Nic nowego:) Pracuję co zimę na wyciągu i nauczyć wyjeżdżać na snowboardzie nie jest łatwo, zwłaszcza gdy ktoś nie umie nawet zjechać. W każdym razie pomaganie w tym dziewczynom jest z pewnych względów całkiem przyjemne:P
A wyjechać da się na prawie wszystkim. Na razie udało mi się na butach, na rowerze, na worku z sianem, na sankach, na plastikowym profilu okiennym z przyczepioną plastikową butelka na przedzie, na kawałku gumolitu oraz na
Kotwiczki są świetne, w kolejce wypatrujesz jakąś urodziwą dziewoję, teraz trochę sprytu, strategii, taktyki, kombinowania i pach, los chciał, że jedziecie razem, i wtedy taka sytuacja u niej to najlepsze co ci się może przytrafić, bo przecież można pomóc!
Once upon time kupiłem deske na 800plnów żeby nauczyć się jeździć, po 3 dniach stwierdziłem, że jestem kozakiem i poszedłem na najbardziej stromy stok, w połowie stoku jak zaczałem z niego wypadać przypomniało mi się ze nie umiem hamować, przewróciłem się na plecy przejechałem tak z 30 metrów i zatrzymałem się na drzewku które było w połowie moich ud i połamaną deską
@enzojabol: Uczyłem się jak każdy polak.... "co, ja nie dam rady?" Jak wolno jechałem to było git, tam trochę za szybko zjeżdżałem i zamiast hamować położyłem się na plecach :>
@PanKara: Szczerze to jestes idiota, dobrze ze nikomu krzywdy nie zrobiles swoim kozaczeniem. Jakbys zgarnal zamiast drzewa 4 letnie dziecko, to nie wiem czy bys sie teraz tym chwalil
@kafka: Jak się zbierze ekipa wykopowa chętnych do nauki to mogę nauczyć nieodpłatnie w tą zimę :) kiedyś byłem instruktorem - zabawa jest przednia. Zrobimy jakąś relacje - jazda z wykopem!
Orczyk + deska to jest niestety dramat. Ja próbowałem kilka razy, jakoś tam wjechałem ale to mija się z celem... Udo napierdziela, człowiek się męczy podczas podjazdu, stresuje, szkoda nerwow.
@enzojabol: To jedynie kwestia wprawy. Moje początki były identyczne jak na filmie, ale jeszcze tego samego dnia wjeżdżałem nie trzymając nawet orczyka rękami. I było zupełnie wygodnie.
@michnick88: No ja na szczęście nie muszę już próbować. Najbliższe sensowne stoki mam dość daleko więc opcje wypadu na dzień czy dwa nie wchodzą w grę. Trzeba jechać na dłużej. A jak mam jechać na dłużej to w ogóle się to nie kalkuluje ponieważ żeby spędzić tydzień w polskich górach muszę wydać tylko odrobinę mniej niż za tydzień we włoskich czy francuskich Alpach, tak więc nie ma się nad czym w
A gdzie się ma nauczyć chłopaczyna? Te smiechy kumpli nie pomagają...My z kumplami X lat temu jak się uczyliśmy jeździć na deskach, to pod sam wieczór poszliśmy sobie pod Krokwie w zakopcu, zapłacilismy 30 zł za 3 i mieliśmy pół wieczoru na pustym lekkim wyciągu do nauki. Załapałem dość szybko, jednak podjechanie pod coś stromszego niż ośla łączka pod skocznią wciąż było dla mnie problemem. Wolę krzesełka.
@odislaw: też wolę narty... 6 moich kumpli idzie na snowboard... a ja narty, bardziej naturalna sylwetka, większe prędkości, bezpieczniej... długo by wymieniać... snowboard jest fajny jak się ma dużo doświadczenia i można sobie poskakać na jakichś przeszkodach... a tak poza tym to wszyscy koledzy może za wyjątkiem 1 wracali z mokrymi dupami i rękawiczkami... na nartach...ze 2 wypady i każdy śmiga jak dziki
Z jednej strony mi go szkoda, bo pamiętam jak rok temu uczyłem się jeździć na nartach i początkowo nie potrafiłem ustać dłużej, niż kilkadziesiąt sekund, ale niestety, to jest silniejsze ode mnie i po prostu nie mogę się powstrzymać od śmiechu :(
@wojtasr: Ja na nartach tez miałem okazję pojeździć i się pouczyć. Skręcanie, hamowanie i zap!%%$##anie szło mi całkiem dobrze, nawet pomimo faktu że pierwszy raz miałem narty na nogach. Niestety orczyki to przekleństwo... Raz miałem nieprzyjemny z nimi wypadek a potem się bałem tym gównem podjeżdżać :( a szkoda bo straciłem przez to masę czasu na stoku.
@Dawidinho8: Ja rok temu byłem na nartach po raz pierwszy od 10. lat. Więc tak na dobrą sprawę można powiedzieć, że uczyłem się na nich jeździć, bo wszystko zapomniałem. Na początku nie umiałem nawet dobrze ustać, ale później było, o dziwo, całkiem dobrze. Ja z orczykami nie miałem nieprzyjemnych przygód, chociaż też kilka razy bałem się, że spadnę, bo wpadałem w jakieś muldy, albo po prostu podjazd był nierówny. Ale widziałem,
Podziwiam jego zawzięcie! Ja po kilku nieudanych próbach wyjazdu orczykiem stwierdziłem, że to p%@%$@@ę i poszedłem na krzesełka. Co prawda było to jak dopiero się uczyłem pierwszy raz jeździć na desce, to nawet teraz omijam orczyki szerokim łukiem.
@Ian: zalezy jak masz wiazania ustawione, narciarz ma luzik bo stoi sobie prosto i jedzie do przodu, snowboardzista musi jednak stac bokiem, jedno wiazanie ma odwiazane, drugie spiete na stale, jesli nie ma naklejki antyposlizgowej slizga sie mu sie noga, czesto tor pod wyciagiem orczykowym jest wyrobiony przez narciarzy i trzeba uwazac zeby sie nie wyslizgnac itd itp
Osobiscie preferuje gondole bo i sie czlowiek napije i porozmawia w spokoju
Komentarze (184)
najlepsze
ten pan na desce również
A wyjechać da się na prawie wszystkim. Na razie udało mi się na butach, na rowerze, na worku z sianem, na sankach, na plastikowym profilu okiennym z przyczepioną plastikową butelka na przedzie, na kawałku gumolitu oraz na
@Marathora: I potem gumolit poździerany :|
Once upon time kupiłem deske na 800plnów żeby nauczyć się jeździć, po 3 dniach stwierdziłem, że jestem kozakiem i poszedłem na najbardziej stromy stok, w połowie stoku jak zaczałem z niego wypadać przypomniało mi się ze nie umiem hamować, przewróciłem się na plecy przejechałem tak z 30 metrów i zatrzymałem się na drzewku które było w połowie moich ud i połamaną deską
Ot taka
Osobiscie preferuje gondole bo i sie czlowiek napije i porozmawia w spokoju
@oizo:
ok, kajam się, na pewno macie rację, ja jeździłem tylko na nartach a nie snowboardzie - myślałem że jest tak samo.