Ja miałem misia Uszatka i też było fajnie. Nawet jak mu odpadło jedno oczko to i tak dalej go kochałem. A tych Amerykańskich zabawek z "zakazanej" strefy się po prostu bałem.
@Wywolwerowany_Rewolwer: ja miałem, w sumie mam, psa, którego z niewiadomych przyczyn nazwałem Teddy, wyblakły, 100 razy zszywany leży dzielnie na półce :D
Moim zdaniem takie proste zabawki są lepsze, pozwalają na więcej wyobraźni w trakcie zabawy, nieskończone przygody i pluszak, który nam mógł zawsze towarzyszyć, bo przecież zawsze mówił i robił to co chcieliśmy :)
Komentarze (10)
najlepsze
Moim zdaniem takie proste zabawki są lepsze, pozwalają na więcej wyobraźni w trakcie zabawy, nieskończone przygody i pluszak, który nam mógł zawsze towarzyszyć, bo przecież zawsze mówił i robił to co chcieliśmy :)
http://www.simplediscipleship-wordpress.com/wp-content/uploads/2012/03/gizmo.jpg