Swoją batalię z punktem toczę już od kilku miesięcy i mimo przyznania mi racji przez niedotrzymanie terminów, mam związane ręce. Przedstawiam więc ku przestrodze oraz z nadzieją, że ktoś ma jakiś pomysł, jak sprawić, by punkt zamiast traktowania mnie jak śmiecia zastosował się do tego, do czego się zobowiązał i co do czego wszystkie znaki na niebie i Ziemi przyznają mi rację. Historię opisałem z dużą precyzją, dlatego też przed tekstem właściwym, pozwólcie, że zamieszczę przebieg całej historii w punktach, gdyby ktoś w którymś momencie nie był pewien jakichś dat albo nie miał od razu czasu na czytanie całości. Zatem bez zbędnych wstępów, skrótowiec:<br />
<br />
<ul><li>20.08.2011r. - kupuję w punkcie T-Mobile przy ul. Morcinka 2 w Dąbrowie Górniczej (T-Mobile identyfikuje punkt jako "Pośrednictwo Handlowe Adrian Glonek") telefon</li><li>06.08.2012r. - następuje usterka związana z wyświetlaczem, oddaję telefon do punktu na gwarancję, punkt telefon przyjmuje i każe zgłosić się za maksymalnie 14 dni. Punkt ma 30 dni na zrobienie tego.</li><li>Zgłaszam się po 14 dniach - telefon jest w punkcie - tyle, że nienaprawiony i bez notki serwisowej, co rzekomo zostało naprawione. Mam zgłosić się za 7 dni.</li><li>Zgłaszam się - telefon nadal bez zmian, rzekomo "kurier go nie dostarczył". Notki kurierskiej czy jakichkolwiek dokumentów od tegoż - brak, mam się znów zgłosić za kilka dni</li><li>06.09.2012r. - mija 31 dzień od oddania telefonu. Pracownik stwierdza, że telefon jest w serwisie jednak dzwoniąc tam mówi, że go tam nie ma. Telefon jest nie-wiadomo-gdzie. Wnoszę więc "Reklamację towaru niezgodnego z umową" (ustawa z dnia 27 lipca 2002r.) z wybraną opcją wymiany telefonu na nowy. Punkt ma 14 dni na ustosunkowanie się.</li><li>21.09.2012r. - mija piętnasty dzień od daty złożenia pisma. Punkt nie odpowiedział więc uznaje moje roszczenie za zasadne - pojawiam się więc w nim z pisemnym wezwaniem do wydania mi nowego aparatu w terminie 7 dni zgodnie z ustawą.</li><li>21.09.2012r. (kilka godzin później) - zjawia się listonosz z pismem, w którym właściciel punktu stwierdza, że "telefon w momencie zakupu był zgodny z umową", "w ciągu 6 m-cy od daty zakupu nie wystąpiła żadna usterka" oraz "roszczenia kupującego przedawniają się po upływie roku od daty zakupu telefonu", co jest oczywistą nieprawdą - Sprzedawca odpowiada przez okres 2 lat od wydania telefonu, a termin 1 roku, po którym przedawniają się roszczenia, o którym pisze liczy się od ujawnienia wady, a nie od dnia zakupu.</li><li>01.10.2012r. - dzwonię do punktu pytając, czy moje żądanie zostało rozpatrzone - informują mnie, że w piśmie, które dostałem jest wszystko, co mieli do powiedzenia.</li><li>Zgłaszam się do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, który podejmuje mediację. Otrzymuję odpowiedź, że "[właściciel] podtrzymał niestety decyzję podjętą w postępowaniu reklamacyjnym i nie wyraził zgody na uznanie Pana żądań. Jednocześnie poinformował, że reklamowany telefon został naprawiony i jest do do odebrania w punkcie".</li><li>Rzecznik konsumenta informuje mnie, że koszty procesu mogą być gigantyczne (jak na moje warunku finansowe), a inną drogą nie da się już nic zrobić</li><li>19.10.2012r. - Piszę e-mail do T-Mobile informując o sprawie i o tym, że traktuje się mnie jak intruza za dochodzenie własnych praw, a punkt gwiżdże sobie na prawo</li><li>22.10.2012r. - Otrzymuję odpowiedź od T-Mobile, w której przyznają mi rację, stwierdzają, że punkt działa bezprawnie oraz punkt poniesie konsekwencje swoich działań niezgodnych z obowiązującym prawem. O tym, że nadal są mi winni telefon - ani słowa</li><li>Odpisuję na e-mail, że jest to niewątpliwie pomysł szczytny, jednak mnie zależy na otrzymaniu telefonu, a konsekwencje dla punktu to już nie do końca moja sprawa.</li><li><em>"Tu przerwał, lecz róg trzymał; wszystkim się zdawało, Że Wojski wciąż gra jeszcze, a to echo grało."</em> Prawnicy, z którymi się kontaktuję zgodnie twierdzą, że sąd tutaj nie jest dobrym wyjściem, bo lubi iść na rękę takim "przedsiębiorcom" jeśli przedstawią jakieś wytłumaczenie, dlaczego nie dotrzymali terminu, a z kolei punktu przecież zmusić do spełnienia tego, co mi się prawnie należy w inny sposób nie mogę. T-Mobile przyznaje mi rację co do tego, że punkt zobowiązał się wydać mi nowy telefon, ale co z tego, skoro nie idą za tym żadne czyny?</li></ul><br />
<br />
<strong>A jako rzeczony dłuższy opis, pozwólcie, że zacytuję mój e-mail do firmy, w którym opisuję ze szczegółami wszystko, co zaszło:</strong><br />
<br />
"Chciałbym zawiadomić Państwa o sytuacji, która obecnie uniemożliwia mi korzystanie z nabytego u Państwa aparatu z racji oburzającego traktowania mnie przez Państwa punkt sprzedaży przy ulicy Morcinka 2 w Dąbrowie Górniczej, własność firmy Pośrednictwo Handlowe Adrian Glonek z siedzibą w Dąbrowie Górniczej. Jednocześnie żywię nadzieję, że podejmą Państwo odpowiednie kroki, gdyż moje zaufanie do Państwa firmy spada z każdym dniem i jeśli nadal będę traktowany jak intruz, sięgnie ono dna, a tym samym będę zmuszony do nieprzedłużania którejkolwiek z łączących mnie z Państwem umów.<br />
<br />
20 . sierpnia ubiegłego roku kupiłem telefon komórkowy w wyżej wspomnianym punkcie przy ulicy Morcinka 2. W telefonie zaczęła wyciekać jakaś dziwna substancja (klej?) przy maskownicy ekranu więc 6. sierpnia tego roku oddałem go do tegoż punktu na naprawę gwarancyjną. Telefon został przyjęty, dostałem potwierdzenie i informację, że naprawa powinna potrwać nie dłużej niż 14 dni.<br />
<br />
Po rzeczonym terminie zgłosiłem się do punktu - okazało się, że telefon w punkcie czeka, tyle że w identycznym stanie, w jakim go oddałem. Dokumentów świadczących o dokonanych naprawach - brak. Niemniej, punkt ma na naprawę 30 dni więc musiałem czekać. Poinformowano mnie, że po telefon mam się zgłosić za 7 dni, bo nastąpi pewnego rodzaju szybka wysyłka i naprawa. Tak też zrobiłem - ponownie zastając telefon w stanie sprzed oddania go do punktu, usłyszawszy informację, że kurier musiał go nie dostarczyć. Do ustawowych 30 dni pozostawało zatem jeszcze kilka dni i tak też zostałem poinstruowany - zgłosić się za 5-7 dni, bo telefon (podobno) wysłano ponownie do serwisu. Niestety na prośby o przedstawienie jakichś pokwitowań, że kurier w ogóle kiedykolwiek przewiózł telefon do serwisu otrzymywałem wzruszenie ramionami - pokwitowań brak. Dodam również, że pomiędzy wymienionymi wydarzeniami wielokrotnie dzwoniłem do punktu, pytając co z telefonem i słysząc zawsze tę samą historię - "kurier lada chwila z nim przyjedzie" lub też "właśnie pojechał do serwisu".<br />
<br />
Zgłosiłem się na 31 dzień od daty oddania telefonu - 6. września, z pytaniem, co dzieje się z telefonem. Pracownik (i kierownik punktu w jednej osobie) [imię i nazwisko - wyciąłem] stwierdził, że jest w serwisie. Wykonał telefon do rzeczonego i, ku braku mojego zaskoczenia, serwis stwierdził, że telefonu u nich nie ma. Próba zlokalizowania go tam po numerze IMEI również nie przyniosła rezultatu. Tym samym telefon nagle znalazł się w próżni. Zgodnie z ustawą z dnia 27 lipca 2002r., jeszcze tego samego dnia (6. września) wniosłem "Reklamację towaru niezgodnego z umową" z wybraną opcją wymiany telefonu na nowy. Na ustosunkowanie się do rzeczonej, zgodnie z art. 8 ust. ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego, punkt miał 14 dni. Odpowiedź nie nadeszła - pojawiłem się zatem w punkcie w piętnastym dniu, tj. 21. września z pisemnym wezwaniem punktu do wydania mi nowego aparatu w terminie 7 dni zgodnie z ustawą o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej, jako że brak odpowiedzi w terminie 14 dni oznaczał przychylenie się do mojego poprzedniego pisma, które to wezwanie w punkcie przyjęto.<br />
<br />
Kilka godzin później tego samego dnia, czyli 21. września, listonosz dostarczył mi odpowiedź na pismo z 6. września, w którym właściciel punktu stwierdza, że: "(...)telefon w momencie zakupu był zgodny z umową. Jednocześnie w ciągu 6 m-cy od daty zakupu nie wystąpiła żadna usterka, co mogłoby stanowić o domniemanej niezgodności z umową. Jednocześnie roszczenia kupującego przedawniają się po upływie roku od daty zakupu telefonu.".<br />
<br />
Abstrahując już od treści wiadomości (z której, wedle mojego pojmowania, wynika tyle, że nic nie wynika), którą otrzymałem dzień <em>po</em> ustawowym terminie, dnia 1. października zadzwoniłem do punktu z pytaniem, czy moje żądanie wydania telefonu w ciągu 7 dni zostało rozpatrzone - zostałem poinformowany, że wszystko co mieli do powiedzenia zostało już wyjaśnione w ww. liście, który otrzymałem po terminie.<br />
<br />
W związku z patem (punkt brnie w dziwnym kierunku mimo niedotrzymania któregokolwiek z terminów), zgłosiłem się do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, który w wyniku mojego pisma podjął mediację z punktem. Otrzymałem od ww. instytucji pisemną informację, że "Przedstawiciel przedsiębiorcy kierownik punktu sprzedaży [imię i nazwisko - wyciąłem], po zapoznaniu się z Pana roszczeniem podtrzymał niestety decyzję podjętą w postępowaniu reklamacyjnym i nie wyraził zgody na uznanie Pana żądań. Jednocześnie poinformował, że reklamowany telefon został naprawiony i jest do do odebrania w punkcie w Dąbrowie Górniczej przy ul. Morcinka 2".<br />
<br />
Jako że próba wmuszenia mi telefonu teraz, po upływie wszystkich terminów i traktowania mnie przez dwa miesiące jak intruza jest nie tyle groteskowa co wręcz żenująca, wzywam Państwa do podjęcia odpowiednich kroków. Panowie [nazwisko - wyciąłem] nie dotrzymali <em>żadnego</em> z obowiązujących ich terminów, jednocześnie przy każdej okazji zbywając mnie zdawkowymi historiami o nikomu nieznanym kurierze. Wyrażam głęboki ból, że tacy "przedsiębiorcy" stanowią wizytówkę Państwa firmy i poprzez swoje praktyki bazujące na braku poszanowania jakichkolwiek z obowiązujących ich umów, wyznaczają standardy obsługi klienta w firmie tak znanej jak T-Mobile."<br />
<br />
<strong>Czy ktoś z szanownych Wykopowiczów ma może doświadczenie z takimi sprawami? Wie, jak jeszcze możnaby przypomnieć punktowi o jego obowiązkach i otrzymać to, co prawnie zostało mi przyznane?</strong>
Komentarze (17)
najlepsze
O ile dobrze rozumiem to umowę zawarłeś z Teuer-Mobile w jakimś punkcie partnerskim, więc na Twoim miejscu, udałbym się ze wszystkimi papierami do salonu firmowego i zażądał rozmowy z kierownikiem regionalnym, w ogóle to dlaczego chodziłeś do do tego PP, trzeba było rzecz załatwiać od razu z PTC...
HTH.
PS. Opisz dokładniej historię na forum telepolis.pl - tam siedzą ichni kątsultęci ;-)
Jeszcze jedna uwaga: należy być uprzejmym, lecz stanowczym - jeśli oddałeś początkowo telefon z żądaniem naprawy gwarancyjnej, to gwarantem sprawności jest Motorola Polska sp. z o.o. (w likwidacji) - http://www.telepolis.pl/news.php?id=26695
HTH.
Komentarz usunięty przez moderatora
No właśnie sąd nie pozostaje, z przyczyn, które opisałem w znalezisku po kontakcie z prawnikami (wysokie koszty + duża możliwość, że sąd uzna jakiś egzotyczny powód, dla którego przedsiębiorca nie mógł spełnić roszczenia i niedotrzymanie terminów nagle w