Nie mam już siły i krew mnie zalewa. Sytuacja trwa już od dłuższego czasu, ale ostatnio czara goryczy się przelała. Opowiem Wam jak działa opieka nad zwierzętami w moim mieście Krośnie. Postaram się konkretnie i zwięźle. Jakby co - na samym dole wersja TL;DR
1. Słowem wstępu
W Krośnie funkcjonuje organizacja, której obowiązkiem jest zajmowanie się bezdomnymi zwierzętami –
Krośnieńskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt, zwane dalej KSOZ. Jest to stowarzyszenie założone przez grupę osób. Wkrótce miasto ogłosiło przetarg na prowadzenie przytuliska i zajmowanie się zwierzętami, stowarzyszenie było jedynym uczestnikiem przetargu, więc wygrali – wszystko tutaj jest w porządku. Dostali pod opiekę małe przytulisko dla zwierząt, a ich obowiązkiem jest opieka, leczenie, karmienie, a także szukanie tymczasowych i stałych domów dla zwierząt. Mają podpisaną umowę z pewnym weterynarzem, za którego usługi płaci „miasto”.
Jest też druga organizacja, działająca pod szyldem
OTOZ Animals - ot, organizacja pozarządowa, która jedzie na swoim wózku, gdzie ludzie charytatywnie zajmują bezdomnymi zwierzętami, ich leczeniem, szukaniem domów tymczasowych i na stałe, interwencjami w miejscach, gdzie ktoś źle traktuje zwierzęta itp. Pewnie w Waszych miastach też są ich oddziały. W Krośnie działają całkowicie na własną rękę - wszystko jest opłacane z datków od prywatnych ludzi, internetowych zbiórek, własnej kieszeni działaczy i „1% podatku”.
Dość oczywiste jest, że ludzie z obydwu organizacji, ich kontakty i zwierzaki nad którymi jest sprawowana opieka przecinają się - taka "branża", a miasto nieduże. Jakiś czas temu z resztą próbowano razem współpracować, a teraz ich drogi nadal się krzyżują. Obydwie organizacje mają swoje fanpage na Facebooku, gdzie codziennie informują o zwierzakach, które mają pod opieką, aktualnościach itp.
Nie jestem członkiem żadnej z tych organizacji, pomagałem zarówno KSOZowi i Animals – finansowo, w remoncie bud, transporcie zwierząt lub klatek itp.
2. Funkcjonowanie organizacji
Tyle słowem wstępu. Kłopot polega na tym, że KSOZ - chociaż ma swoje sukcesy - zaniedbuje sporo rzeczy. Wymienię parę spraw po kolei, ale ostatni punkt jest na chwilę obecną najważniejszy.
- Kilka osób z Animalsów mają prawo wstępu na teren przytuliska i czasem to robią. We czwartek 12 grudnia 2013 r. ktoś się tam wybrał i zastał obraz nędzy i rozpaczy. Klatki i kojce pełne gówien, góry wilgotnego, rozmokniętego jedzenia. Wyglądało to tak, jakby od kilku dni nikogo tam nie było, nikt nie sprzątał, nie wyprowadzał zwierząt, nie dawał świeżego jedzenia. A i tak ogólnie budy były zaniedbane i zniszczone, niektóre zwierzęta spały w szmatach. Oto kilka zdjęć:
- Kojce często są czyszczone poprzez spłukiwanie ich wodą z węża. Przez to kołdry i koce, w których śpią zwierzęta są zamoknięte. Budy i kojce też namakają wodą i zielenieją. Tutaj na zdjęciu widać, jak podłoga i buda są zarośnięte mchem/glonami (?) z powodu namoknięcia.
- Również we czwartek 12 grudnia osoby z Animals zainteresowały się czterema kotami, które od kilku miesięcy (dokładnie od sierpnia 2013) były w przytulisku. Za zgodą zabrały je do siebie na tymczasowe przechowanie i do własnego weterynarza – okazało się, że były chore na świerzb (a to jest jedna z najczęstszych chorób u zaniedbanych zwierząt i powinna być rutynowo leczona od pierwszego kontaktu z weterynarzem). Nie wiem, czy nie były leczone, czy nabawiły się choroby w przytulisku - ale choroba była zaawansowana i wyglądało na to, że od dawna nikt ich pod tym kątem nie badał.
- Od lipca 2013 r. również w przytulisku KSOZu był pewien pies. Na początku był zdrowy. Podczas tej samej wizyty w przytulisku 12 grudnia działacz Animals zwrócił uwagę, że pies ma chore oko i postanowił zadziałać. Pies został wzięty do weterynarza – okazało się, że oko było nieleczone lub źle leczone od dłuższego czasu, co spowodowało nieodwracalne uszkodzenie wzroku u psa. Potem znaleziono dla niego dom tymczasowy, aby leczenie było bardziej skuteczne.
- KSOZ podejmuje mało kroków, żeby dotrzeć do ludzi z informacjami o znalezionych psach, które szukają właściciela albo które można adoptować. Nie ma ogłoszeń, anonsów na lokalnych portalach internetowych itp. Polecam przejrzeć na szybko stosowne działy w serwisie Krosno24 – to największy lokalny portal. Prawie nie ma tam ich ogłoszeń.
Psy – oddam za darmo
Koty – oddam za darmo
Zwierzęta - zgubiono, znaleziono.
=====================================================
I najważniejsza sprawa, od której w ostatni czwartek (9.01) zaczęła się gównoburza.
Od grudnia pod opieką KSOZu w przytulisku przebywał pewien pies - Leon. Pies źle się czuł. We czwartek, 9.01, dwie kobiety z Animals załatwiając swoje sprawy (wizyta w UM i odwiedziny u ludzi, którzy niedawno zaadoptowali psy, itp.) dowiedziały się całkowicie przypadkiem, że ów pies jest w opłakanym stanie i postanowiły to sprawdzić. Pojechały do przytuliska i zobaczyły dosłownie skórę i kości. Pies stał w bezruchu, nie było z nim żadnego kontaktu. Wykonały telefon do miejskiego urzędnika, który zajmuje się wszystkimi eko-sprawami i za jego pozwoleniem wzięły go do innego weterynarza – prywatnie.
Zaczyna się rutynowe badanie. Weterynarz spoglądając w oczy od razu stwierdza ostrą anemię i niedokrwienie. Dotykając go po brzuchu wyczuwa coś gorszego. Ogolił futro i - jakkolwiek to zabrzmi - pies miał jaja wielkości grejpfruta. USG wykazało wielki nowotwór prostaty z przerzutami na wątrobę, nerki i płuca – nie ma już ratunku. Ponowny telefon do wspominanego wyżej urzędnika, przyjeżdża, pozwala na uśpienie psa. Weterynarz twierdzi, że taki nowotwór nie mógł urosnąć w ciągu kilku dni.
Tutaj najlepsza sprawa – okazało się, że
dzień wcześniej działaczki KSOZ były u swojego zakontraktowanego weterynarza! No, dla ścisłości – weterynarz był u psa. Ten ocenił, że pies jest obolały, bo jest chory na stawy i zapisał mu leki na tę chorobę. Wygląda to tak, jakby nie przeprowadził nawet podstawowego badania i
nie zauważył nowotworu wielkości grejpfruta.
I ogólnie podczas pobytu psa w przytulisku pod opieką KSOZ nikt nie zauważył, że pies ma potężnego guza pod brzuchem. A jak w końcu zajął się nim weterynarz, to zaczął go leczyć na stawy.
Tylko zbieg okoliczności i reakcja osób z Animals oszczędziły psu kilku tygodni bolesnego umierania.
=====================================================
Teraz nadchodzi fun part.
Animals na swoim fanpage na Facebooku opisuje historię z psem, wizytą u lekarza, diagnozą, uśpieniem go – dołączając zdjęcia psa i z USG. Zwracają uwagę na to, że dzień wcześniej inny weterynarz zignorował wszelkie symptomy i generalnie zaniedbał psa, opisując to dokładnie.
A KSOZ umieszcza na swoim fanpage ckliwy nekrolog żegnający pieska, bez słowa wyjaśnienia. Sporo ludzi poznało już los tego psa opisany na fanpage Animalsów i domagają się wyjaśnień. W komentarzach zaczęła się gównoburza. Komentarze krytykujące nie tylko weterynarza, który nie rozpoznał raka, ale też działaczki KSOZu, które nie zajęły i nie zajmowały się psem jak należy. Ludzie zaczęli wyciągać inne zaniedbania stowarzyszenia. Sporo osób, które przez długi czas pomagało KSOZowi przyznają, że są zawiedzione. A jak reaguje KSOZ?
Tak, macie rację :)
Usuwają negatywne komentarze. I piszą własne komentarze w stylu: "proszę o nie komentowanie umiejętności działaczy", "to są fałszywe oskarżenia", "Animals też się mogli nim zająć", "nie znacie wszystkich faktów", "to wina poprzedniego właściciela psa, że go zaniedbał". Generalnie WSZYSCY dookoła są winni, tylko nie my. Muszę tłumaczyć, jaki efekt to wywołało? Chyba nie ;)
A w piątek i sobotę całkowicie usunięto posty, pod którymi była dyskusja, a m.in. mnie
zablokowano możliwość pisania komentarzy. I jak sądzę, wszystkim osobom, które negatywnie zareagowały na całą sytuację – kilku znajomych potwierdziło mi, że mają blokadę. Możliwość pisania komentarzy nadal istnieje, tylko zablokowano to dla niektórych użytkowników.
Tutaj załączam screeny komentarzy, które są już usunięte. W formie linków, żeby było czytelniej. Mogą nie być chronologicznie.
//i.imgur.com/cjmY3I6.png
//i.imgur.com/o7FIgVZ.png
//i.imgur.com/9n7ZNby.png
//i.imgur.com/SOrcYpH.png
//i.imgur.com/dq3fiDd.png
//i.imgur.com/VtnBA1D.png
//i.imgur.com/AAmqYja.png
//i.imgur.com/AXvumsL.png
Całość w albumie na imgurze:
//imgur.com/a/6Lx5B
Żeby było ciekawiej
W sobotę wieczorem KSOZ umieszcza na swoim fanpage posta, w którym
WYMIENIAJĄ Z IMIENIA I NAZWISKA WSZYSTKIE OSOBY, KTÓRYCH KOMENTARZE USUNIĘTO i informują, że "komentarze zostały usunięte w związku z NARUSZENIEM KODEKSU KARNEGO (art. 216 §1, zniewaga typu podstawowego forma druga oraz forma kwalifikowana), a ich screeny są zachowane w celu dochodzenia praw zgodnie z kodeksem karnym". Nie wiem, czy strasznie paragrafami i publiczne wywieszanie listy nazwisk wraz z oskarżeniem o złamanie kodeksu karnego jest legalne - ktoś może się wypowiedzieć? Tym bardziej, że w tych komentarzach ludzie po prostu domagali się wyjaśnień.
I oczywiście nadal usuwają komentarze, które są w jakikolwiek sposób nieprzychylne – nawet te z wyjątkowo grzecznymi pytaniami lub prośbami o ustosunkowanie się do sprawy.
===========================
Nie chcę być tutaj bezwzględnie krytyczny, bo KSOZowi udało się znaleźć nowe domy i pomóc niektórym zwierzakom. Chwała im za to. Jednak sytuacje z zaniedbanymi zwierzakami się powtarzają, a nikt nawet nie chce wziąć za to odpowiedzialności ani przeprosić i przyznać się do błędu. Tylko jest straszenie paragrafami i usuwanie komentarzy.
Wszystkie zdjęcia i screeny pochodzą z facebookowych fanpage’ów Krośnieńskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt oraz OTOZ Animals Krosno.
========= WERSJA SKRÓCONA TL;DR ============
W Krośnie działają dwie organizacje mające pomagać zwierzętom. Krośnieńskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt (KSOZ) finansowane m.in. przez miasto i całkowicie niezależne Animals, finansowane z prywatnych dotacji. KSOZ wygrał przetarg na opiekę nad przytuliskiem. Niestety zdarzało się, że przytulisko było zaniedbane. Ludzie z Animals za zezwoleniem odebrali z przytuliska kilka zaniedbanych i chorych zwierząt, które na własną rękę leczyli i znaleźli im domy.
W tym tygodniu Animals zajęło się psem, który był pod opieką KSOZu. Okazało się, że ma wielkiego raka prostaty z przerzutami na wątrobę, płuca i nerki. Uśpili go. Okazało się, że
dzień wcześniej zajmował się nim zakontraktowany przez miasto weterynarz KSOZu, który nie zauważył jaj wielkości grejpfruta, tylko zaczął go leczyć na stawy.
Animals na fanpage na FB opisuje chorobę psa i niekompetencję weterynarza. KSOZ natomiast na swoim fanpage umieszcza ckliwy nekrolog, bez wyjaśnień. W komentarzach jest gównoburza, ludzie domagają się wyjaśnień, jak mogli tak zaniedbać psa i jak weterynarz odstawił taką fuszerkę.
Usuwają komentarze, zrzucają odpowiedzialność na wszystkich innych. Dzisiaj usunęli wszystkie posty gdzie była dyskusja, a mnie i innym osobom, które domagały się wyjaśnień zablokowano możliwość komentowania.
KSOZ na swoim fanpage umieścił listę imion i nazwisk ludzi, których komentarze usunięto, zarzucając im złamanie kodeksu karnego.
Smutna mordka psa, który został uśpiony :(
Komentarze (78)
najlepsze
Wykopuje i mam (może naiwnie) ogromną nadzieję, że odpowiedzialni za tę sytuację poniosą karę.
Ale zamiast przeprosin i wyjaśnień jest
Czekam na rozwój wydarzeń bo co jak co, ale kiedy ktoś źle traktuje zwierzaki to aż się we mnie gotuje.
No sorry bardzo. Różne firmy wnoszą o usuwanie znalezisk, czy komentarzy naruszających ich dobra, a tu są ludzie wymienieni z imienia
Nie dac sie zastraszyc bo straszy paragrafami Ci co nie maja argumentów. Trzymam kciuki jak cos to do mnie na PRV powiem co zrobic,
Biedne zwierzaki w schroniskach ja sama mam
Wobec nasilającej się od końca ubiegłego roku krytyki i wulgarnych wpisów w Internecie, które naruszają dobre imię naszej organizacji, Krośnieńskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt oświadcza, co następuje.
1. Członkowie Stowarzyszenia działają społecznie, nie pobierając ŻADNEGO WYNAGRODZENIA za swoją działalność. Pracują w swoim wolnym czasie, kosztem życia rodzinnego. Nie pobierają też opłat od właścicieli wyłapanych zwierząt za ich utrzymanie w przytulisku, ani też nikt z członków KSOZ,
http://i.imgur.com/Yx7IVgf.jpg
Poszło do Wojewódzkiego Inspektora Weterynarii, ale przekazują za to dalej, więc coś się rusza :)