I właśnie dlatego jestem przeciwny wszelkiego rodzaju "komputerom dla ucznia" czy "darmowemu internetowi". Bo to oznacza że tak czy owak za to wszystko zapłacimy, w dodatku wiele, wiele więcej. I w zamian otrzymamy g*wno (vide: bezpłatna służba zdrowia)
Nie, sprzedadzą sobie lapki gdzieś po sąsiedzku za byle pieniądze (bo pewnie nie będą wiedzieli ile to kosztuje taki lap) i pójdą 1/2 przepiją, 1/4 przepalą a może z reszty kupią jedzenie (np zagrychę).
Jest też inna opcja - Ci, którzy mają pieniądze (bo np ich rodzice pracują za granicą na czarno ale są zarejestrowani jako bezrobotni) dostaną nową zabawkę aby dalej cały dzień pocinać w CS :)
Z racji swojego stanowiska, byłem w grupie decydujacej, czy starać się, aby w naszym mieście też takie coś ruszyło. Najpierw przekopanie się przez papiery... niejasne jak wszystkie unijne projekty. Potem szkolenie - najlepszą cześcią szkolenia był obiad i przerwa na kawę, bo więcej niżź od prowadzących można było dowiedzieć się z rozdawanych materiałów - nota bene - dostępnych w Internecie. Potem mała burza mózgów w urzędzie - i wniosek - pomysł ciekawy, ale o kant d. można go potłuc. Może na jakiejś małej wsi bez dostępu do neta to by się sprawdziło - mała grupa osób, więc każdy może dostać + podciągnięcie sieci, ale w dość dużym powiatowym mieście nie da się tego sprawnie przeprowadzić.
Komu dać komputery? MOPS może wyszukać spełniających kryteria - biedni ale bez patologii, mający np. dzieci w wieku szkolnym itd., ale z kolei powstaje kolejny zgryz - ktoś ma dochody wyższe o 3 zł ponad przyjęty poziom i co, on gorszy i kompa nie dostanie? Kolejna rzecz - jak coś jest za darmo, to się nie szanuje i przy kilkudziesięciu/kilkuset maszynach byłyby zaginięcia, kradzieże, awarie lub inne przekręty, a że wielu ludzi bednych, byłaby to duża pokusa dla kilku nieuczciwych. Oprogramowanie? Po chwili pojawiłoby się pełno piratów, a jakiś domorosły znajomy haker i tak obszedłby ewentualne zabezpieczenia. Ale to nie wszystko - dając te komputery i internet należałoby zapewnić ciagłą pomoc specjalisty - awarie, brak netu, "coś dziwnego dzieje się z moim laptokiem" - gdyż inaczej w razie awarii nie jest spełniony główny warunek projektu - czyli zapewnienie dostępu do netu i komputera i jeden bezczelny z drugim skarżyć się będzie, że jest "wykluczony"...
Coś, co chyba nie zostało wspomniane w artykule - o ile dobrze pamiętał, nasz prawnik wyczytał tam, że finanse z UE pozwalają na zakup sprzętu i podłączenie neta, ale:
No cóż, jeśli już jesteśmy w UE i ona nam zabiera ogromne ilości pieniędzy, a co gorsza (i co ważniejsze!) narzuca nam swoje prawo/normy/dyrektywy (prosty dowód na to, że straciliśmy suwerenność, ale to "szczegół", gorzej że gospodarka cholernie zwalnia i to marnotrwi dużo więcej pieniędzy niż składka członkowska) to trzeba z UE zasysać jak najwięcej kasy! Innymi słowy redystrybucja i system zabierania kasy i później jej rozdawania jest bee, ale samo pobieranie
Nie chce byc wredny, ale czemu ktos ma dostac za darmo komputer lepszy dwa razy od mojego, poniewaz jest biedny? Mnie stac na komputer za tysiac, wiec kupuje komputer za tysiac, kogos stac na chleb to dostanie lapka za cztery razy wiecej? I jeszcze darmowy internet, coby mogl w tibie jechcac razem ze swoimi biednymi znajomymi zamiast zajac sie normalna praca i probowac zmienic swoj stan majatkowy, nie? Bo mu cyberwykluczenie grozi,
Socjalizm to marnowanie pieniedzy na kazdy kroku, w koncu nadchodzi taki moment, ze pieniedzy nie ma, lub sa nic nie warte (inflacja) i tak upada panstwo a za nim spoleczenstwo...
Im mniej publicznych pieniedzy tym lepiej...
Jak ktos uwaza, ze politycy na wiejskiej lepiej za niego wydadza jego pieniadze na jego potrzeby, to moze niech juz poprosi o to sasiada, mysle ze lepiej na tym wyjdzie.
Aby zapewnić dostęp do internetu wystarczy notebook za 900 zł(hurtowo zeszło by do 700, za 4,5 miliona pewnie dałoby się kupić tego tyle że cena zeszła by jeszcze niżej) i Ubuntu (bez flama, na ubuntu działa internet i mamy kilkaset złotych mniej za system). Ubezpieczenie takiego czegoś nie będzie kosztować więcej jak 1200 zł (maksymalna hardkorowa wersja). Kto obmyśla takie ceny...
Nie wiem też po co stawiać nowe serwery. Można podpisać umowy z dostawcami internetu i korzystać z ich infrastruktury. Albo jak ktoś napisał wyżej - zrobić darmową kafejkę (odpada konieczność budowy od nowa całej sieci kabli, wystarczy jeden). Jakaś odremontowana suterena w budynku należącym do miasta. Bez luksusów.
Co do szkoleń, to na pewno znalazłoby się kilku wolontariuszy. Nie potrzebni są kwalifikowani nauczyciele z papierami.
Komentarze (97)
najlepsze
W ogóle, 4,5 milion dzielone na 300 osób to 15 tysięcy złotych...
Jest też inna opcja - Ci, którzy mają pieniądze (bo np ich rodzice pracują za granicą na czarno ale są zarejestrowani jako bezrobotni) dostaną nową zabawkę aby dalej cały dzień pocinać w CS :)
II Prawo JKM
Komu dać komputery? MOPS może wyszukać spełniających kryteria - biedni ale bez patologii, mający np. dzieci w wieku szkolnym itd., ale z kolei powstaje kolejny zgryz - ktoś ma dochody wyższe o 3 zł ponad przyjęty poziom i co, on gorszy i kompa nie dostanie? Kolejna rzecz - jak coś jest za darmo, to się nie szanuje i przy kilkudziesięciu/kilkuset maszynach byłyby zaginięcia, kradzieże, awarie lub inne przekręty, a że wielu ludzi bednych, byłaby to duża pokusa dla kilku nieuczciwych. Oprogramowanie? Po chwili pojawiłoby się pełno piratów, a jakiś domorosły znajomy haker i tak obszedłby ewentualne zabezpieczenia. Ale to nie wszystko - dając te komputery i internet należałoby zapewnić ciagłą pomoc specjalisty - awarie, brak netu, "coś dziwnego dzieje się z moim laptokiem" - gdyż inaczej w razie awarii nie jest spełniony główny warunek projektu - czyli zapewnienie dostępu do netu i komputera i jeden bezczelny z drugim skarżyć się będzie, że jest "wykluczony"...
Coś, co chyba nie zostało wspomniane w artykule - o ile dobrze pamiętał, nasz prawnik wyczytał tam, że finanse z UE pozwalają na zakup sprzętu i podłączenie neta, ale:
-
Im mniej publicznych pieniedzy tym lepiej...
Jak ktos uwaza, ze politycy na wiejskiej lepiej za niego wydadza jego pieniadze na jego potrzeby, to moze niech juz poprosi o to sasiada, mysle ze lepiej na tym wyjdzie.
Co do szkoleń, to na pewno znalazłoby się kilku wolontariuszy. Nie potrzebni są kwalifikowani nauczyciele z papierami.