Ciekawe jak to rzeczywiście było. Kto obiecywał, kto nakłaniał i tak dalej. Z tego co widzę, ksiądz się z wójtem nie "dogadał", tylko wskazał teren dla niego optymalny - manipulacja słówkami w opisie. Minus dla autora.
Z artykułu wynika, że to gmina obiecywała mieszkańcom i słowa nie dotrzymała. Jak było rzeczywiście, możemy się nie dowiedzieć.
Poza tym... no ludzie, miasteczko nazywa się Księżyn, to zobowiązuje :D
Komentarze (6)
najlepsze
Z artykułu wynika, że to gmina obiecywała mieszkańcom i słowa nie dotrzymała. Jak było rzeczywiście, możemy się nie dowiedzieć.
Poza tym... no ludzie, miasteczko nazywa się Księżyn, to zobowiązuje :D
Ludzie zaczną wreszcie przeglądać na oczy, opustoszeją kościoły i zdechną z głodu te czarne świnie.