Miałem taką świetną nauczycielkę od fizyki, która (za darmo) organizuje całonocne obserwacje nieba. Pożycza na te okazje dwa dość duże teleskopy (dobrze widać księżyce Jowisza) i jeden mniejszy. Obserwacja, ognisko, ciekawa lekcja. O czwartej nad ranem koniec. To jest nauczycielka z powołaniem! Naprawdę fajne rzeczy można wypatrzeć, jeśli jest się z kimś, kto wie gdzie co leży na niebie.
Słyszałem, że w małopolskiej miejscowości (Grybów) też w jednej ze szkół uczy nauczycielka która ma identyczne pomysły na takie nietypowe lekcje. Szkoda że takich ludzi jest tak mało :)
Pochodzę z Kielc, tam było już dość słabo gwiazdy widać. Teraz studiuję w Warszawie i tam to już w ogóle tragedia.
Przez to jedyny moment, gdy mogę popatrzeć w gwiazdy przy w miarę dobrej widoczności jest podróż pociągiem między tymi dwoma miastami. Tylko ludzie się dziwnie patrzą, gdy się wychyla przez okno. :3
Ja potrafię. Uwielbiam rozmyślać o czymś tak wielkim, odległym i zarazem wszechobecnym. Mówię oczywiście o Wszechświecie. Wobec ogromu całej przestrzeni nawet bogowie są niczym.
Najbardziej pamiętam jak kiedyś, gdy byłem jeszcze małym chłopczykiem i mieszkałem na Mazurach podziwiałem Kometę Hale'a-Boppa. To było naprawdę wielkie wydarzenie. Dzisiaj przez tą samą lornetkę wciąż oglądam niebo.
Bez przesady, zdjęcie po lewej jest przesadzone. Taki widok to tylko na dłużej naświetlanym zdjęciu zrobionym przez teleskop, gołym okiem nie ma szans na takie widoczki nawet w egipskich ciemnościach. :)
Teleskopem to nie - obiektyw którego użyto wcale nie ma długiej ogniskowej (chyba, że to mozaika wielu zdjęć, ale nie sądzę. A porównanie tych dwóch zdjęć jest co najmniej idiotyczne, bez sensu porównywać długo naświetlane i obrobione zdjęcie (pewnie jeszcze stackowane z wielu pojedynczych i po odjęciu darków - czyli mniej więcej po odjęciu szumu) z prawdopodobnie dużo krócej naświetlanym i nieobrobionym.
Natomiast sam problem istnieje, ale jeśli chcemy go sensownie pokazać
Zeby nad wawa bylo widac z 25% tego co jest na lewej fotografii :|. To jest ten minus ktory zawsze mnie bolal w miescie. Gdy bywalem czasami na wsi to wracajac juz ok 22 wzroku od nieba nie moglem oderwac
Komentarze (49)
najlepsze
Przez to jedyny moment, gdy mogę popatrzeć w gwiazdy przy w miarę dobrej widoczności jest podróż pociągiem między tymi dwoma miastami. Tylko ludzie się dziwnie patrzą, gdy się wychyla przez okno. :3
Najbardziej pamiętam jak kiedyś, gdy byłem jeszcze małym chłopczykiem i mieszkałem na Mazurach podziwiałem Kometę Hale'a-Boppa. To było naprawdę wielkie wydarzenie. Dzisiaj przez tą samą lornetkę wciąż oglądam niebo.
Natomiast sam problem istnieje, ale jeśli chcemy go sensownie pokazać