Nie ma prawa jazdy, bo omijała zaspy
Przez 25 minut szło jej świetnie. Bezbłędnie wykonywała polecenia egzaminatora. Jeździli jednak po odśnieżonych drogach. Potem egzaminator poprosił o wjechanie na zaśnieżoną jezdnię. Nie trzymała się prawej krawędzi jezdni, bo były ogromne zaspy. Chce teraz unieważnienia egzaminu. Warunki były nieodpowiednie dla młodego - mówi
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 22
Komentarze (22)
najlepsze
Warunki są jednakowe dla wszystkich. Jeśli kiedyś wjedzie w grupkę dzieci na przystanku to też powie, że to (tylko) przez złe warunki?
Młody kierowca - jeszcze jako zestresowany zdający - głupieje. Zauważ, że gdyby ta kobieta miała prawa jazdy to prawdopodobnie w ogóle w takie zaspy jak w poniedziałek nie wsiadła za kierownicę. Na egzaminie -
Gówno prawda. Te pytania właśnie pokazują czy coś w ogóle myślisz czy nie myślisz. Wystarczy pomyśleć trochę a wtedy odpowiesz na pytanie. dlatego dzięki takim wyjątkom jak "ty" którzy mają za przeproszeniem w dupie treść tych pytań są wypadki. Druga sprawa chyba lepiej dostać strzała w ubezpieczone auto, niż kogoś potrącić na pasach jak ma zielone światło. Szerokiej drogi.
pewnie zjechala troche na srodek, zeby ominac zaspe, a potem zapomniala wrocic i jechala dwoma pasami majac wolne po prawej czy cos.
jezeli ktos opowiada o swoim oblanym egzaminie, to w wielu przypadkach nie mowi, za co naprawde oblal, tylko mowi o czyms, o co przyczepil sie egzaminator.
przyklad: http://motoryzacja.interia.pl/prawo_jazdy/news/niestety-mial-pan-pecha,812374,3461
ewidentny blad zdajacego, bo stal na torach. ale nie, przeciez to wina egzaminatora, bo powiedzial, ze mial
Komentarz usunięty przez moderatora
ciekawe czy to samo powie rodzicom przejechanego dziecka, prawo jazdy oznacza że ktoś umie jeździć, a nie że jest młodym kierowcą