Rano, jak co dzień, jechałem krakowskim autobusem linii 116 do pracy.
Prowadził go długowłosy kierowca. Nie pasował do typowego obrazu kierowców MPK, którzy na ogół są sfrustrowani i agresywni. W innych miastach jest podobnie, w Warszawie o mało mnie nie pobił kiedy kupując bilet ośmieliłem się podać mu o 20 gr za dużo. Generalnie zakup biletu u kierowcy jest czynnością stresującą - kto próbował, ten wie o czym mówię.
A więc co takiego dziwnego było w długowłosym kierowcy? Już sama jego twarz nie wyrażała komunikatu "zabiję cię jeśli podejdziesz". Kilka razy na krótkiej trasie przepuścił pojazdy które chciały się włączyć do ruchu i robił to bez ostentacyjnych westchnień i ciskania gromów. Takiej kultury na drodze dawno nie widziałem. Czekał na osoby dobiegające do przystanku i ponownie otwierał drzwi tym którzy w ostatniej chwili zdecydowali się wysiąść. Kiedy podszedł do niego pasażer i zapytał o przesiadkę, ten nie burknął czegoś pod nosem tylko wysiadł z szoferki a potem z autobusu i szerokim gestem tłumaczył gdzie pasażer ma przejść i które autobusy będą najlepsze.
Myślę że warto podkreślać takie chwalebne choć nieliczne przykłady.
Więc z tego miejsca, Panie kierowco nr 4200 - dziękuję.
Jarek Kozikowski
Komentarze (305)
najlepsze
I to trafiło na główną?
Raz spotkałem takiego kierowcy który 2x nie chciał mi otworzyć drzwi. Najpierw na pierwszym przystanku a drugi raz jak go goniłem drugim autobusem i dogoniłem go ale nieee musiał tuż przed nosem zamknąć drzwi i czekać około 5-10 sekund i dopiero ruszył :)
Ale na
pozdrawiam Miłego Pana Kzkgop ! ; ]
Od siebie dodam: w krakowie jakieś 3 lata temu albo coś koło tego jeździłem autobusem z
Ja jeżdżąc po Warszawie i obrzeżach ZTMami czasem kupowałem bilet. Często chciałem bilet którego nie mają (dobowy, tygodniowy), zwykle nie miałem równo a zakup rozpoczynałem dopiero jak kierowca ruszył. I zawsze bez żadnych pretensji ani nieprzyjemności ten bilet kupiłem. Kiedyś pamiętam sytuację w chyba 715 gdy młody gościu chciał kupić bilet, jednak kierowca nie miał (skończyły mu się/nie wziął - nie wiem). Pech chciał że przystanek dalej weszły kanary. I wiecie co ten "zły" kierowca zrobił? Wyszedł razem ze złapanym. Do dziś pamiętam jego zdanie "Panowie szkoda żeby tak chłopak mandat dostał. Chciał kupić bilet, w sumie to tak trochę moja wina...". A co zrobili Ci źli ludzie w autobusie załadowanym jak konserwa? Większość się uśmiechnęła. Nikt nie stwierdził do znajomego że "się spóźni". Często było mi aż głupio przez uprzejmość pana ze 124 który czekał aż ja dobiegnę do autobusu i dopiero odjeżdżał.
Jeżdżąc rowerem czy samochodem nigdy mi się nie wcinają jak dojeżdżam do wysepki a oni z niej chcą wyjechać. A gdy ich puszczę to często nawet migną awaryjnymi. To samo jak zmieniają pas.
Dlatego
http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/1414773,krakow-na-wykopie-chwali-kierowce-autobusu-mpk,id,t.html#fb51c1bb037fda86,1,3,5
Co do zachowania kierowców/motorniczych w wielu przypadkach pozostawia wiele do życzenia, dlatego należy chwalić takie postawy, by każdemu się żyło lepiej.