Jak się zapodziało śrubokręt to można to było robić lekko przygryzioną na końcu zapałką...
a potem ładowanie...; ręce z daleka od biurka, jeszcze dalej od klawiatury i nerwowe spoglądanie na magnetofonik ustawiony na cieniutkiej gąbce, aby jakiś wstrząs nie wybił go z rytmu...
No i przede wszystkim latające na ekranie pasy i "cudowny" dźwięk z głośniczka telewizora towarzyszący całej akcji...
Pamiętam jak serwisant raz mi powiedział, że zanim zacznę ładować grę muszę się upewnić czy ktoś przypadkiem w klatce u mnie nie używa wiertarki, odkurzacza bądź miksera. Strasznie delikatny ten sprzęt był :]. C64 na tym zacząłem programować w basicu a potem wgrywało się te programy na kasetę.
Pegasus to i tak nieźle... Szkoda mi dzieciaków, którzy od PC za 3k zaczynają przygodę z magicznym "komputerowym światem". To nie ich wina, ale tyle ich ominęło! Pamiętam jeszcze teksty: "Rodzice kupili mi Atari... Przecież nikogo nie zabiłem!" - ale to było już przy końcu królowania tego typu sprzętu. No ale świat idzie do przodu. Podobno...
Jak się w stosownym czasie miało PC to też bywało ciekawie.
Wiem, że to nic w porównaniu z filmem, ale pamiętam jak kolega pożyczył mi Need For Speed i albo źle działał mi napęd albo płyta była porysowana, to też czary urządzałem żeby tą grę uruchomić - potem wymyślono, że gry będzie się w całości instalowało na dysku i problem zniknął.
Nigdy nie zapomnę tamtych dni. Jeden kumpel z commodore w bloku, 20 nastolatków gapiących się w telewizor, z niecierpliwieniem wyczekujących dorwania się do joysticka i kapslowane oranżady w szklanych butelkach na dopełnienie imprezy...
Cieszę się, że byłem światkiem i uczestnikiem tych wydarzeń. Do dziś Commodore64 wywołuje u mnie uczucie nostalgii, którego chyba dzisiejszej młodzieży może być ciężko zrozumieć. Moi rodzice z rozrzewnieniem wspominają , jak toczyli patykiem fajerki po zakurzonych drogach, co sprawiało mi dużo frajdy, ja za to, jak w podstawówce tłukłem na C64 w robbo, montezumę, one on one, czy też international karate. Strojenie głowicy, programowanie w basicu równiez mnie
I za co te minusy? Jesli chodzi o wgrywanie gier to wiele sie to nie roznilo. Pierwszego dostalem Ataraka w sumie nie trzeba bylo krecic (przynajmniej w moim modelu) ale wgrywanie gier wymagalo tyle samo poswiecenia ze strony domownikow ;)
Potem mialem C-64 i cartridge z turbo, gry wgrywaly sie o wiele szybciej juz po kilku minutach (o ile mnie pamiec nie myli) nie po 20 - 30 min jak na starym
Piekna sprawa. A pamietacie swiete wojny pomiedzy atarowcami a commodorowcami? Obecne konflikty pomiedzy pecetowcami a konsolowcami to w porownaniu do tamtych bojow dziecinne igraszki. Ilez powstalo wierszy, opowiadan czy piosenek, ktorych jedynym celem bylo upokorzenie konkurencyjnego dla naszego sprzetu...
"Mozliwosci ma Spectruma,
toz to atarowcow duma,
Atari ST, je je je..."
BTW ja sam bylem dumnym posiadaczem Atari 65XE z magnetofonem (szczesliwie glowoicy nie trzeba bylo regulowac jak w Commodore) a pozniej
Komentarze (112)
najlepsze
a potem ładowanie...; ręce z daleka od biurka, jeszcze dalej od klawiatury i nerwowe spoglądanie na magnetofonik ustawiony na cieniutkiej gąbce, aby jakiś wstrząs nie wybił go z rytmu...
No i przede wszystkim latające na ekranie pasy i "cudowny" dźwięk z głośniczka telewizora towarzyszący całej akcji...
To musiały być fajne czasy.
Wiem, że to nic w porównaniu z filmem, ale pamiętam jak kolega pożyczył mi Need For Speed i albo źle działał mi napęd albo płyta była porysowana, to też czary urządzałem żeby tą grę uruchomić - potem wymyślono, że gry będzie się w całości instalowało na dysku i problem zniknął.
rocznik 1990
To były czasy!
Cieszę się, że byłem światkiem i uczestnikiem tych wydarzeń. Do dziś Commodore64 wywołuje u mnie uczucie nostalgii, którego chyba dzisiejszej młodzieży może być ciężko zrozumieć. Moi rodzice z rozrzewnieniem wspominają , jak toczyli patykiem fajerki po zakurzonych drogach, co sprawiało mi dużo frajdy, ja za to, jak w podstawówce tłukłem na C64 w robbo, montezumę, one on one, czy też international karate. Strojenie głowicy, programowanie w basicu równiez mnie
Troche dziwnie to zabrzmi, ale do dzisiaj pogrywam w robbo:P a raczej jego odpowiednika na linuksa gnurobbo:)
Pamiętacie jeszcze jak śpiewał "Płynie Wisła, płynie"? Pytanie retoryczne, bo tego się nie da zapomnieć ;)
ps. Aż musiałem się zarejestrować ;-)
Ludzie! Za co te minusy???
Potem mialem C-64 i cartridge z turbo, gry wgrywaly sie o wiele szybciej juz po kilku minutach (o ile mnie pamiec nie myli) nie po 20 - 30 min jak na starym
"Mozliwosci ma Spectruma,
toz to atarowcow duma,
Atari ST, je je je..."
BTW ja sam bylem dumnym posiadaczem Atari 65XE z magnetofonem (szczesliwie glowoicy nie trzeba bylo regulowac jak w Commodore) a pozniej