Byłem, przechodziłem. Mam rodzinę w Wietnamie, i byłem u nich przez miesiąc, i przez miesiąc nie odważyłem się wejść samemu na pasy. Jako ciekawostkę dodam że w centrum Ho Chi Minh przy przejściach dla pieszych stoją ludzie w służbowych uniformach, wyglądający na odźwiernych sklepów, i gdy widzą białego, który przez dłuższy czas stoi przy przejściu pomagają mu się dostać na drugą stronę :)
W Chinach podobnie, z tym, że tam między każdym pasem jest linia, na której można spokojnie się zatrzymać i nikt nas nie potrąci. Ludzie trąbią, ale nie ze złości, że ktoś stoi na linii, ale po to, żeby go ostrzec, żeby nie wchodził w tym momencie na pas ruchu. Jeśli nie jedzie żaden samochód zwyczajnie przechodzi się do następnej linii, a samochody, które za ten czas się zbliżą zwyczajnie zwalniają albo zatrzymują
Komentarze (99)
najlepsze
Tak, po łapówkę.
dokładnie,
po 3 dniach przechodziłęm prosto przed siebie nie patrząc na boki.
to najlepszy sposób, tempo równomierne i elegancko się rozjeżdzali przed nami.
bardziej hardkorowe jest takie rondko w HCMC przy bazarku (nr 1 w lonely planet) ale po tygodniu przejezdzałem tam już skuterem.