Rano, jak co dzień, jechałem krakowskim autobusem linii 116 do pracy.
Prowadził go długowłosy kierowca. Nie pasował do typowego obrazu kierowców MPK, którzy na ogół są sfrustrowani i agresywni. W innych miastach jest podobnie, w Warszawie o mało mnie nie pobił kiedy kupując bilet ośmieliłem się podać mu o 20 gr za dużo. Generalnie zakup biletu u kierowcy jest czynnością stresującą - kto próbował, ten wie o czym mówię.
A więc co takiego dziwnego było w długowłosym kierowcy? Już sama jego twarz nie wyrażała komunikatu "zabiję cię jeśli podejdziesz". Kilka razy na krótkiej trasie przepuścił pojazdy które chciały się włączyć do ruchu i robił to bez ostentacyjnych westchnień i ciskania gromów. Takiej kultury na drodze dawno nie widziałem. Czekał na osoby dobiegające do przystanku i ponownie otwierał drzwi tym którzy w ostatniej chwili zdecydowali się wysiąść. Kiedy podszedł do niego pasażer i zapytał o przesiadkę, ten nie burknął czegoś pod nosem tylko wysiadł z szoferki a potem z autobusu i szerokim gestem tłumaczył gdzie pasażer ma przejść i które autobusy będą najlepsze.
Myślę że warto podkreślać takie chwalebne choć nieliczne przykłady.
Więc z tego miejsca, Panie kierowco nr 4200 - dziękuję.
Jarek Kozikowski
Komentarze (305)
najlepsze
Poza tym... jak się rano spieszę to niespecjalnie mi pasuje fakt że kierowca przepuszcza wszystkich, wlecze się, robi przerwy w jeździe, etc, etc. On ma wykonywać swoją robotę jak najefektywniej, nie rzygać tęczą na pasażerów.