Jako,że moi rodzice to zapaleni windsurferzy i co roku odwiedzamy Zatokę Pucką w wiadomym celu,wiem jak to wszystko wygląda. Na takiego kitesurfera trzeba uważać jak na samochód na ulicy.Po pierwsze dlatego,że większość z nich na wodzie czuje się jak panowie na włościach,po drugie dlatego,ze w przypadku zagrożenia mają ograniczony manewr.Pamiętam jak kiedyś uczyłam się pływać,koleś przemknął obok mnie w odległości pół metra. :f
Ja pamiętam jak kolega trafił mnie centralnie sankami na górce pod blokiem, także aż przeszły mnie ciarki jak opowiadałeś o swoich przygodach.
A tak serio to mi przypomina konflikt narciarzy ze snowboardowcami. Z mojego punktu widzenia to wy windsurferzy jesteście powolni jak żółwie i trzeba was non stop omijać i ciągle wpływacie na tory kite'ów, które są skazane na ciągłe ostrzenie kiedy wy możecie sobie pływać jak chcecie.
Szkoda, że ten kajtserfer nie wylądował tyłkiem na czubku masztu deski tego drugiego (:
Kieeedyś czytałem o wypadku w tej samej okolicy, gdzie łindserfera porwał wiatr daleko nad ląd i biedak wylądował na drzewie. Potem nie mogli ustalić, czy był to wypadek morski, czy lotniczy...
Nie prawda - pływając na windsurfingu nie wyniesie cię na drzewa, bo wiatr nie jest w stanie podnieść deski ze statecznikiem z wody. Wypadek, o którym mówisz zdarzył się na Solarze, w Chałupach i był to głuchoniemy niemiec, który 'nauczył' się pływać na kite z książeczki. Gościu na 8 B wyszedł z kitem 12 metrowym, podczas gdy inni pływali na 7mkach.
Dość tego! Czas w końcu wprowadzić państwowe uprawnienia na uprawianie tego niebezpiecznego sportu. Dodatkowo koncesje na szkoły, atesty i homologacje na latawce i deski. Do kompletu opłata klimatyczna za korzystanie z wody w zatoce puckiej.
Komentarze (10)
najlepsze
dla tego kitesurfera przydałby się kurs pilotażu
A tak serio to mi przypomina konflikt narciarzy ze snowboardowcami. Z mojego punktu widzenia to wy windsurferzy jesteście powolni jak żółwie i trzeba was non stop omijać i ciągle wpływacie na tory kite'ów, które są skazane na ciągłe ostrzenie kiedy wy możecie sobie pływać jak chcecie.
Kieeedyś czytałem o wypadku w tej samej okolicy, gdzie łindserfera porwał wiatr daleko nad ląd i biedak wylądował na drzewie. Potem nie mogli ustalić, czy był to wypadek morski, czy lotniczy...
A kitem nie raz w łeb dostałem...
A kit