapiesz krawędź to cała ta energia znajduje ujście w niewłaściwymi kierunku. To dokładnie coś takiego jak zimą gdy ludzie suną samochodem z zablokowanymi ale skręconymi do oporu kołami (zablokowane przy minimalnej prędkości, ABS myśli że już stoisz a ty lecisz z góry dalej) po czym odpuszczą hamulec i samochód im strzela w bok.
@awaryjan: @Saeglopur: Ale właśnie profesjonaliści umieją upadać, to chyba podstawa ich zawodu. Pomyśl, że codziennie #!$%@? jak najszybciej na nartach, to wiadomo, że się przewrócisz prędzej czy później. Ważne żeby zrobić to bez szkody dla siebie.
@RawTeKQ: W sumie w różnych okolicznościach było 11 ofiar śmiertelnych:
1959: Toni Mark (Austria), slalom gigant w Wallbergu (Niemcy) John Semmelinck (Kanada), zjazd w Garmisch-Partenkirchen (Niemcy) 1964: Ross Milne (Australia), zjazd w Innsbrucku (Austria) Walter Mussner (Włochy), trening w
Zawsze jak patrze na zawodowych narciarzy jestem pełen podziwu wytrzymałości ich nóg. Mieśnie cały czas napięte, do tego ogromne prędkości wgniatające w śnieg przy każdym złożeniu na krawędź. A suną i potrafią to kontrolować. Niesamowite. Poleciałbym w krzaki przy pierwszym podbiciu narty ;p
Alberto Tomba (gimby nie znajo) unikał startów w tym szaleństwie jakim jest zjazd. Czy warto ryzykować życie i kariere dla paru groszy? Każdy narciarz musi sobie odpowiedzieć sam.
Ja raz miałam okazję śmignąć na super gigancie na zawodach. Na szczęście nie było takiego lodu, ale to nie zmienia faktu że momentami doszłam do 100km na godzinę. Mam spore uda, ale piekący ból potem nie pozwalał mi chodzić. Co nie zmienia faktu że kocham ten sport!!
Komentarze (101)
najlepsze
a nie...to nie film.
Prędkości kosmos. W aucie nie chciałbym grzmotnąć przy takiej szybkości, a tutaj... Tempo takie, że mimo wielkich umiejętności tych ludzi czasem mam wrażenie, że nie wszystko wyłapują/ogarniają (bo fizycznie się nie da).
Samy
https://www.youtube.com/watch?v=u8_-WBl7FiU
1959: Toni Mark (Austria), slalom gigant w Wallbergu (Niemcy)
John Semmelinck (Kanada), zjazd w Garmisch-Partenkirchen (Niemcy)
1964: Ross Milne (Australia), zjazd w Innsbrucku (Austria)
Walter Mussner (Włochy), trening w