Były świadek Jehowy: wyznawcy nie chcą rozmawiać, nie po to pukają do drzwi
Odważna rozmowa z Robertem Rientem, byłym świadkiem Jehowy. O mechanizmach w organizacji świadków, wykluczeniu, społecznym ostracyzmie, religijnym szaleństwie. O trudnej drodze do wolności.
1440minut z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 254
- Odpowiedz
Komentarze (254)
najlepsze
Ogólnie dobra analogia jest tutaj raj. W raju generalnie jest spoko, jak na wakacjach, plaża, owoce, zero roboty. Poza rajem może nie jest źle ale fajnie nie jest. Gola ziemia, ugor.
Dodatkowo ideologia chrześcijańska twierdzi, że dusza ludzka cierpi ogromnie, kiedy nie przebywa w pobliżu Boga. Tak jak tęskni się za ukochaną osobą. Dodatkowo zasmucajace jest to, że to z własnej winy, bo człowiek ma wolną wolę i sam, swoimi czynami za życia, "decyduje" gdzie chce trafić.
Dodatkowo poza rajem raczej bezpiecznie nie jest. Zaświaty to trochę bardziej skomplikowana konstrukcja niż Bog-Niebo I Szatan-Pieklo. Są jeszcze "zastępy aniolow" czyki setki i tysiące aniołów, z których 90% z nich to "robole", które szczególnie się i ludzi nie troszczy i wcale nie sa byłe ciotkami.. Są też anioły upadłe, zbuntowane, których jest całkiem sporo. Co ciekawe, Stary Testament być może wspomina o aniołach na ziemi, które przebywały wśród ludzi i nawet brali sobie kobiety za żony, co skutkowało obecnością na ziemi gigantów i różnych takich. To bardzo krótka wzmianka i nie do końca
Zauważ jednak, że w obecnym stanie jesteś człowiekiem, który, bądź co bądź, jest raczej niedoskonały w swojej istocie. Jest skory do lenistwa, do złości, do robienia złych rzeczy itp. Robi to albo sam, albo z pokusy "złego ducha". I generalnie nie ma z tym problemu, bo umie sobie stworzyć piękne wymówki, że nie ma czasu, że nogi mnie bolo i inne.
Myślę więc, że tym bardziej można uznać, że smutek i tęsknotę za Bogiem można łatwo zagłuszyć, tym bardziej, jeśli się uzna, że wspominy Zły Duch szepcze do ucha, że będzie dobrze.
Druga sprawa, to że dziś mało kto naprawdę przezywa swoją wiarę. Wiele babcinek chodzi do kościoła, głośno śpiewa i nawet stara się żyć dobrze, ale nie przeżywa tego faktycznie. Czytałem kiedyś teksty ludzi, którzy nawracali się po latach grzecznego życia, kiedy trafili do ludzi prawdziwie wierzących. Takich prawdziwie. I ci grzesznicy płakali godzinami, wyli z rozpaczy kiedy sobie uświadamiali swoje złe rzeczy a potem zostawali gorliwie wierzący i odczuwali tęsknotę za Bogiem.
Tak więc możliwe, że nigdy po prostu nie przeżyłeś "swojej" wiary. Chodziłeś do kościoła bo musiałeś, bez większego przekonania, że coś w tym jest. Zawsze miałeś wpierane jakieś zasady, choć wcale w nie nie wierzyłes. Nigdy nie doświadczyles Bożej obecności, co znów nie jest niczym dziwnym, bo kto miał Ci to pokazać?
Stąd rozumiem Twój brak tęsknoty
Związek pomiędzy duszą a ciałem oczywiście jest, ale nie musi to być związek "emocjonalny", w ktorym odczuwa się to co dusza. To związek czysto mistyczny.
Nie znam oficjalnego stanowiska, ale mój znajomy ksiądz mówił kiedyś, że łącznikiem pomiędzy duszą a ciałem jest sumienie. Ciało może "zabrudzic" sumienie (czyli i duszę) złym uczynkiem, a dusza możne urządzać wyrzuty sumienia, jeśli uzna, że cos było źle.
Co do chorego, to zasada jest taka, że nieświadomość uniemożliwia grzech. Grzech, aby był "skuteczny" trzeba popełnić umyślnie. Podobnie działa nasze prawo ludzkie, gdzie niepoczytalnosc wyklucza wine. Czy jest to sprawiedliwe, to już inna kwestia.
Co do dziecka to nie wiem jak Ci odpowiedzieć. Nie chce wnikać w wyroki sprawiedliwe lub nie i plan lub jego brak. Podobnie ofiary wojny, niewinni ludzie, którzy cierpią za świadome lub nie
Co pokazało średniowiecze? Dla wielu ludzi był to jedyny możliwy dostęp do wiedzy, do leczenia i pomocy. Nie przesadzajmy :)
Biblioteki i manuskrypty palono jeszcze 80 lat temu w samym centrum Europy. Średniowiecze nie różni się w tej kwestii jakoś szczególnie od innych epok. :)
@cyprian_bazylik:
Wiadomo, że jest to sprawa bardziej złożona, ale upraszczając jest tak jak piszesz. Ale prawda jest taka, że tam gdzie stykają się religie zawsze będą wojny - nie jest to do końca wina religii.
W rozmowach upór fanatyka i obrażanie się, gdy padają niewygodne pytania. Dziewczyna, która skończyła studia zagranica zaczęła się zachowywać jak jakaś zniewolona idiotka.
Znam też nieco ludzi mocno zaangażowanych w kościół katolicki. Normalni ludzie, którzy nie narzucają nikomu
A ich książeczki na temat darwinizmu to jest mistrzostwo indoktrynacji i prania mózgu. Katol jeszcze próbuje coś logicznie wyjaśnić, jak coś mu się nie dodaje w biblii to albo próbuje zrozumieć ducha tekstu albo zdroworozsądkowo to jakoś wyjaśnić ewentualnie uznaje pewne historie za parabole i przenośnie. Świadek zaś będzie uznawał tylko jeden przekład pisma za najświętszy, a inne za manipulacje diabła i będzie brał każde jedno słowo za prawdziwą i niezmienną prawdę objawioną, gdzie nie wolno zmienić nawet kropki, a najważniejsza będzie i tak nie jego własna interpretacja (bo jak to on ma czelność zmieniać kanon?) tylko jedyna prawdziwa interpretacja i przekaz wymyślone wcześniej przez szefa szefów i jego akolitów, niezmiennie powtarzane...
Jak poznasz Świadka to zrozumiesz jaki był stosunek do wiary u ludzi jeszcze 100 lat temu i wcześniej. To nie był jeden z wielu elementów życia i edukacji oraz rozwoju często ignorowany lub brany z rezerwą jako jedna z kilku ważnych wartości, to było całe tych ludzi życie, to był czysty totalizm myślowy. To coś wokół czego się wszystko kręci w każdej chwili, o czym wciąż myśli na okrągło i te zasady wdraża non stop