Jeśli rzeczywiście okaże się, że konsole nowej generacji będą mieć system, który nie będzie pozwalał uruchamiać używek to moją przygoda z oryginalnymi grami się zakończy. A na ps3 zakupiłem ich całkiem sporo.
Jak jeszcze nie miałem swojej kopii StarCrafta kuzyn rzekł do mnie:
- wiesz ja to mało teraz gram, to jak chcesz to puść mi esa i właź na moje konto pograć (tu podał login i hasło :P).
Pierdzielę ich!
Tak samo mnie zastanawia sytuacja gdy np. składałbym się z kolegami na konkretną płytę z muzyką czy grę ( np. Heroes). Przecież stanowiły by one współwłasność, więc dlaczego nie moglibyśmy z niej korzystać.
Tak naprawdę to ten genialny artykuł można sprowadzić do stwierdzenia, że klienci wolą płacić mniej niż więcej za gry. Reszta to wykradzenie ideologi uzasadniającej czemu powinni mieć taką możliwość.
Z drugiej stronie mamy racje przemysłu rozrywkowego. Zagram więc może adwokata diabła i przedstawię ich punkt widzenia. Jeśli uznamy za sensowne istnienie praw autorskich to dojdziemy do wniosku, że takie próby ograniczania mają sens. Egzemplarze gry są tylko technicznym sposobem dostarczenia niematerialnej gry.
Jeśli twórca sprzedaje rozrywkę, to w sytuacji odsprzedawania jej wielokrotnie twórca nie zyskuje niczego z faktu, że zapewnił zabawę 10, a nie jednej osobie.
@matips: ależ oczywiście, że zyskuje: przyszłych potencjalnych klientów, no chyba że tworzysz superprodukcję po czym zwijasz interes, ale to raczej nie ma miejsca.
Kupując książkę nie kupujesz zapasu rozpałki do kominka czy podpórki pod za krótką nogę stołu, zależy Ci na treści, którą ktoś musiał stworzyć,
@zyd_urojony: no tak, racja, ale ludzie nadal pożyczają między sobą książki czy je kupują (a autorzy czy wydawcy nie ścigają antykwariatów, mimo że ktoś wyżej w komentach wspomniał że pojawiają się tacy 'wizjonerzy') . oczywiście ebooki też kiedyś załatwią tę sprawę, ale jeszcze trochę czasu upłynie nim to nastąpi. i dobrze, jak na mój gust.
tylko wybierają przechodzony egzemplarz, co automatycznie oznacza stratę pieniędzy dla wydawcy.
Dalej nie dałem rady. Wiem, że dzisiaj dokonuje się co raz większych językowych wygibasów, ale ile razy trzeba powtarzać, że nie można stracić czegoś czego wcześniej się nie miało?! Nie wiem jakie są tezy artykułu, ale dla mnie samo utrwalanie takiego słownictwa to działanie na rzecz terrorystów od "własności intelektualnej".
Bez przesady, wszyscy popierają takie populistyczne hasła żeby się nie dać nachapać korporacjom i w ogóle, ale jak przychodzi co do czego to jednak każdy z nas woli zarobić więcej niż mniej, prawda? Nie mam tutaj zamiaru usprawiedliwiać jakichś wyjątkowo nieczystych zagrań którym również jestem przeciwny (mówię tutaj o przykładach jawnego przedkładania chęci zysku nad komfort i wygodę nabywcy gry) , no ale uważam, że jeśli kogoś stać to może kupić nieśmigany
@Marmite: Problem w tym, że zarówno na to zjawisko jak i na piractwo najbardziej narzekają najbogatsze wytwórnie i zamiast próbować coś zmienić(przykłady: steam - wygoda grania, gracze na zachodzie mówią, że dzięki niemu przestali piracić, CD Projekt - #$!@yliard extrasów, wiedźmin darmowy na maca jeżeli masz wersję na pc, odstąpienie od pozwów względem piratów po negatywnym odbiorze akcji w środowisku, przekonanie wydawcy do usunięcia DRM), zyski chcą generować tylko zmianą
Komentarze (91)
najlepsze
- wiesz ja to mało teraz gram, to jak chcesz to puść mi esa i właź na moje konto pograć (tu podał login i hasło :P).
Pierdzielę ich!
Tak samo mnie zastanawia sytuacja gdy np. składałbym się z kolegami na konkretną płytę z muzyką czy grę ( np. Heroes). Przecież stanowiły by one współwłasność, więc dlaczego nie moglibyśmy z niej korzystać.
Z drugiej stronie mamy racje przemysłu rozrywkowego. Zagram więc może adwokata diabła i przedstawię ich punkt widzenia. Jeśli uznamy za sensowne istnienie praw autorskich to dojdziemy do wniosku, że takie próby ograniczania mają sens. Egzemplarze gry są tylko technicznym sposobem dostarczenia niematerialnej gry.
@matips: ależ oczywiście, że zyskuje: przyszłych potencjalnych klientów, no chyba że tworzysz superprodukcję po czym zwijasz interes, ale to raczej nie ma miejsca.
Kupując książkę nie kupujesz zapasu rozpałki do kominka czy podpórki pod za krótką nogę stołu, zależy Ci na treści, którą ktoś musiał stworzyć,
p.s. i jaki widok z tego internetu?
Dalej nie dałem rady. Wiem, że dzisiaj dokonuje się co raz większych językowych wygibasów, ale ile razy trzeba powtarzać, że nie można stracić czegoś czego wcześniej się nie miało?! Nie wiem jakie są tezy artykułu, ale dla mnie samo utrwalanie takiego słownictwa to działanie na rzecz terrorystów od "własności intelektualnej".
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie wszystkie gry na steamie mają DRM. Nigdy w życiu nie miałem problemu ze steamem.
Pomimo tego że steam też ma jednorazowe klucze, o wiele bardziej podchodzi mi ich