To przede wszystkim problem polskich 30-parolatków niestety. Nie ma życia, jest tylko przeżywanie kolejnych dni. Wiem coś o tym. Jakie mamy perspektywy, jeśli nie trafimy w końcu w totka??? Ja już niczego się nie dorobię po za tym (niczym w sumie) co już mam, niczego szczególnego nie osiągnę... 15 lat przy tym samym biurku, 10 lat przy tej samej kobiecie (co samo w sobie nie jest niczym złym, są to jednak kotwice
@Bartholomew: "Kotwice" - wow, nie sądziłem, że ktoś używa dokładnie tego samego sformułowania co ja - rodzina, kredyty, mieszkanie, samochód - kotwice ograniczające wolność. Wystarczy jedna taka, a już trudniej jest zrezygnować z pracy, zaryzykować zakładając coś swojego czy po prostu rzucić wszystko.
Mam 25 lat, tydzień temu rzuciłem pracę w korporacji na dobrym stanowisku. Mam setki pomysłów co mógłbym zrobić - każdy z nich jest oderwaniem się od rutynowego
Co do tematu, oglądaliście American Beauty? Przecież o tym właśnie ten film jest. I widać w tej wypowiedzi, jak łatwo dać się wkręcić w trybiki społeczeństwa, zgubić marzenia i utonąć w tłumie. A wszystko przez kilka kompromisów, przejściowych okresów zamienienia marzeń i pasji na przygotowaną nam rolę w społeczeństwie, po to by się zorganizować, zbudować fundament, a po chwili wystrzelić na podbój świata, by sięgnąć gwiazd... cóż, fundamenty pod przyszłe wyprawy po
@mRzielony: Mi się trochę wydaje, że wiele zależy od samego człowieka. Niektórzy są stworzeni do monotonii, nie przeszkadza im ona, a wręcz daje poczucie bezpieczeństwa.
A problemy koło czterdziestki moim zdaniem biorą się częściej z niespełnienia swoich marzeń/założeń życiowych. Przekroczyłeś połowę życia, w liceum czy na studiach zakładałeś, że będziesz miał świetnie prosperującą firmę lub super pracę (z pewnością się uda, wystarczy się tylko kilku rzeczy nauczyć!), kupę forsy, masę
@NapalInTheMorning: Co prawda młody szczyl jeszcze jestem i niedawno przekroczyłem dopiero granicę 20+, ale wydaje mi się, że to działa właśnie jak błędne koło, z którego niesamowicie trudno jest się wyrwać. Brak energii i motywacji powoduje nieciekawe życie, nieciekawe życie wysysa wszelką energię i motywację...
Ale mamy podróżników, miliarderów, odkrywców i po prostu ludzi szczęśliwie żyjących pełnią życia. Wszyscy oni musieli wyłamać się ze schematu, by pójść swoją drogą, stworzyć
Spoko. Ja nie mam rodziny, dzieci, kredytów, rat, robię co lubię, trzy lata temu mieszkałem w Londynie, dwa lata temu mieszkałem w Gdańsku, rok temu przeprowadziłem się do Berlina. I co? I też nuda. Spotykam kumpli w moim wieku i opowiadają jak zajebiście mi zazdroszczą, a ja im na to, że nie ma czego.
To wcale nie w tych "kotwicach" tkwi problem. Po prostu jak w Fight Clubie nadchodzi taki moment, że
Wszyscy ładnie piszecie o wyrwaniu się z więzów, stawieniu się społeczeństwu, o wolności i atrakcyjnym życiu. Ale co to do cholery znaczy? Rzucić wszystko i zamieszkać pod mostem? Pojechać w dzicz w Afryce? Dostać się do Legii Cudzoziemskiej? Przecież to właśnie społeczeństwo pokazuje, które życia są atrakcyjne a które nie. Oczywiście można próbować, ale przykłady i tak będą porównywane do tych, znanych ze społeczeństwa. Porozmawiajcie
@alelol: Bariery, bariery... strach przed zmianą (mała stabilizacja, ale stabilizacja), niepewność jutra. Beznadzieja. Stłamszeni ludzie szli jak barany ze spuszczoną głową przed pluton egzekucyjny, zamiast przynajmniej walnąć w mordę jego dowódcę przed śmiercią. Czemu?
Ale tak w ogóle to masz pełną rację. Jeśli się komuś uda zebrać do walki o zmianę, jego wygrana.
on tez tak myslal - w tym problem. Jak pewnie wiekszosc 35-40 latkow. idealy diabli wzieli. Przypomiala mi się scena z "nad niemnem" - rozmowa Benedykta z synem - "Razem, młodzi przyjaciele!...W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele..." Polecam obejrzec.
Wykopię ze względu na możliwość pojawienia się ciekawych wypowiedzi. Ja jestem co prawda 20+ ale mam nadzieję inaczej pokierować swoim życiem niż autor i nie sprzedać swojego życia dla błyskotek które wciska mi na spółkę społeczeństwo z koncernami.
Komentarze (13)
najlepsze
Mam 25 lat, tydzień temu rzuciłem pracę w korporacji na dobrym stanowisku. Mam setki pomysłów co mógłbym zrobić - każdy z nich jest oderwaniem się od rutynowego
A problemy koło czterdziestki moim zdaniem biorą się częściej z niespełnienia swoich marzeń/założeń życiowych. Przekroczyłeś połowę życia, w liceum czy na studiach zakładałeś, że będziesz miał świetnie prosperującą firmę lub super pracę (z pewnością się uda, wystarczy się tylko kilku rzeczy nauczyć!), kupę forsy, masę
Ale mamy podróżników, miliarderów, odkrywców i po prostu ludzi szczęśliwie żyjących pełnią życia. Wszyscy oni musieli wyłamać się ze schematu, by pójść swoją drogą, stworzyć
To wcale nie w tych "kotwicach" tkwi problem. Po prostu jak w Fight Clubie nadchodzi taki moment, że
Wszyscy ładnie piszecie o wyrwaniu się z więzów, stawieniu się społeczeństwu, o wolności i atrakcyjnym życiu. Ale co to do cholery znaczy? Rzucić wszystko i zamieszkać pod mostem? Pojechać w dzicz w Afryce? Dostać się do Legii Cudzoziemskiej? Przecież to właśnie społeczeństwo pokazuje, które życia są atrakcyjne a które nie. Oczywiście można próbować, ale przykłady i tak będą porównywane do tych, znanych ze społeczeństwa. Porozmawiajcie
Ale tak w ogóle to masz pełną rację. Jeśli się komuś uda zebrać do walki o zmianę, jego wygrana.