Mimo zapowiadanej
likwidacji obozu, w którym koczują nielegalni imigranci, liczba osób codziennie próbujących nielegalnie przedostać się z północy Francji do Wielkiej Brytanii wzrosła ostatnio do 5,5 - 6 tysięcy. Sytuacja była krytycznie już wcześniej, a teraz mimo ogromnych środków finansowych przekazanych na projekty infrastrukturalne, w Calais może dojść do całkowitego zatrzymania ruchu frachtowego.
Część kierowców samochodów ciężarowych przeprawiających się przez kanał La Manche jest obecnie na skraju wytrzymałości psychicznej, ponieważ ataki uchodźców, konieczność
naprawy plandek i usuwanie nieproszonych gości z przestrzeni ładunkowej to dla nich traumatyczna codzienność. Każdego dnia dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, które kończą się napaściami na kierujących pojazdami i startami spowodowanymi uszkodzeniami przewożonego towaru. Do tej pory w Calais przebywali głównie imigranci z państw afrykańskich, ale od niedawna dołączają do nich duże grupy obywateli Syrii, Iraku i Iranu. Mimo ogromnych problemów przeprawy promowe działają prawie bez zakłóceń, gorzej sytuacja wygląda w Eurotunelu. Od 26 czerwca już 16 osób zginęło próbując przedostać się do Anglii wskakując na pociągi lub wbiegając na podziemne tory. Zostali porażeni prądem, bądź potrąceni przez jadący pociąg. Maszyniści pracujący w Eurotunelu, również zgłaszali władzom, że nie mogą normalnie wykonywać swoich obowiązków, ponieważ nieustannie są świadkami śmiertelnych wypadków. Działanie przeprawy pod kanałem La Manche jest zakłócane nawet kilka razy dziennie, a to skutkuje zwykle ogromnymi korkami i opóźnieniami kursów. Miasteczko uchodźców cały czas się rozrasta, jeżeli tempo przyrostu liczby uchodźców się utrzyma, to za kilka miesięcy może być ich kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy. Skutek jest łatwy do przewidzenia - kompletny paraliży ruchu frachtowego do Wielkiej Brytanii.
Komentarze (2)
najlepsze