(...) naiwne z naszej strony jest liczenie na to, że w przypadku zmiany władzy w Rosji i jej demokratyzacji mielibyśmy otwartą furtkę do zawarcia historycznych kompromisów, poprawy relacji, być może nawet wynagrodzenia krzywd. To jest niestety nadal romantyzm, albowiem liczenie na to, że jakikolwiek rosyjski władca – przyjedzie do Warszawy „pokajać się” pod pomnikiem smoleńskim – tak jak zrobił to Willy Brandt pod pomnikiem w getcie (sic! ale chichot historii), lub przynajmniej
Komentarze (2)
najlepsze