Słowo "cel", kojarzy mi się z celą skazańca - ma ona za zadanie oddzielić kryminalistę jeżdżącego na gapę autobusem, od dobrych, bogobojnych ludzi.
Klasztorna cela
Ustawienie sobie celów życiowych, jest samodzielnym wejściem do klasztornej celi - umysł zajmuje się codziennie tysiącami nic nieważnych spraw. Myśli skaczą jak Panie z gałęzi na gałąź (nie puszczą starej, póki nie wgryzą się mocno w nową), a czas - jedyna realna wartość w naszym życiu, przecieka nam przez palce. Czas, jak uczą fizyka i Panie, jest względny. Jeśli Pani zostawi Ciebie, to Twój czas jest nieistotny. Natomiast jeśli Ty zostawisz Panią, zabrałeś jej najpiękniejsze lata - i często musisz za to zapłacić alimenty, nawet jeśli nie masz z Panią dziecka (tzw. obniżenie standardu życia).
Ileż godzin tracimy na bezsensownym przeglądaniu sieci, oglądanie telewizji, pustych rozrywkach, marnowaniu potęgi naszego umysłu na nic nie znaczące, powierzchowne myśli, kiedy można by ten kapitał ulokować znacznie korzystniej. Można godzinami machać łapami, albo raz celnie trafić w szczękę - by coś osiągnąć, moc trzeba skupić oraz w odpowiednim czasie i miejscu ją wyzwolić. Jeśli się rozproszy, nic nie osiągniemy.
Cele skupiają energię
Cela odseparowuje Cię od pustych rozrywek świata, od rzeczy które marnują Twoje życie nic nie dając w zamian, a pozwala byś zajął się tym, czego naprawdę chcesz od życia. Postawienie sobie celów, wyzwala duży skok energii i chęci do życia. Człowiek powinien mieć życiowe cele, gdyż generują one energię i uruchamiają w człowieku siły, z których na codzień nie korzysta - a szkoda. Człowiek ma wielką moc, ale ją roztrwania. Spójrz na człowieka, który ot tak sobie chodzi, nie wiedząc co by tu zmajstrować - a na tego, który idzie w określonym celu. Pierwszy jest niezdecydowany, jakby bez sił, miota się bezwiednie w prądach niezdecydowania. Drugi? Energiczny i zdecydowany, aż przyjemnie się patrzy. Umysł wiele może, ale jego moc musi być skoncentrowana jak promień lasera - inaczej rozproszy się po kątach.
Cele powinny być ustalane hojną ręką - miesięczne, roczne i te za dziesięć lat, a nawet dłuższe.
Ustawienie celów i szczera decyzja ich osiągnięcia, jest wielką zmianą w życiu człowieka. Samo ich ustalenie zmienia percepcję tak, że człowiek z informacji które go otaczają, zaczyna wyławiać te, które mu się mogą przydać. Jeśli pomyślisz o kia rio, którym przez mgły codzienności szarżuje autor felietonu, zaczniesz Ślicznotkę wszędzie widzieć na ulicach - wcześniej w ogóle jej nie widziałeś. Cud? Nie, one tam były, ale ponieważ Cię nie interesowały, Twoja świadomość kasowała te informacje. Postrzegasz tylko to, co masz w głowie, na czym skoncentrowałeś uwagę - i nieświadomie szukasz podobieństw. Szklarz idąc ulicą, widzi tylko okna, ogrodnik trawniki, kobieciarz zgrabne tyłeczki a złodziej uchylone furtki. Każdy widzi tylko to, o czym myślał i na czym się skupiał. Osoba z kompleksami, niedowartościowana, wszędzie widzi śmiech z siebie - jeśli ktoś rozmawia, to na pewno o niej. Jeśli krzyczy, słychać podobieństwo do imienia bądź pseudonimu. Ktoś kto wierzy w siebie i się lubi, widzi tylko uśmiechy i akceptację dla siebie, a resztę informacji wycina. Kto ma przyjemniejsze życie? Kto więcej osiągnie? Tylko ten, który kocha i szanuje siebie - życie staje się dla takiej osoby piękne.
Co w głowie, to i w życiu
W głowie masz tylko to, co Ci tam umieszczą producenci reklam, programów telewizyjnych, księża (poczucie winy, strach, cierpienie jako rzekomy środek do uzyskania nieba), korporacje i rządy kochające głupich, chorych i dających się namówić na wojenki - możesz też zdecydować sam, co umieścisz w swojej głowie, co stanie się Twą dominującą myślą. To naprawdę jest prosta sprawa - albo ktoś umieści Ci w głowie coś, co dostrzegasz wszędzie w świecie, albo sam zadecydujesz co to ma być. Media umieszczają Ci w głowie obrazki przestępstw, katastrof, przemocy - więc to widzisz i na to reagujesz. Przez to świat wydaje się być strasznym, narasta stres który rozładowujesz w znany sobie sposób - wódą, zakupami, papierosami, ciastkami. Wszyscy zadowoleni, przemysł działa, tylko Twoje życie wydaje się jakieś takie... bezsensowne, pełne lęku i rozpaczy. Nie musi tak być. Możesz umieścić w swym umyśle na tronie miłość i życzliwość do siebie, przez co ominiesz zło a zobaczysz jedynie dobro. I tak potworny świat, może stać się całkiem przyjemnym miejscem - ale trzeba nad tym solidnie popracować.
Tak właśnie postępują mądrzy ludzie, którzy chcą sami zarządzać swym życiem, a nie dawać stery tym, którzy chcą zarobić na ich nieszczęściu. Warto wiedzieć, że na człowieku szczęśliwym bardzo ciężko zarobić - trzeba mu zepsuć zdrowie, nastraszyć, okłamać i w miarę możliwości zablokować wiedzę o swoich prawdziwych możliwościach, by całe życie korzystał z pośredników, zamiast bezpośrednio wziąć co swoje. Jeśli chcesz szczęścia, musisz się odciąć (w sensie wiary) całkowicie od mediów, "autorytetów", stereotypów, powszechnych pewników i wiar. Pamiętaj że dzisiejsza wygoda (internet, samoloty, auta, moje ukochane wc) jest dziełem nie tych, co wierzyli w aktualne poglądy, a buntowników którzy mieli odwagę wytyczać nowe szlaki - chociaż nie podobało się to innym ludziom. Dziś potomkowie szyderców, nie wyobrażają sobie życia bez tego, za co ich pradziadowie przeklinali, straszyli piekłem i opluwali ludzi z wizją wyrastającą swym rozmachem ponad stereotypy stada.
Kim chcesz być, czego doznać?
Reasumując, widzisz zawsze tylko to, co "chodzi" po Twych myślach. Opisuję to zresztą bardzo dokładnie w książce "Stosunkowo dobry", ponieważ warto wiedzieć jak działa nasza psychika i emocje - które w większości wcale nie są nasze. Ale o tym bardzo dokładnie napisane jest w książce.
Cele trzeba umieć postawić - nie przesadzić w żadną ze stron, oraz być elastycznym. Cele mogą się zmieniać, gdy odkryjemy jakąś nową pasję w sobie, albo zmienią się nasze wartości. Jeśli postawisz sobie za cel bycie prezydentem, albo miliarderem, warto spokojnie, w ciszy usiąść (albo spacerować, co mi bardziej odpowiada) i się poważnie zastanowić - do czego nam to jest potrzebne? Czy da nam to prawdziwe spełnienie, sprawi że życie stanie się rozkoszą? A może chcemy zrealizować nie swój cel, tylko cudzy - bo uwierzyliśmy że to da nam szczęście? Pokazuje się celebrytów i znanych ludzi, sugerując że ich szczęście jest wynikiem korzystania z danego produktu, albo wejścia w jakąś ideologię, wiarę, grupę towarzyską. Jednak co służy innemu (jeśli naprawdę służy, mogą oszukiwać za pieniądze), wcale nie musi służyć Tobie. Cel musi być Twój, tylko Twój - bo to Twoje życie, i każda decyzja przyniesie określone konsekwencje, których nie poniosą mędrki i "życzliwi", ale tylko i wyłącznie Ty.
Czego tak naprawdę chcesz?
Pierwsze co warto zrozumieć, to że nie szukasz miliardów ani wielkiej władzy, tylko emocji i odczuć które Twoim zdaniem się z tym stanem wiążą. To absolutnie najważniejsza rzecz w życiu, by to zrozumieć. Ludzie pragnący miliardów, chcą się pokazać - uświadomić innym swą potęgę, moc. Ludzie pragnący władzy i wielkości, podziwu tłumów, mają kompleks niższości - często czują się nikim, mają poczucie że pomiatają nimi. Myślą że stanowisko i wielkie pieniądze sprawią, że te nieprzyjemne uczucie bycia nikim zniknie, roztopi się w uczuciu dominacji i potęgi. Dlatego ogłoszę Ci dobrą nowinę. Nie musisz zapuszczać wąsika i iść po władzę, ani sprzedawać odkurzaczy by dostąpić uczuć których pragniesz - możesz je wytworzyć sam, bez grosza przy duszy i gdy nawet Twój pies Cię nie słucha.
Określone uczucia których nienawidzisz - i te których pragniesz, to NAWYKI. Można je zmniejszać poprzez "olewanie" ich, nie zwracanie na nich uwagi albo zwiększać (skupiać się na nich). Co to oznacza? Ano to że szczęście i piękne emocje, są wynikiem naszej pracy. Najpierw skupiamy uwagę na śmiechu bądź radości, a z czasem nawyk staje się coraz mocniejszy. W ten sposób buduje się nową, przyjemniejszą w życiu osobowość. Ja lubię chodzić z książką na głowie (prosty kręgosłup zwiększa efekty naszej pracy), i powtarzam słowo "dziękuję". Z czasem za słowem idzie emocja, która coraz bardziej wchłania mnie w swoje znaczenie. Efektem takiej praktyki jest poczucie wdzięczności, które eliminuje z mojego życia smutek, poczucie żalu, litowania się nad sobą. Jestem szczęśliwszy, oraz dostrzegam coraz więcej rzeczy za które jestem wdzięczny. Wzmacniam się - nie czekam aż ktoś mi da siłę, nie szukam kobiety, której komplementy mają mi dać motywację, bo jak ktoś rzuci Ci kość, to może też ją zabrać - sam sobie załatwiam to, czego pragnę. Jeśli chcę czuć się lepiej, podejmuję pracę, działanie - a nie żebram o to u innych ludzi, bo u tych nic nie jest za darmo, za wszystko w ten bądź inny sposób musisz zapłacić.
Ból w aksamitach i mercu
Jeśli postawisz za cel wielkie pieniądze czy władzę, nie zmienisz uczucia bycia słabym i pomiatanym. To nawyk, który może zmienić praca nad sobą, a nie kolorowe papierki którym ludzie umówili się dać pewną wartość, bądź etykietka, której stajesz się niewolnikiem (chcesz ją utrzymać, więc dostosowujesz się do niej, zmieniasz pod nią swe zachowania) - więc to się nie zmieni. Taki cel nie da Ci spełnienia, a tylko kłopoty i troski, niepokój i chaos w życiu ubrany w markowe ciuchy i wożony dobrym autem. Co więc stawiać sobie za cel? Tylko to, co w zamiarze nie ma podwyższać nam poczucia wartości, wynosić nad innych.
To wielka różnica postawić za cel bycie milionerem, co ma zlikwidować moje kompleksy, a co ma dać mi możliwości rozwoju, zabawę. Poczucie zadowolenia z siebie, musisz wypracować sam - najlepiej zanim zdobędziesz pieniądze. Jeśli najpierw będą wielkie pieniądze, użyjesz ich do podniesienia poczucia wartości, zamiast użyć pracy nad sobą. Tylko co się stanie, jak pieniądze przepadną albo znikną w niezaspokojonych paszczach komplemenciarzy, którzy słono sobie policzą za budowanie Twojego poczucia wartości? Zbudowana na papierkach (zamiast na betonie solidnej pracy) samoocena poszybuje w dół. Niektórzy wtedy popełniają samobójstwo - zamiast często mozolnej pracy, wybrali łatwiznę i teraz za nią muszą zapłacić. Jaki wybór - takie konsekwencje.
Uważaj czego pragniesz, bo może się to spełnić
Jeśli zdobędziesz władzę, pochłonie Cię ona, staniesz się jej niewolnikiem - by ją utrzymać zrobisz wszystko, i taki właśnie człowiek jest potrzebny wszelkiej maści oszustom, malwersantom, sadystom. Zrobisz wszystko, a później gdy będziesz wyżęty jak szmata, wyrzucą Cię na bruk - zostaniesz bez niczego, ukrywając się przed tymi, których upadlałeś na rozkaz szefa. A jeśli utrzymasz stanowisko, strach że Ci je wyrwą, będzie Cię zżerał na żywca.
O kobietach którym imponuje duży pieniądz i władza (stanowisko), nie ma chyba sensu pisać - jest, dopóki będzie "na bogato". Jak się skończy, odejdzie z resztkami. Ale zanim odejdzie, strach że odejdzie razem z władzą i pieniędzmi będzie Cię powoli zjadał. W końcu przyjdzie chwila, kiedy nie będzie ani zdrowia, ani kobiety, ani pieniędzy. Co dalej? Na pewno będzie nieciekawie. Ale są to konsekwencje łatwiejszej z pozoru ścieżki. Najpierw zawsze musi być wysoka samoocena - a na niej można budować wszystko inne. Bez tego będą tylko zamki na piasku, które poddadzą się pierwszemu lepszemu zefirkowi.
Stawiaj cele i dąż do nich
Warto pamiętać, że jeśli ustalamy cel, podejmujemy decyzję jego osiągnięcia - nie musimy wiedzieć jak cel osiągać; to wyjdzie "w praniu". Jeśli mija trzy dni i nie podejmujemy żadnych działań, KONIECZNIE rezygnujemy z celu - widocznie go tak naprawdę nie chcemy. Jeśli taki cel którego rzekomo pragniemy, ale nie działamy w celu jego osiągnięcia "wisi" w naszej świadomości, pozbawia nas energii i hamuje realizację innych celów. Działaniem może być nawet przeszukiwanie sieci pod kątem celu - cokolwiek, byle działać, poświęcić swój czas i energię. Nie inwestuj swej energii (koncentracja uwagi) na przestępstwach, mordach, katastrofach, ustawkach politycznych w telewizji, kiedy politycy na wizji się kłócą, a później idą na wódkę - tylko na tym co Cię uwzniośla, upiększa, sprawia że czujesz spełnienie, rozkosz istnienia. Wszystko inne jest bez znaczenia.
Stawiaj różne cele. Schudnięcie, zarabianie na pasji, nawyk szacunku i miłości do siebie, samochód określonej klasy, związek który Cię inspiruje i motywuje do pracy nad sobą, wysokość zarobków. Lepiej dać sobie znacznie dłuższy czas, by nie czuć presji która wszystko zniweczy.
Życzliwość do siebie, tylko to się liczy
Osobiście w pracy z ludźmi, zawsze skupiam się na tym, byś nauczył się kochać siebie - by Twoja własna wizja siebie (ciała, umysłu, dokonań) była pozytywna. Zamykasz oczy, myślisz o sobie i pojawiają się myśli i emocje związane z Twoją wizją siebie - są przyjemne, pełne siły i miłości, życzliwości i wsparcia. Wierzysz w siebie, lubisz siebie, porażki tylko Cię uczą i wzmacniają - jesteś jak czołg wśród kurzych jajek. Czy wiesz jaka to rozkosz? Czy wiesz jak bardzo jest to wspaniałe, magiczne, cudowne? Kochać siebie, czuć się sam na sam ze sobą cudownie, samemu się wspierać i motywować? Nie ma większego cudu, niż ten gdy sam się akceptujesz i wspierasz. Tylko siebie masz na tym świecie - i najważniejszą sprawą Twego życia, jest ustawienie relacji z samym sobą. Kobieta może odejść, umrzeć... dzieci zawsze wyfruną z gniazda, i co dalej? Cel naszego życia, to w pierwszej mierze stanie się swym największym i najwierniejszym przyjacielem. Później można zdobywać świat. Niezależnie od wyników tej walki, zawsze będziesz miał w sobie życzliwość i miłość - jeśli wynik walki Cię nie martwi (bo nie tracisz pozytywnych odczuć), znika strach i presja, co przekłada się na wyniki. Nie musisz już z nikim wygrywać, bo i co jest do wygrania? Papierki, przedmiociki? Nie mają one już żadnej mocy nad Tobą, gdyż miłość i wsparcie już sobie sam dałeś, nie potrzebujesz do tego żadnej rzeczy z zewnątrz. Nie jesteś zależny od żadnej rzeczy, więc masz moc, jesteś potężny i silny.
Patrzysz w lustro, prosto w oczy, by poczuć życzliwość, troskę i wsparcie. Nie gnoisz się, nie potępiasz za brzydkie oczy, podbródek czy tłusty brzuch (efekt porównywania się do promowanych ideałów piękna), nie sabotujesz sam siebie - tylko kochasz. Pojawiają się przyjemne odczucia, życzliwość, przyjemność. Głos wewnętrzny pociesza, rozśmiesza i raduje, zamiast ośmieszać i biczować. Ten głos trzeba wyćwiczyć, wypracować. Masz ograniczoną ilość czasu. Możesz go poświęcić na killowanie noobów w gierkach, albo na zmianie swych nawyków podświadomych. Twój wybór - i oczywiście Twoje konsekwencje.
Komentarze (8)
najlepsze
I znowu to samo pytanie.
Dlaczego @samiec NIE POSTĘPUJE według tego, co sam pisze?
„Ileż godzin tracimy na bezsensownym przeglądaniu sieci, oglądanie telewizji, pustych rozrywkach, marnowaniu potęgi naszego umysłu na nic nie znaczące, powierzchowne myśli, kiedy można by ten kapitał ulokować znacznie korzystniej.”
Pisze to @samiec, który wszem i wobec oznajmia, że prowadzi strony internetowe i forum.
Zadałem sobie niewielki trud
Dawno mnie tu nie było. Nie zaglądałam.
Widzę, że wiele się działo pod moją nieobecność. Nie czytałam wszystkiego, ale doszłam do wniosku, że mam dość.
Sporo niefajnych zachowań samca wyszło i ogólnie... takie to już nieco pokręcone, czasem niespójne, sporo jeszcze bardziej nieprzyjemnych słów, jakieś dziwne akcje-przekręty/multikonta(?), a ponadto w kółko powtarzanie tego samego, dlatego daję sobie spokój. Jestem za Prawdą, a tu przejawiło się zbyt wiele fałszu i niepokojących