10 mln pękło. Ta polska firma sprzedaje więcej gier niż twórcy "Wiedźmina"
![10 mln pękło. Ta polska firma sprzedaje więcej gier niż twórcy "Wiedźmina"](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_Lo6d9TGz2VJtDWSv1GNmtzduQgDIU2K8,w300h194.jpg)
Jednak to nie giełdowy CD Projekt Red, a firma z Wrocławia pierwsza przekroczyła próg, który w branży musi robić wrażenie: 10 mln sprzedanych egzemplarzy gier.
- #
- #
- #
- #
- #
- 110
Jednak to nie giełdowy CD Projekt Red, a firma z Wrocławia pierwsza przekroczyła próg, który w branży musi robić wrażenie: 10 mln sprzedanych egzemplarzy gier.
Komentarze (110)
najlepsze
Np. Call of Juarez - podano, że sprzedaż to 3mln, ale w tej serii było kilka tytułów.
j@@@ny marketing
CD Projekt RED wypracował 142 mln zł w roku 2011
Tak jeśli już porównujemy obie kompanie...
Czemu mamy tyle debilnych artykułów?
A jakie to zaawansowane systemy były w Wiedźminie? Gameplay jest w jedynce był tragiczny, a w dwójce conajwyżej przeciętny.
Pan Marchewka może i przywoził jakieś gry do Parczewa, jednak dla pełnego obrazu jego działalności w tamtych latach muszę wspomnieć, że był też właścicielem jednego z dwóch największych stoisk na ówczesnej wrocławskiej giełdzie komputerowej, zajmując się sprzedażą pirackiego oprogramowania. Drugie należało do Waldemara Czajkowskiego (firma Waldico), specjalizującego się w kasetach magnetofonowych z oprogramowaniem na c-64. Aby uzmysłowić skalę tego zjawiska, dodam, że jeden hurtowy klient, prowadzący nieduże stoisko w domu handlowym, dokonywał jednarozowego, cotygodniowego zakupu w ilości 250-400 szt. dyskietek (amiga) i ok. 100-130 kaset (c-64)- a takich klientów były setki. Skąd to wiem? Ano stąd, że sam byłem wówczas takim klientem, zostawiającym u pana Marchewki całkiem sporą gotówkę.
Ogarnia mnie zażenowanie i pusty śmiech, gdy słucham szefa Techlandu, który łże w wywiadach, tworząc mity powielane przez wikipedystów i dziennikarzy, opowiadając o tym, że zaczynał jako pasjonat gier, jeżdżąc po nie na wrocławską giełdę komputerową. De facto Techland na wrocławskiej giełdzie był "królem piractwa", tłucząc kilkanaście tysięcy kopii pirackiego oprogramowania (głównie na amigę, ale też na c-64 i PC) i sprzedając je w ilościach hurtowych (opakowanie typu blister plus zdjęcie-zrzut z ekranu). Pamiętam, jak chłopaki czasem nie docierali na giełdę, bo akurat zaczęły się żniwa i rodzice zaprzęgali ich do prac w polu. ;) Po wejściu podatku Vat (1993 r.) chłopaki gonili tysiące kopii na jednej giełdzie, w cenach netto, rąbiąc skarbówkę, "aż miło". ;) Pan Marchewka sprzedawał piractwo także jakiś czas po wejściu ustawy w lutym 1994 r., tak więc de facto łamał prawo. ;)
No