Ratownictwo morskie nie wysłało statku. Mężczyzna nie żyje.
Wędkarz, który zasłabł dziś podczas powrotu z rejsu rekreacyjnego kutrem do portu w Łebie, zmarł. Wcześniej szyper jednostki prosił o pomoc ratownictwo morskie, ale statek ratowniczy nie wyszedł w morze. Wezwano jedynie karetkę pogotowia na nabrzeże portowe.
newinuto z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 29
Komentarze (29)
najlepsze
Teraz czekamy aż prokurator postawi zarzuty właścicielowi kutra i załodze.
http://www.wedka.pl/webs/halny/ tutaj mi raczej na stary kuter nie wygląda.
"Wypływamy z portu Łeba przez cały rok. Jednorazowo zabieramy na pokład max 25 osób.
[...]
Nad uczestnikami rejsu czuwa profesjonalna załoga (wszyscy są ratownikami morskimi)."
Mi wygląda na to, że przy pierwszych (niekoniecznie przecież jednoznacznych) objawach zawału
Widzę /bez ironii/ że znasz temat. Ja pisałem tylko co jest dla mnie prawdopodobne na podstawie tego co jest o wypadku w necie. Nie dotarłem do specyfikacji "Halnego1" po przebudowie na wędkowiec... tylko do fotek i reklamy dla potencjalnych klientów na stronie właściciela.
Wiele przypadków zawału jest trudno rozpoznawalnych. Zdarza się, że przebyty
Halny to stary wyremontowany i przebudowany R-17 które kiedyś robiły za "statki ratownicze". W oryginale ~9 węzłów, nie sądzę aby nowy armator na potrzeby wędkarzy zmieniał silnik i napęd. Szybkość SAR1500 - 30 węzłów. Czas reakcji (wg. przepisów) 15 minut. W ciągu 15 minut Halny przepłynie 2 mile, SAR 7 mil, sumarycznie zbliżą się do siebie o 9 mil - czyli tyle ile Halny przepływa w godzinę. Z prostej matematyki
Poza tym tytuł typu "Cywilizowany świat nie pomógł Afryce. Dzieci umarły".