Przyznam szczerze, że zdażyła mi się historia nieprzyjemna. Jadąc tramwajem trafiłem na kontrolę biletów - to nie jest dla mnie rzecz straszna, bo bilet kupiony zawsze mam - kupilem 4 miesieczny i nabiłem na kartę miejską. Jednak okazało się, że nie mogę jej znaleźć (a jak okazało się po powrocie do mieszkania - zaginęła). No cóż, nie panikowałem, poprosiłem o wypisywanie mandatu, wiem, że bilet nie zginał - jest w bazie elektronicznej, karta to tylko identyfikator. W regulaminie jest punkt, mówiący, że w takich przypadakch mogę się zgłosić i po wpłaceniu drobnej opłaty anulować mandat.
Do tego momentu nie mam żadnych zastrzeżeń, jedynie mogę być zły na siebie.
Otrzymuje mandat, sprawdzam zawartość, pani trzyma bloczkek przodem do mnie. Zwracam uwagę, że nazwę mojej miejscowości źle wpisano (zwracam uwagę, bo jak można, źle przepisać), ale oczywiście nie miało to znaczenia. Na to szybko podpisuję. Dostaję bloczek i odwracam, a tam poprzekreślane liczby. Proszę panią o zrobionie parafki w tych miejscach, ta jednak nie wykonała mojej prośby.
W mieszkaniu dopiero usiadłem i mogłem przeanalizować druczek - okazał się on być druczkiem za czasów starych cen biletów (MPK wprowadziło nowe ceny bodajże od kwietnia lub maja ) stąd na tylnej części owe przekreślenia. Z przodu jest także stara informacja o podstawach prawnych, odwołujących się do starszej ustawy - ze starymi cenami oczywiście.
Podsumowując, pójdę i ureguluję sprawę zgodnie z nowym regulaminem. Ale z drugiej strony poczułem brak szacunku MPK do osób, poprzez 'wciskanie' starych mandatów pokreślonych przez kontrolerów. Przecież podwyższyliście ceny biletów - i co - zabrakło Wam na bloczki? Jak nie macie bloczków - to nie wystawiajcie mandatów (czytałem, że innym zabrakło bloczków, to grzecznie czekali).
W załączniku, już "nieobowiązujący" wzór bloczka.
Komentarze (6)
najlepsze
Z drugiej strony - jeśli wzrasta cena, oczekuje się też polepszenia