Witam.<br />
<br />
Chciałabym w tym znalezisku zaprezentować swoją książkę, którą napisałam jakiś czas temu (2, może 3 lata temu). Gatunek: fantastyka, ściślej: fantasy. Nazwa: "Omyl". Historia zaczyna się tak, że po skończonej wojnie jedna osoba stwierdziła, że musi uwolnić więźnia, bo tylko on jest w stanie uratować świat przed demonem... fabuła prosta, jak cep, może się komuś spodoba, może nie ;). Na opinie czekam oczywiście w komentarzach.<br />
Zapodaję w formacie .mobi i .pdf. Książka nie jest gruba, więc raczej nikt mnie o zepsucie wzroku nie będzie posądzał :). <br />
Pytania - oczywiście w komentarzach, postaram się odpowiedzieć na wszystkie... Aha, do zrobienia znaleziska zachęcono mnie na mikroblogu, gdzie padło pytanie: nie wstydzisz się jej? Najwyraźniej nie, skoro chcę, by ktoś to obczaił :).<br />
<br />
<strong>Książka:</strong><br />
<a href="//chomikuj.pl/aleandra/OMYL,1902584534.pdf" rel="nofollow">Omyl w formacie</a> .pdf<br />
<a href="//chomikuj.pl/aleandra/OMYL+-+aleandra,1902584537.mobi" rel="nofollow">Omyl w formacie</a> .mobi<br />
<a href="//chomikuj.pl/aleandra/OMYL+(3),1902584536.zip" rel="nofollow">Omyl spakowana</a>, .pdf+.mobi<br />
<br />
<strong>Życzę udanej przygody! :)</strong><br />
<br />
aleandra<br />
<br />
<br />
<br />
Człowiek może znieść bardzo dużo, lecz popełnia błąd sądząc, że potrafi znieść wszystko.<br />
Fiodor Dostojewski<br />
<br />
<strong>PROLOG</strong><br />
<br />
Na początku magia stworzyła ziemię i ludzi.<br />
A ludzie byli puści i próżni, pod postacią czarownic nieskalanych chcieli zapanować nad magią.<br />
I magia się zemściła: rzuciła te ciała do kręgu zniszczenia. Wtedy powstał Ramevald.<br />
Potem Ramevald odbierał magię złym ludziom i Ramevald widział coraz więcej dobra w człowieku.<br />
I stało się pięciu opiekunów, którzy lasem magicznie się opiekowali.<br />
Potem pięciu opiekunów trafiło na zło i nie umiało mu się przeciwstawić. Odeszli w przestrzenie ciemności.<br />
I Ramevald zaczął usypiać.<br />
I nastało piekło w świecie ludzkim: wojna wyniszczała ciała i dusze wysyłała w ognie piekielne.<br />
I tak to trwało tyle, ile było opiekunów Ramevaldu.<br />
<br />
1<br />
<br />
Wysoki mężczyzna o długich, czarnych włosach był ubrany w zielony, wojskowy mundur.<br />
Ponuro spojrzał przed siebie i westchnął ciężko na widok schodów prowadzących w dół ciemnego korytarza. Choć był oficerem, to wkraczanie do ciemnych zakamarków lochów było jego znienawidzonym obowiązkiem. Zawsze przywodziło mu to na myśl chwile, kiedy Saaril umierał.<br />
Wzdrygał się wówczas i starał odrzucić od siebie przykre uczucia, zamykając się przed światem jeszcze bardziej, niż poprzednio. Najczęściej wykonywanie tej czynności było machinalne, niemal automatyczne. To lata przyzwyczajeń odcisnęły na nim takie piętno. Tym razem jednak było inaczej. Jego twarda, typowo duża męska dłoń trzymała naszyjnik ze srebrnym orłem o<br />
szmaragdowym czole. To nie była jego własność, to był dowód. I to nie przez niego było mu smutno, a przez coś zupełnie innego. Przez Agatę. Ona była tą, której miał dać naszyjnik i ona była tą, której miał oświadczyć smutną wieść. Targały nim wątpliwości czy powinien to robić. Cóż jej w końcu pozostanie? Nic. Może nawet straci nadzieję... On zrobi coś okropnego. Zacisnął pięści i<br />
postanowił wziąć się w garść. Przecież wielokrotnie tak postępował! Wielokrotnie!<br />
Wmawiając sobie, że to nic takiego i idzie wykonać rutynowe zadanie, zaczął z wolna wchodzić do ciemnego korytarza. Jego kroki odbijały się echem w ciemnym tunelu. Nie zapalał światła, bo nie potrzebował – znał tę drogę na pamięć. Pierwszy raz, gdy nią szedł, oświetlenie było mu potrzebne. Miał wtedy uczucie, jakby serce zamieniło się w ołów. I trochę za szybko biegł, przez co się wywrócił.<br />
Odsunął od siebie wspomnienia i powolnym, spokojnym krokiem wszedł na kolejne schody, które prowadziły coraz bardziej w głąb ziemi. To był przedostatni poziom do przejścia, a im niżej, tym miał bardziej ponury humor. Saaril również był uwięziony na najniższych lochach. Doskonale wiedział, że nie miał w jego sprawie zbyt wiele do gadania... A mimo to próbował. Niemal...<br />
Potrząsnął głową. Rzadko kiedy tak długo myślał o tym, co kiedyś zaszło.<br />
Piętnaście lat to szmat czasu, czemu akurat teraz o tym myśli i nie może przestać? Przez podobieństwo sytuacji z Agatą? Przez naszyjnik? Czy to może wina miejsca?<br />
Wszedł na ostatnie schody. Zrobił parę kroków i stanął przed kamiennymi drzwiami.<br />
Okrągłe i wysokie na kilka metrów nie miały żadnej klamki. Ich powierzchnia była szorstka, a na wysokości głowy znajdowało się wgłębienie. Wstrząsnęły nim dreszcze.<br />
„Tak, to straszne miejsce” -Pomyślał. Zacisnął zęby i włożył otwartą dłoń we wnękę.<br />
Chwilę później wrota się otworzyły. Nic nie widział, bo we wnętrzu panowały egipskie ciemności.<br />
-Halo? -Spytał. Odpowiedzią była cisza. -Halo!<br />
Senne jęknięcie z końca korytarza.<br />
-Wstawaj. -Powiedział władczo. Nie miał pojęcia, czy więzień go posłuchał, czy też nie. Rzucił na podłogę naszyjnik i powiedział: -Nie żyje.<br />
-Cco? -Pełen zdziwienia kobiecy głos. Właścicielka tegoż rzuciła się w stronę błyskotki, biorąc ją do dłoni. W ciemnościach dostrzegł błękit jej oczu, a w nich niedowierzanie. Pytanie: czy to prawda? Przełknął ślinę. Ta scena była tak bardzo podobna do tej sprzed lat z Saarilem...<br />
-Jeśli chcesz, możesz jutro obejrzeć ciało. -Rzekł chłodno. -Przykro mi, nic nie można było zrobić.<br />
-Ale... Co się właściwie stało? -Widać było, że bardzo się starała, aby nie mówić łamiącym się głosem. Trochę jej nie wyszło. Skrzywił się na twarzy. Powiedział cicho:<br />
-Wyszła o siedemnastej i nie wróciła do jedenastej wieczorem. Wszczęliśmy poszukiwania. Około pierwszej w nocy w rzece znaleziono jej ciało. Ktoś ją utopił, śledztwo w toku.<br />
-Nie wierzę! -Wrzasnęła. Rozpłakała się. Oficer delikatnie dotknął jej dłoni. Czuł, jak drżą. Spojrzał Agacie oczy i rzekł:<br />
-Przykro mi, nic więcej zrobić nie mogę.<br />
-Nie okłamałbyś mnie, prawda?...<br />
-Nie potrafiłbym, za bardzo cię lubię.<br />
Milczeli. Nie wiedział, co powiedzieć... A raczej zdawał sobie sprawę, że słowa są zbędne w takiej chwili. Gdy chciał ruszyć do wyjścia, kobieta gwałtownie zacisnęła swe dłonie na jego.<br />
-Zostań. -To było błaganie.<br />
W ciszy, przerywanej skrobaniem szczurów, patrzył w niebieskie oczy zrozpaczonej matki. <br />
Być może minęła tylko chwila, lecz dla niego były to wieczności. Puściła go w końcu, spuszczając smętnie głowę. Przez chwilę trudno mu było ruszyć się z miejsca, lecz pojął, że dla niej już nie istnieje.<br />
Odwrócił się napięcie, wyszedł z celi i zamknął ją za sobą. Stał tak przez chwilę osłupiały w ciemnościach.<br />
<br />
2<br />
<br />
Biała brama ozdobiona wygrawerowanymi srebrem rozgwiazdami sprawiała wrażenie sięgającej do nieba. Monumentalna budowla mimo licznych zawieruch historycznych na przestrzeni wieków ciągle się trzymała na ziemi w jednym kawałku. I była w doskonałym stanie, chociaż nikt specjalnie o nią nie dbał. Po jednej stronie jej przejścia – i tam stała rudowłosa kobieta – znajdował<br />
się dziki las; po drugiej zaś budowle, w większości naprawiane chaty wieśniacze. Postać miała na sobie białą suknię, odkreślającą jej ciemną karnację. W prawej dłoni trzymała czarny worek, w lewej zaś zeszyt, w który wpatrywała się ze zmarszczonymi brwiami.<br />
-Omlouvam se... -Mamrotała. Wytarła pot z czoła. Słońce dawało się we znaki od rana, ona nie była przyzwyczajona do ponadtrzydziestostopniowego upału. W końcu schowała czytadło do swego bagażu i przeszła przez bramę. Nikt jej nie zatrzymał, ale zdawała sobie sprawę, że Tessania w tej chwili porządkuje swe sprawy przygraniczne, a jak się nie zna granic swego państwa, to trudno o to, by straż jej strzegła.<br />
Nie zwracała uwagi na śledzące jej oczy. Szła spokojnie i dostojnie przed siebie, zupełnie tak, jakby znała na pamięć ścieżkę prowadzącą do Zamku Królewskiego. Wiedziała, że stare mapy mogą się mylić, a ona właśnie weszła do zupełnie obcego jej kraju. Mimo to trzymała nerwy na wodzy.<br />
Zawsze była wytrzymała. Ludzie ją pytali, dlaczego nie wstąpiła do wojska. Odpowiadała wtedy „bo hołduję nauce, która uważa przemoc i agresję za głupotę”. Ale na studiach historycznych była najlepsza. I dlatego została królewską archiwistką i kronikarką.<br />
Wstąpiła na pierwszy stopień szarych schodów, które prowadziły wprost do wejścia na Zamek Królewski.<br />
-Omlouvam se -usłyszała znajome słownictwo za sobą. Odwróciła się, a zobaczywszy przed sobą wysokiego żołnierza<br />
o łysej czaszce odpowiedziała prędko w tutejszym języku:<br />
-Przepraszam, ale muszę mieć audiencję u królowej, to pilna sprawa.<br />
-Audiencja u królowej? Nie ma z tobą, pani, żadnych wozów ani innych dworaków.<br />
-Wiem, panie, ale to sprawa najwyższej wagi, tajna...<br />
Żołnierz wybuchnął śmiechem. Gdy się uspokoił, zapytał:<br />
-Twoje imię?<br />
-Rebecca Sandemo, z Raskevii.<br />
-Powiadomię. Poczekaj tu, pani.<br />
I rzucił się biegiem do wnętrza Zamku Królewskiego, a gdy już znalazł się w korytarzu, zaczął powoli iść najbliższymi schodami na najwyższe piętro.<br />
Mimo iż właśnie przeszedł piętnaście pięter, nie odczuwał zmęczenia, gdy zapukał do pięknie wyrzeźbionych, padoukowych drzwi.<br />
-Wejść! -Usłyszał kobiecy głos. Wykonał rozkaz, stanął na baczność i oświadczył:<br />
-Wasza królewska mość! Rebecca Sandemo z Raskevii chce się z Waszą Jejmością spotkać!<br />
-Sandemo z Raskevii? -Na twarzy niskiej, ciemnowłosej kobiety odmalowało się szczere zdziwienie. -Wiem, co to za kraj, ale co on ma do moich spraw? Któż to?<br />
-Nie wiem, pani. Powiedziała, że to tajna i pilna sprawa. Ale nie widziałem, aby miała jakiś wóz, czy ktoś z nią był. Jeśli mogę powiedzieć swe zdanie, pani, jest to raczej nieoficjalna wizyta.<br />
-Znaczy się, prywatna. To bardzo ciekawe, że nieznana osoba chce się spotkać z najwyżej postawioną osobą w tym kraju i pochodzi z miejsca, które w ogóle nie przejmowało się losem Tessanii w ostatnich dziesięcioleciach. Nie zamierzam marnować czasu, mój drogi, a zbliża się pora obiadowa... Zabawimy się więc, to mi nie zaszkodzi. Każ przynieść obiad, zdrajczynię i poinformuj Rebeccę Cośtam, że może wejść.
Komentarze (135)
najlepsze
Nadmieniam, iż przeczytałem tylko
@aleandra: Takie jest moja szczera opinia. Ale nie zniechęcaj się - pisz, nawet i dla samej siebie, jeżeli to lubisz.
nie lepiej było na jakieś mediafire czy coś? nie czaję czemu ludzie się tak do tego chomika przywiązali :D
http://img594.imageshack.us/img594/9263/cancookminutericein58se.jpg
Strasznie kulawe zdanie (jakby trzyletnie dziecko streszczało wieczorynkę), zdecydowanie nie zachęca do sięgnięcia po całość. Rozumiem, że sam "wykop" był na szybko, ale jakiś zachęcający wstęp warto było dać.
ding-dong
Pozor, pozor - bana z Prahy do Ostrawy wpażi na tor pyrszi, przi perone pyrszim, hdo se ne odsunie od perona, teho bana zabije nebo ożebraczi, a hdo se mysli, że go bana ne zabije, nebo ne ożebraczi, ten je omyl.
ding-dong
Do tak prostej książki, jaką jest "Omyl", wystarczy mieć samą koncepcję, reszta wyjdzie w praniu. Tak, nie ukrywam, że
2) Czy ktoś ogarnął ile trzeba odwagi (albo i głupoty;) by swoje nastoletnie wypociny oficjalnie wkleić w treść serwisu, którego użytkownicy prawie nie wychodzą z domu? Poważnie, jeśliś świadoma tego - to szacunek masz u mnie dozgonny.
3) Jak już krytykujemy, to słabe zdjęcie w CV. Ogarnij tego chomika dziewczyno i
Stosujesz się do tego? :P