Wykorzystałem ostatnio fragment
zwiastuna filmu "Drogówka" w swoim filmie. Przygotowałem się, jak sądziłem, odpowiednio do tego i podałem wszelkie wymagane źródła. Przeczytałem "prawo cytatu" i dodatkowo zapytałem się na forach prawniczych czy z materiałów w których użyłem fragmentów cudzych dzieł objętych moją analizą krytyczną, także mogę czerpać zyski. Na przykład jako podpięcie swojego
AdSense w YouTube by tam za 6 lat cokolwiek się uzbierało.
Swój film wrzuciłem, podpisy w opisie oraz obrazie zostały zamieszczone ale zidentyfikowano pewną treść w moim filmie.
Co ciekawe, w wiadomości nie było żadnych informacji o tym kto to zgłosił. Było napisane tylko "wptv". Przepraszam, ale co to jest "wupetewe"? Telewizja Wirtualnej Polski? Albo coś innego? Dlaczego to jakiś skrót, w dodatku zapisany z małej litery?
Jak można podawać jakieś "chlapnięcia z klawiatury" skoro podobno rozchodzi się o ważną sprawę - spór o naruszenie praw autorskich.
Zakwestionowałem więc podając powód (było do tego przedstawione specjalne pole do wpisania wyjaśnienia). Zdziwiłem się, gdyż mimo wyraźnego tłumaczenia, że wszystko jest zgodne z naszym prawem przyszła mi
odmowa. Moje zgłoszenie nie zostało rozpatrzone na moją korzyść.
Radziłem się też co robić dalej na forach prawniczych - cisza. Nikt nic nie wie albo w wolontariacie nie chce uczestniczyć.
Pytałem się na forach YouTube'a i Google - cisza. Ale to specjalnie mnie nie dziwi bo Google/YouTube ma swoich użytkowników
najgłębiej w dupie (były tutaj inne wykopaliska do których się podpinałem, podając kolejne sytuacje gdzie komuś coś niesłusznie zablokowali, usunęli AdSensa pod bzdurnym pretekstem czy -
standardowo - nie odpisali nawet na wiadomość, a przecież to były wiadomości w ważnych sprawach).
Powiedźcie więc co mógłbym dalej zrobić z tym fantem?
Nie chcę pochopnie wysyłać im kolejnej odmowy bo było napisane, że jak po niej znowu ją odrzucą to dostanę ostrzeżenie na koncie (i zniknie mi na zawsze nieograniczony czas wrzucania plików). A tego bym nie chciał.
Jeśli dotrwaliście do końca to zobaczcie w jak debilny sposób formułowane są pytania od YouTbe'a odnośnie naruszeń praw autorskich:
Ktoś w ogóle wie co to znaczy, że strona wnoszą roszczenie prześle jakieś "powiadomienie" o naruszeniu praw autorskich? W sensie takim, że "co ona ma niby przesyłać"? Jakie "powiadomieni"? Chyba już takie powiadomienie za pierwszym razem złożyła, teraz ja kwestionuję ich decyzje. To co ona w odpowiedzi na moje kwestionawanie ma jeszcze przesyłać? Nie rozumiem, to jakieś masło maślane.
No i gwóźdź programu. Kolejne jakieś dziwaczne pytania. Przeczytajcie. Nie pytają się mnie o to dlaczego uważam, że mam prawa do korzystania z tych fragmentów tylko każą mi wróżyć z fusów i pytają się o to "jak się zmienił zarobek filmu" po fakcie wykorzystania przeze mnie fragmentów właśnie jego. I inne skrajnie głupie pola.
Komentarze (51)
najlepsze
@nicho: Youtube zarabia tylko i wyłącznie dlatego że ktoś wrzuca tam materiały wideo. Więc ośmielę się stwierdzić że osoby wrzucające i nakręcające im kasę, mają prawo mieć pretensje jeśli coś jest nie tak.
A odnośnie ich polityka olewania, zbywania użytkowników to wiadomo.
Jeśli chcesz więcej przeczytać to podaję link:
http://www.wykop.pl/link/1373709/jak-dla-youtube-stalem-sie-nazista/#comment-13380761
"wptv nie jest dysponentem praw autorskich do materialow uzytych w moim filmie. roszczenie jest wynikiem bledu systemu identyfikacji tresci i/lub naduzyciem tego systemu przez wptv." - mogles to wpisac w formularz tak jak cie kiedys uczylem drogi bunchu :p
tlumaczyc wiecej przez formularze nie ma sensu -
Czytam sobie, myślę "kurcze, gość mówi sensownie, jakby się znał", potem czytam nicka, i wszystko jasne.
Dwa - Mówisz o prawie, więc przytocz konkretny paragraf.
Trzy - YouTube obowiązują inne zasady, ich automat wykrywa ścieżki objęte prawem autorskim i nie obchodzi go długość fragmentu i co przedstawia.
Cztery
masz czesto takie problemy drogi bunchu wiec zamiast ciagle rozszarpywac sobie zyly w kontaktach z czasami nieudolnym supportem... wstap do np. divi:
http://www.youtube.com/watch?v=qRVHnO51XKw
popros o rozmowe z pania ula na skype + zapytaj o roczna umowe albo z okresem probnym / jestem na 90% przekonany ze divi rozwikla twoje dotychczasowe i potencjalnie przyszle problemy
Sprawa nie do wygrania. W ogóle jakikolwiek kontakt z Googlem sobie odpuść. Jak ja miałem przez pół roku jakiś dziwny błąd na mailu to żaden support itp. nie pomógł. Dopiero dzięki koledze pracującemu w Google udało się to przepchnąć.