Ojjj, ależ minusa u mnie zarobił. Przecież on się kompletnie, ale to kompletnie nie zna na rzeczy. Nie ma zielonego pojęcia o co chodzi z siłownią, co i po co się tam ćwiczy oraz nie ma najwyraźniej żadnej wiedzy na temat fizjologii organizmu związanej z budowaniem mięśni.
Mimo to mówi na ten temat z taką samą pewnością i zuchwałością, jak na każdy inny. I jeszcze mówi, że ci, co chodzą na siłownię, "mają nie po kolei w głowie". W przeciwieństwie do niego, powstrzymam się od takich komentarzy.
Otóż nie, praca w ogródku ani bieganie, ani nawet pływanie nie zastąpią siłki. Na tej ostatniej uzyskuje się głównie siłę i masę mięśni, a także ich definicję i tzw. rzeźbę. Praca w ogródku, bieganie, czy pływanie dają nam bardziej wytrzymałość, koordynację (siłownia też świetnie ćwiczy połączenie mózg-mięsień) i zwiększają ilość spalanych kalorii, od pewnego momentu powodując spalanie tłuszczu.
Jakie to ma znaczenie w tej sprawie? Hiperbola nie oznacza odwrócenia wniosków do góry nogami, tylko wyolbrzymianie argumentów. Cejrowski tu nie tylko wyolbrzymia, ale i jest jednostronny. I maluje zły wniosek: że siłownia i fitness club są be i że nie ma z nich pożytku.
Gościu popełnia też wiele błędów rzeczowych i nie ćwiczy poprawnie, więc w tej dziedzinie zupełnie nie jest rozgarnięty (pozwolisz, że ja go nie nazwę
Całkiem możliwe. Mnie to zjawisko też wydaje się... nieco dziwne. Dziwnie to potrafi wyglądać. Brat niedawno był na uczelnianej siłce, bo musiał odrobić W-F -- parę opuścił, bo miał zajęcia/egzaminy na drugiej uczelni. I co było dosyć śmieszne... Po pierwsze, brat od ładnych paru lat chodzi na siłownię i nie da się tego nie zauważyć. Po drugie, na WF-ie był zapisany normalnie na basen, a jest ratownikiem WOPR (wakacyjna praca). Ale i tak nikt mu nie popuścił i musiał brakujący WF odrobić. W dodatku okazało się, że siłka trwała tam w sumie godzinę-półtorej, a to dla niego za mało, bo akurat należy do ludzi, którzy potrzebują treningu o wysokiej objętości. No i mimo że ćwiczy sobie powiedzmy 4x w tygodniu, chodzi na basen dodatkowo, dla podtrzymania formy i ma za sobą miesiące pracy jako ratownik przy jeziorze -- musiał spieprzyć sobie cały plan treningowy i pójść odrobić basen na uczelnianej siłce. W dodatku ja nie miałem na tą siłkę wstępu (nie mogłem zapłacić i wejść, nie w tych godzinach), więc brachol musiał ćwiczyć sam i bez asekuracji.
Co zauważył... Praktycznie wszyscy (100% ludzi) ćwiczyli tam bez większego sensu. Widać było, że nie znają pojęcia serii, czy zasad treningu dzielonego. Cholera, najwyraźniej nie wiedzieli nawet, które ćwiczenie działa na jaki mięsień. Najrozsądniej jeszcze ćwiczyły... dziewczyny, bo korzystały z rowerków stacjonarnych i innych aerobów, a to trudno sknocić. Ale młodzi faceci w wieku około dwudziestu, dwudziestukilku lat, ćwiczyli zupełnie bez sensu, narażając się na kontuzje. Wykonywali złe ruchy ze złym obciążeniem, bez napięcia mięśni i bez zmęczenia (jeśli ktoś robi przez 3 minuty rozpiętki na butterfly'u i cały czas gada przy tym z kolegą, to jak ma mu to rozwinąć klatkę piersiową?). Lub nie ćwiczyli w ogóle, gdy WF-ista nie
Przytoczone przez niego przykłady "zamienników" czyli koszenie trawy czy przerzucanie węgla nie są dla wszystkich, wiele osób mieszka w końcu w blokach (tak wogóle co może dać koszenie trawy to ja nie mam pojęcia). Swoją droga teraz jest zima, więc dużo "normalnych" czynności jak przekopywanie ogródka odpada.
Kolejna rzecz czyli "1 mięsień" - mało który sprzęt na takiej siłowni ćwiczy tylko 1 mięsień, większość trenuje kilka-kilkanaście.
On lubi ksiazki ja wole silownie kazdy ma prawo do spedzania czasu wolnego tak jak sie komus podoba juz nie mowiac o tym ze pan cejrowkski kompletnie nie wie o czym mowi i nie wyglada zle ale wyglada jak chuchro.
Zapewniam Cię że to nie jest tego typu wybór. W ten sposób usprawiedliwiają się frajerzy, którzy twierdzą że się uczą, pracują czy cośtam. A tak na prawdę np. grają 5h dziennie na kompie itp.
Można być jednocześnie najlepszym sportowcem i najlepszym uczniem w szkole, nie wierzysz to zapraszam do mnie... ;)
Ty koszmarnie generalizujesz. Bo to NIE JEST wybór typu "mięśnie albo mózg" i tyle. Ja nie twierdzę że trzeba całe życie chodzić na siłownie bo to też kompletnie bez sensu.
Chodzi o to że jak ma się więcej czasu w podstawówce - gimnazjum - liceum, to można uprawiać jakiś sport i mieć potem z tego korzyści na całe życie. Po 20stce wystarczy codziennie wieczorkiem pobiegać 15 - 30 min, potem mamy lepszy sen, bardziej można odpocząć, więc nie jest to czas stracony. Ale jak ktoś siedzi cały dzień przed kompem to tego nie zrozumie i da mi minusa, takie mamy niepełnosprawne społeczeństwo. (bez obrazy dla niepełnosprawnych).
Zresztą ja nikogo na siłę nie przekonuje, wyglądajcie sobie jak Amerykanie (albo jak anorektycy), co mi tam :P
wykopię, bo ma człowiek rację i się z nim zgadzam, ale pojawia się pytanie, czy mam wykopywać za każdym razem, jak ktoś wrzuci Cejrowskiego i ten program? no chyba k%%!a nie, więc albo wrzućcie kanał cały, albo zaniechajcie wrzucania tych filmików.
Cejrowski sam sobie strzelił w kolano, ale to dla tego, że sam nie wie o czym mówi. Dla nie wtajemniczonych: Urządzenie na którym usiadł, żeby jeździć "w te i wew te" to ergometr. Nie ma nic wspólnego z bezmyślnym budowaniem mięśnia po mięśniu. Jest to sucha symulacja wioślarstwa - najbardziej ogólnorozwojowej dyscypliny sportowej. Wiem, o czym mówię, bo uprawiałem tą dyscyplinę 9 lat na przyzwoitym poziomie i na ergometrze spędziłem dłuuuuugie godziny.
Komentarze (31)
najlepsze
Mimo to mówi na ten temat z taką samą pewnością i zuchwałością, jak na każdy inny. I jeszcze mówi, że ci, co chodzą na siłownię, "mają nie po kolei w głowie". W przeciwieństwie do niego, powstrzymam się od takich komentarzy.
Otóż nie, praca w ogródku ani bieganie, ani nawet pływanie nie zastąpią siłki. Na tej ostatniej uzyskuje się głównie siłę i masę mięśni, a także ich definicję i tzw. rzeźbę. Praca w ogródku, bieganie, czy pływanie dają nam bardziej wytrzymałość, koordynację (siłownia też świetnie ćwiczy połączenie mózg-mięsień) i zwiększają ilość spalanych kalorii, od pewnego momentu powodując spalanie tłuszczu.
Faktycznie,
Jakie to ma znaczenie w tej sprawie? Hiperbola nie oznacza odwrócenia wniosków do góry nogami, tylko wyolbrzymianie argumentów. Cejrowski tu nie tylko wyolbrzymia, ale i jest jednostronny. I maluje zły wniosek: że siłownia i fitness club są be i że nie ma z nich pożytku.
Gościu popełnia też wiele błędów rzeczowych i nie ćwiczy poprawnie, więc w tej dziedzinie zupełnie nie jest rozgarnięty (pozwolisz, że ja go nie nazwę
Całkiem możliwe. Mnie to zjawisko też wydaje się... nieco dziwne. Dziwnie to potrafi wyglądać. Brat niedawno był na uczelnianej siłce, bo musiał odrobić W-F -- parę opuścił, bo miał zajęcia/egzaminy na drugiej uczelni. I co było dosyć śmieszne... Po pierwsze, brat od ładnych paru lat chodzi na siłownię i nie da się tego nie zauważyć. Po drugie, na WF-ie był zapisany normalnie na basen, a jest ratownikiem WOPR (wakacyjna praca). Ale i tak nikt mu nie popuścił i musiał brakujący WF odrobić. W dodatku okazało się, że siłka trwała tam w sumie godzinę-półtorej, a to dla niego za mało, bo akurat należy do ludzi, którzy potrzebują treningu o wysokiej objętości. No i mimo że ćwiczy sobie powiedzmy 4x w tygodniu, chodzi na basen dodatkowo, dla podtrzymania formy i ma za sobą miesiące pracy jako ratownik przy jeziorze -- musiał spieprzyć sobie cały plan treningowy i pójść odrobić basen na uczelnianej siłce. W dodatku ja nie miałem na tą siłkę wstępu (nie mogłem zapłacić i wejść, nie w tych godzinach), więc brachol musiał ćwiczyć sam i bez asekuracji.
Co zauważył... Praktycznie wszyscy (100% ludzi) ćwiczyli tam bez większego sensu. Widać było, że nie znają pojęcia serii, czy zasad treningu dzielonego. Cholera, najwyraźniej nie wiedzieli nawet, które ćwiczenie działa na jaki mięsień. Najrozsądniej jeszcze ćwiczyły... dziewczyny, bo korzystały z rowerków stacjonarnych i innych aerobów, a to trudno sknocić. Ale młodzi faceci w wieku około dwudziestu, dwudziestukilku lat, ćwiczyli zupełnie bez sensu, narażając się na kontuzje. Wykonywali złe ruchy ze złym obciążeniem, bez napięcia mięśni i bez zmęczenia (jeśli ktoś robi przez 3 minuty rozpiętki na butterfly'u i cały czas gada przy tym z kolegą, to jak ma mu to rozwinąć klatkę piersiową?). Lub nie ćwiczyli w ogóle, gdy WF-ista nie
Ludzie opanujcie się!
Przytoczone przez niego przykłady "zamienników" czyli koszenie trawy czy przerzucanie węgla nie są dla wszystkich, wiele osób mieszka w końcu w blokach (tak wogóle co może dać koszenie trawy to ja nie mam pojęcia). Swoją droga teraz jest zima, więc dużo "normalnych" czynności jak przekopywanie ogródka odpada.
Kolejna rzecz czyli "1 mięsień" - mało który sprzęt na takiej siłowni ćwiczy tylko 1 mięsień, większość trenuje kilka-kilkanaście.
Można być jednocześnie najlepszym sportowcem i najlepszym uczniem w szkole, nie wierzysz to zapraszam do mnie... ;)
Chodzi o to że jak ma się więcej czasu w podstawówce - gimnazjum - liceum, to można uprawiać jakiś sport i mieć potem z tego korzyści na całe życie. Po 20stce wystarczy codziennie wieczorkiem pobiegać 15 - 30 min, potem mamy lepszy sen, bardziej można odpocząć, więc nie jest to czas stracony. Ale jak ktoś siedzi cały dzień przed kompem to tego nie zrozumie i da mi minusa, takie mamy niepełnosprawne społeczeństwo. (bez obrazy dla niepełnosprawnych).
Zresztą ja nikogo na siłę nie przekonuje, wyglądajcie sobie jak Amerykanie (albo jak anorektycy), co mi tam :P
edit.