Zainspirowany głodem, potrzebą artystycznego wyrazu oraz obecnością w kuchni <strong>orzechów arachidowych</strong>, postanowiłem powołać do życia całkowicie nowe dzieło sztuki kulinarnej: # Orzechon.<br />
Nie byłem jeszcze pewny jakie składniki stworzą bukiet smaków mojego orzechonu. Postawiłem na bardzo prosty zestaw, a ewentualne niedobory w smaku uzupełniłem nutami zaangażowania i kulinarnej miłości.<br />
<br />
<strong>Mąka z drożdżami</strong> zostały wybrane jako dwa pozostałe podstawowe składniki orzechonu (oprócz orzechów oczywiście). Mając na uwadze zdrowie użyłem mąki pszennej pełnoziarnistej.<br />
<br />
Uniwersalna starożytna wiedza, która w miarę postępu w gotowaniu wypełnia moją głowę, poradziła zmielić jak najdrobniej orzechy, aby ich struktura nie odbiegała zbytnio od struktury mąki, co pozwoliło zachować równowagę energetyczną potrawy. Do zmielenia orzechów wybrałem stary młynek do kawy. Nadało kompozycji klasycznego charakteru.<br />
<br />
<br />
Drożdże...<br />
<br />
...z należnym im szacunkiem szacunkiem pokruszyłem drobno w rękach.<br />
Połączyłem z mąką i orzechami, których objętościowo było tyle samo. Szacunkowo drożdże stanowiły około dwudziestą część reszty składników. Całość doprawiłem <strong>solą</strong>.<br />
<br />
Stopniowo ugniatałem mieszankę, dolewając niewielkie ilości wody, dążąc do uzyskania konsystencji ciasta orzechonowego. Wydawała się być ona właściwa kiedy można było uformować kulę, która po położeniu na talerzu spłaszczała się powoli, jednak nie rozlewała.<br />
<br />
<br />
Zostawiłem ciasto do wyrośnięcia, a wlewając na patelnia olej, pomyślałem:<br />
"Czym był by orzechon bez podsmażonej cebuli?"<br />
<br />
Kierując się tym przemyśleniem, szybko zeszkliłem niewielką ilość <strong>drobno pokrojonej cebuli</strong> i uzupełniłem dojrzewające ciasto tym aromatycznym składnikiem. Po chwili zastanowienia, wzburzone tym incydentem ciasto zaczęło dalej rosnąć. Dałem mu na to jeszcze 10 minut.<br />
Oprószając uprzednio mąką, uformowałem delikatnie niewielki placek, okryłem z wierzchu kawałkami sera żółtego i pozostawiłem jeszcze na 5 minut. Wkładając orzechona na patelnie (na której znajdował się rozgrzany <strong>olej</strong> rzepakowy) wyciągnąłem wniosek, że można było położyć ser po umieszczeniu ciasta na patelni, jednak było już za późno, a konsekwencje nie okazały się tragiczne.<br />
<br />
Ustawiłem najmniejszy ogień jaki mogłem, na najmniejszym palniku, przykryłem i przykryłem pokrywką. Oczekiwałem momentu, kiedy spód zabarwi się miejscami na kolor sosnowej kory.<br />
Wstydliwy orzechon nie pozwolił często się podglądać, pokrywając pokrywkę cienką warstwą mglisto skroplonej wody. <br />
<br />
Byłem wścibski i postanowiłem podnieść pokrywkę.<br />
<br />
Okazał się już prawie gotowy. Przełożenia na talerz musiałem dokonać w całkowitym skupieniu - tylko to gwarantowało, że dotrze tam w całości.<br />
<br />
Oto dzieło klasycznej i naturalnej sztuki kulinarnej.<br />
<br />
<br />
Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek zdecyduje się podążyć trudną ścieżką tworzenia tego kulinarnego sekretu, ale zdradzę że smakuje wyśmienicie. Niestety nie jak kurczak :( Jeżeli smak okazałby się niezadowalający, zawsze można polać keczupem, jednak w moim przypadku byłby to grzech przeciwko naturze i tradycji.<br />
<br />
Nie obyło by się oczywiście bez zaciekawienia i wizyty mojego kota.<br />
<br />
(kotek jest trochę chory :( )<br />
<br />
Piosenka polecana do jedzenia orzechonu:<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=M7jLiXeFm_E" rel="nofollow">link</a><br />
<br />
Wytłumaczyłbym się dlaczego zdjęcia są słabej jakości, ale nie chcę kłamać co dzieje się z moim aparatem.
Komentarze (228)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Powiem tak: jak kiedyś będzie mi smutno i źle, wejdę tu sobie raz jeszcze i poczytam komentarze:D Jeśli to będzie całkowita depresja i będzie mi już wszytsko jedno - komentarze będę zagryzać orzechonem;)