W związku z wieczną batalią między miłośnikami Poczty Polskiej a zwolennikami Różnej Maści Kurierów postanowiłem przygotować drobny poradnik, który może podpowie Wam, jak p r a w i d ł o w o korzystać z usług PP. Zebrałem wiedzę od różnych pracowników PP, tak listonoszów jak i kierowców a nawet osób pracujących na głównych punktach przeładunkowych CER. W efekcie garść informacji, które pokażą Wam, że granica między Kurierem a Pocztą zaczyna się baaardzo zacierać. Miłego czytania.
0) Na początek dodam, że niektóre opisywane sceny dantejskie z kopaniem przesyłek mnie nie interesują, nie jestem zwolennikiem żadnego usługodawcy, a ideologiczne rozważania czym wysyłać to temat na inne wykopy. Proponuję przeczytać całość, zanim zacznie się wysnuwać wnioski. Kilka punktów to garść informacji, o których mało kto wie, a które pozwalają zrozumieć funkcjonowanie struktury PP.
1)
Śledzenie przesyłek. Jakoś bez echa i świadomości społecznej przeszedł fakt, że PP od paru dobrych lat oferuje śledzenie przesyłek za pośrednictwem formularza elektronicznego - jak większość kurierów:
//sledzenie.poczta-polska.pl/
Bardzo to ludzi zaskakuje. Po podaniu numeru przesyłki można sprawdzić gdzie obecnie się znajduje i przez czyje przeszła ręce. Działa to obecnie równie sprawnie jak w przypadku dowolnego innego kuriera. I tu wiedza tajemna od pracowników Poczty: przesyłka od momentu nadania w okienku otrzymuje identyfikator elektroniczny, który w praktycznie już każdej placówce jest skanowany przez każdego pracownika, który zajął się przesyłką: przyjął, opisał, spakował, nadał, przewiózł i tak dalej. Co to implikuje?
2)
Punkty przeładunkowe. Użytkownik śledzący swoją przesyłkę widzi tylko urzędy pocztowe w których się znalazła. Zgodnie z wiedzą pracowników - w praktyce każdy kto "dotykał" paczki skanuje ją osobistym urządzeniem. Błyskawiczne kliknięcie kodu paskowego skanera oznacza, że pracownik dostał w swoje ręce paczkę i że przekazał ją do punktu, który również elektronicznie wykazał. W efekcie pani w okienku wprowadza paczkę, potem następny pracownik odbiera ją od niej elektronicznie, przygotowuje do odsyłki (np. pakując w kontener, który również ma swój kod kreskowy), przekazuje kierowcy, który klika swoim skanerem i tak dalej. Aż do osoby która przesyłkę odbiera. Kiedyś rolę skanerów spełniały ręcznie wypełniane arkusze papieru, ale burdel w nich był ponoć taki, że nie szło się potem niczego doszukać bez miesięcznej pracy sztabu grafologów. Dziś każdy kto miał przesyłkę w rękach jest od razu widoczny w komputerach PP. Co w związku z tym?
3)
Jest lepiej. Dużo trudniej coś zgubić. Dużo trudniej coś zniszczyć bez odpowiedzialności. Stuprocentowej pewności oczywiście nie ma, ale łatwo dojść kto ostatni miał przesyłkę w rękach. W teorii pracownik powinien też zgłosić uszkodzenie przesyłki np. w transporcie i elektronicznie to wykazać. W większości przypadków tak jest. Ale...
4)
Choć nie zawsze. Zapytani pracownicy twierdzą - i traktujmy to jak informację niepotwierdzoną, prawdopodobną, ale nie naruszającą niczyjego dobrego imienia ;) - że nie zawsze jest na to po prostu czas. Część przesyłek ekonomicznych z racji ich prawie zerowej wartości nie jest szczegółowo opisywana, więc np. ciężej sprawdzić ich wagę podczas uszkodzenia. W niektórych przypadkach, jak masowy odbiorca/nadawca nikomu nawet nie chce się wpisywać setek adresów z jakąś korespondencją reklamową. Częstokroć też przesyłki nie mają potencjalnie żadnej wartości dla PP, więc kiedy materiału jest dużo, trzeba go jak najszybciej oddać dalej nie wykazuje się elektronicznie wszystkich punktów albo przesyłek. To sprawia, że mniej się o nie dba. Te "gorsze" przesyłki czasem opisują i obsługują pracownicy tymczasowi, których potem trudno zlokalizować i pociągnąć do odpowiedzialności. Ale i na to są rady.
5)
Ekonomia idzie dłużej, więc większa szansa jest na jej uszkodzenie. Np. dlatego, że kiedy coś stoi w kontenerze dwa-trzy dni przykryte innymi paczkami, czekając na kolejną ciężarówkę (a nuż się zmieści?) może się przygnieść innymi paczkami. Jak coś przestawiane jest ze sto razy z miejsca w miejsce, bo przeszkadza, też jest narażone na uszkodzenia. Ustalenie Priorytetu, czyli szybkości wymaganej od przesyłki rozwiązuje pierwszy problem. Większa jest też szansa na pełne wykazanie jej w systemie elektronicznym.
6)
Co z tym priorytetem? Czasem mam wrażenie, że ludzie nie rozumieją, że samochody z ładunkiem nie odchodzą co 5 minut. Kurierzy mają określone godziny do których Poczta (prawie:) gwarantuje dostarczenie następnego dnia. Zwykle jest to nadanie przesyłki do 15:00. U kuriera pod moim domem można nadać do 16:00. Źródło:
//www.poczta-polska.pl/dtf_listp.htm Nadanie rano daje większą możliwość dostarczenia szybko niż popołudniu. Sam potrafiłem zamawiać coś z końca Polski i jeśli ktoś mi to wysłał rano - zawsze miałem nazajutrz (nie, nie liczę ruchu świątecznego:).
7)
Nim pójdziemy dalej - koszta //poczta-polska.pl/cennik.htm - okazuje się, że PP oferuje pierdyliard różnych opcji odsyłkowych. Każda z nich jest czymś nieco innym, ma inne właściwości i jest użyteczna w innym wypadku. Nie namawiam nikogo w zagłębianie się w tabelki, ale zwracam uwagę, na fakt finansowy. Jeśli chcecie, by Wasza przesyłka była traktowana dobrze i szybko - trzeba będzie zapłacić nieco więcej. Proste. Nie podoba się? Tanio i dobrze to jest tylko na wschodzie - jeśli zarabiasz na zachodzie. Chcesz jakości = zapłać. Ale - jeśli zwrócić uwagę na parę rzeczy - i tak może wyjść dużo taniej niż kurierem. Czas na proste opcje poniżej.
8)
Wartość zadeklarowana. Brzmi to poważnie, prawda? Potocznie chodzi o ubezpieczenie dodatkowe przesyłki - na wszelki wypadek. :) Zasada jest taka: PP zwróci Ci więcej i szybciej, jeśli przesyłka będzie ubezpieczona. Wprawdzie wygląda to pewnie jak walka z Urzędem Skarbowym, ale chcę zwrócić uwagę na informacje od pracowników. Nawet abstrakcyjne zadeklarowanie wartości takiej paczki - powiedzmy "paczka jest warta i ubezpieczona na 1 zł" - zmienia diametralnie sposób jej obsługi. Pracownik PP z przerażeniem bierze paczkę z napisem WARTOŚĆ i jak najszybciej chce się jej pozbyć w stanie nienaruszonym. Nie tylko są te przesyłki ZAWSZE bardzo dokładnie opisywane elektronicznie, ale nawet osobno transportowane! Poza tym - pracownicy mają ostre kary finansowe, jak utrata premii i tym podobne rzeczy, jeśli taka przesyłka zostanie choćby uszkodzona. Przypomina to zabawę z granatem - każdy chce się tej odpowiedzialności jak najszybciej pozbyć. I nikt, naprawdę NIKT nie zamierza przejąć uszkodzonej przesyłki. W cenniku znajdziecie informacje, że kwoty ubezpieczenia np. do 50 zł (a zwracają nawet ponad 200 zł za taką!) zmienią koszt wysyłki o mniej więcej złotówkę. Dobry sposób? Spróbujcie sami!
9)
List Polecony Priorytet. Sytuacja wygląda podobnie jak z Wartością zadeklarowaną. List polecony priorytet ma jednak inne zastosowanie dla użytkownika. Z gruntu musi być mniejszy i mniej ważyć, ale z drugiej strony możliwość jego zagubienia jest pomijalnie bliska zeru. Ponadto pracownicy dostają gruby ochrzan z restrykcjami finansowymi włącznie i karani są papierologią, jeśli jakimś cudem nie upchną takiego listu na NAJBLIŻSZY transport. Nikogo nie interesuje jak to zrobią, choćby mieli poszerzyć boczną burtę ciężarówki - ma wejść i koniec. Szansa na błyskawiczne dostarczenie przesyłki jest więc najwyższa.
9a)
Opcja "Ostrożnie" Często nieco kosztowna, ale w połączeniu z powyższymi opcjami może dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo towaru. Osobiście słałem już dyski, komputery, kubki i inne bez opcji "ostrożnie", ale pakowałem grubo i nie żałowałem "zmiękczaczy". Nigdy się nic nie stało. Ale - pracownicy twierdzą, że po serii historii które podchwyciły brukowce, ktoś postanowił zmienić nieco sposób pracy z tymi "ostrożnymi". Kiedyś trzeba było "ostrożnie rzucać", a odkąd wszystko jest wykazywane elektronicznie raczej się boją. Przesyłki "ostrożne" są transportowane osobno i dodatkowo zabezpieczane, a jeśli komuś z pracowników akurat trafi się, że uszkodzi paczkę - biada mu, aj biada. Znów po premii z mizernej wypłaty, papierologia, syf, hańba. I jeszcze trzeba paczkę przepakować ładnie w godzinach pracy (czyli przerwa poszła w długą). I z pensji pokryć równowartość. Z mojego punktu widzenia Lampowy Wzmacniacz Marshalla to lepiej przewieźć osobiście, ale opcja ostrożnie to tak jak "ostrożnie" u kurierów. Starają się na PP bardzo, ale to też kosztowna rzecz. Tu nie ma reguły. Ale warto posłużyć się przykładem od pracowników: paczka "ostrożnie" zwykle jest umieszczana w aucie/ciężarówce tak, żeby nie mogła się przemieścić, nad nią nic nie ma, żeby się nie zgniotła. A przenosi się ją z miejsca w miejsce ręcznie. Żadnych maszyn. I delikatnie!
10)
Tyle na wstępie. Długich artykułów nie chce się nikomu czytać:
tl;dr = wysyłaj z głową. Priorytet + wartość, albo polecony + priorytet. Dodaj opcję "ostrożnie" jak ślesz jajka.
Jeśli to kogoś zaciekawi, albo okaże się pomocne - możemy w komentarzach podyskutować, albo rozwiać inne wątpliwości. Służę uprzejmie.
Komentarze (167)
najlepsze
Co do Poczty to ja nie miałem przykrych incydentów, faktem zaś jest że zwykły list z kartką zawsze wyglada na otwarty bo z Anglii więc pewnie ktoś liczy na to, że tam jest kasa. Moja siostra raz napisała na kopercie po polsku i po angielsku : THERE'S NO MONEY INSIDE. I o dziwo doszło
Z listonoszem zawsze choć zdanie zamienie przy odbiorze paczki/listu, a z kurierem nie bo kurierzy to buraki i gbury.
WIEC JESLI CHCECIE COS WYSLAC TO TYLKO KURIERAMI
@kseon: No to widać ktoś ją sobie już pobrał.
Jeżeli chodzi o polecone, to prawda - dopiero od tego roku działa to w miarę. Ale dowiadujesz się tylko o tym czy list doszedł, albo czy jest awizowany - ale to już coś.
Ja znalazłem tylko to:
http://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/461693,nie_bedzie_prywatyzacji_poczty_polskiej.html