AMA - dyspozytor medyczny (numer alarmowy 999)
![AMA - dyspozytor medyczny (numer alarmowy 999)](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_27bo3PQ4IDrpgfhiRFh1ggajvqgCOr7z,w300h194.jpg)
Jestem dyspozytorem medycznym ratownictwa medycznego. Odbieram wezwania linii 999 oraz przekierowane rozmowy z nr 112.
![Korba112](https://wykop.pl/cdn/c0834752/52b025306739c0cf975f1d62febd8053479a238318eb3d84f880c0aa662546b8,q52.png)
- #
- #
- #
- 646
Jestem dyspozytorem medycznym ratownictwa medycznego. Odbieram wezwania linii 999 oraz przekierowane rozmowy z nr 112.
Komentarze (551)
najlepsze
2) często dzieciaki dzwonią jaja sobie porobić, czy praktycznie nigdy?
3) jakieś ciekawe zgłoszenia od dzieciaków miałeś?
1. NIe
2. To krótkie rozmowy. Sami się szybko rozłączają.
3. Ciekawe? Czasem wzywają do normalnych przypadków.
2) Mojej mamie zdarzylo się kilka razy zadzwonić na 999 z pytaniem który szpital ma dyżur. Nie pochwalam, ale gdzie dzwonić w celu zasiegniecia jakiejś porady lekarskiej?
1. Ja zwracam. Nie spotkałem się z nikim kto miałby wpisane. Sprawdzam ostatnie połączenia lub szukam "mama" "tata" "kochanie" itp
2. Do lekarza rodzinnego, a w nocy i święta do całodobowej pomocy lekarskiej.
1. Chciałbym zrobić kurs pierwszej pomocy, jako że czułbym się pewniej, potrafiąc w razie potrzeby sprawnie i prawidłowo zareagować. Czy mógłbyś mi polecić, gdzie warto coś takiego zrobić? Nie chodzi mi o szkolenie "na odpieprz", jakie często organizuje pracodawca, mając taki obowiązek, lecz o rzetelną wiedzę.
2. Czy zdarza się często nieuzasadnione wezwanie? Co robicie, gdy przyjechawszy na miejsce, okazuje się, że przyjazd ekipy ratunkowej był kompletnie niepotrzebny? Czy obciąża się
1. Zapytaj w swoim pogotowiu, znajdź w necie firmę z dużymi referencjami.
2. Nie ma rachunków ani żadnych opłat. Cieszymy się, że możemy wracać do bazy.
3. Nie. Ale najgorzej jest z ludźmi, którzy leżą we własnych odchodach.
4. My nie. Ale znam takie historie ze szpitali. Zwykle ludzie z takimi przypadkami sami się zgłaszają do szpitala.
Heh - pamiętam wyjazd do 17-latki którą brzuch bolał po stukanku ze swoim
Ciekawi mnie to bo miałem w zimie tego roku wypadek samochodowy - dostałem tak w bok samochodu, że nie dałem
Lubię swoją pracę i chciał bym jej stracić. W umowie mam zakaz podobnych praktyk. O ile wiem kiedyś część policjantów współpracowało z lawetami ale skończyło się sprawą sądową.
2. Jeśli nie uda się Wam kogoś uratować (reanimując) to czy w drodze powrotnej o tym rozmawiacie pomiędzy sobą? Jakie panują nastroje?
1. Powiadomimy. Ale nic się nie stanie jak i Ty wykonasz kolejny telefon.
2. Mam szczęście jeździć w stałym zespole. Rozmawiamy, analizujemy sytuacje i zastanawiamy co można zrobić lepiej lub inaczej.
3. Jeśli ktoś umrze w karetce to stosuje się później zwykłe zabiegi dezynfekcyjne.
edit: swego czasu pracowałem jako ratownik wodny, ale do Twojego ratownictwa to duża różnica
Robimy swoją robotę. Choć nie powiem - czasem i nas zamuruje.
1. Dzieciak (1 rok) się przewrócił i uderzył okiem w kant piaskownicy. Oko nie wypłyneło ale jest wielka opuchlizna, panika itd itd.. Czy to jest sytuacja gdzie wysłałbyś karetkę czy przekierował na "ostry dyżur"?
2. Leży sobie przy ulicy człowiek. Ubrany normalnie, wiek średni+. Jaka jest szansa (z praktyki) że to zawał? Jak odróżnić zawał od stanu upojenia (poza zapachem)?
3. Wypadek drogowy.
@rationalistic:
1. Wysłał bym karetkę. Chyba, że jest to 500 m od szpitala.
2. Jak pijany to po prostu wystarczy obudzić. Jak nie dobudzisz pijaka i to i tak karetka będzie potrzebna.
3. Jak oddycha to zostawić. Ew. udrożnić drogi oddechowe.
Nie możemy informować o tym gdzie trafił dany pacjent. Ale możemy podpowiedzieć gdzie są SOR-y czy inne potencjalne szpitale.
Mamy linie awaryjne i zawsze możemy wyjąć kartki i długopisy ;-). Wszystko jest solidnie zabezpieczone od UPS-ów do ogromnego agregatu prądotwórczego.
Jak się zepsuje karetka to wyjeżdża następna.
1. Dyspozytor 112 nie wie gdzie są karetki. Powinien przełączyć pod 999.
2. Za dużo danych :) Do urazu nadgarstka - nie - ale do złamanego uda już tak.
3. Z książki się nie nauczysz. Trzeba ćwiczyć i ćwiczyć. Może pracodawca Wam ufunduje kurs?