To mój pierwszy "wykop", ale wczorajsza sytuacja skłoniła mnie do opisania tego zdarzenia...
Odbył się wczoraj strajk niemieckich kolei, a ja akurat w tym samym czasie wracałam do Polski pociągiem relacji Dresden - Wrocław. Zjawiłam się przed 8 na dworcu, wielkie zamieszanie, długa kolejka do informacji, również mi i kilku innym osobom jadącym tym pociągiem udało się dostać do informacji, tam załatwiono nam taksówkę do Zgorzelca i poinformowano, ze ten pociąg nie wyjedzie z Drezna, ale Przewozy Regionalne mają w Zgorzelcu podstawić swój własny pociąg. Dojechałam na czas na dworzec Zgorzelec Miasto, a tam pierwszy komunikat, że pociąg tej relacji opóźniony jest 30 min, no cóż, może nie zdążyli zorganizować na czas pociągu zastępczego, więc czekamy tam, ale po czasie opóźnienie tylko ulega wydłużeniu. W momencie, gdy opóźnienie osiągnęło 1,5h większość ludzi zrezygnowała z dalszej podróży - ja nie mogłam, bo jechałam na Śląsk.
Poszłam do kasy dowiedzieć się w końcu czy oni planują coś podstawić czy też nie. Co się okazało? Osoba w kasie nic nie wiedziała o tym, że tam jest strajk i pociąg nie wyjechał, jedynie co chwilę ogłaszała opóźnienie pociągu o którym nie miała zielonego pojęcia... Odnośnie tego czy kolejny pociąg przyjedzie też nic nie wiedziała. Zwrot biletu zakupionego przez internet? Niemożliwe. Użycie w następnym pociągu na tej samej relacji? Nie, nie wolno, bo inny numer. W tym momencie odpuściłam dalszą rozmowę, bo raczej do niczego by nie doprowadziła.
Następny pociąg się zjawił i tam jedna pozytywna rzecz, konduktor po mojej gwałtownej reakcji poinformował mnie, że mogę przejechać na bilecie z poprzedniego pociągu.
Podsumowując: DB podczas strajku przyjmują zwroty biletów lub rozwożą ludzi taksówkami i busami, a PR? Pociągu nie ma, nikt nic nie wie - czeski film, zwrot biletów niemożliwy, a w tle: Pociąg opóźniony x minut. Opóźnienie może ulec zmianie.
Niemcy strajk DB
Komentarze (3)
najlepsze