Sam wykładam na uczelni i muszę przyznać, ze poziom wielu (na szczęście nie wszystkich) ludzi jest tragiczny. Kradzieże sprzętu (ukradli nawet zepsuty zegar ścienny za 5 zł) to codzienność, język jakim się posługują jest żywcem wyjęty spod budy z piwem. Myślę, że w pełni zasługują na miano gimbusów, bo na tym etapie rozwoju się zatrzymali.
@kamilsien: Chętnie bym powiedział, ale obawiam się, ze byłoby to działanie na szkodę dobrego imienia uczelni. A tego mi robić nie wolno, taka jest umowa o pracę.
Jakoś inaczej wspominam studia. Co prawda też były huczne imprezy (a nawet huczniejsze, bo to były studia zaoczne i stać nas było) Jednak koncepcja, aby coś niszczyć dla zabawy, nigdy nie przyszła nam do głowy.
Na SGGW na jednej imprezie koledzy wyrzucili szafkę przez okno. Potem kierowniczka akademika Adara wyrzuciła kolegów. Ale to było po alkoholu, a nie z powodu braku prądu. Jakie czasy, tacy studenci.
Komentarze (6)
najlepsze