Wpis z mikrobloga

#witoldjurasz

"Krótki komentarz do tego, czego nie powiedział Władimir Putin podczas spotkania z Donaldem Tuskiem, które się nie odbyło (choć od dwoch dni widzę je na ekranie TVN24).

Celem Rosji - od lat - jest osłabianie Polski. Polska jest zaś osłabiona wówczas, gdy nikt jej nie bierze na serio. Ten cel już Moskwa osiągnęła. Rosjanie - nie po raz pierwszy skądinąd - nie muszą się nawet starać, żeby Polska wyszła na kraj niepoważny. Do naszych sojuszników wyszedł bowiem komunikat - a w zasadzie dwa komunikaty.

W opcji nr 1 W. Putin powiedział, to co R. Sikorski powiedział, że W. Putin miał powiedzieć, ale Polacy nie tylko się tym nie przejęli, nie poinformowali o tym sojuszników (i zapewne własnego prezydenta), ale lekceważąc taki komunikat przeorietowali swoją politykę zagraniczną opierając ją tym samym na założeniach, które były z góry fałszywe.

W opcji nr 2 Władimir Putin nie powiedział tego, co miał powiedzieć - tym samym Marszałek Sejmu (czyli wg Konstytucji RP druga, po Prezydencie RP, osoba w państwie) wyszedł właśnie na osobę cierpiącą na zaburzenia pamięci i mającą kłopot z kontrolowaniem tego, co i komu mówi.

Zarówno opcja nr 1, jak i opcja nr 2 osłabia i ośmiesza Polskę na arenie międzynarodowej.

Odnośnie do komentarzy w naszych mediach - słyszę otóż w telewizji, że słowa W. Putina z propozycją podziału Ukrainy nie miały aż takiego znaczenia, bo przecież już wówczas i tak panowała polityka resetu, a poza tym świat znał już rosyjskie podejście do Kijowa (Władimir Putin miał rzekomo wcześniej już mówić o tym, że Ukraina jest sztucznym tworem). Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że to wszystko nieprawda. Reset zaczął bowiem prezydent Obama. W momencie wizyty D. Tuska w Moskwie, o której mówimy, prezydentem USA był George Bush i o żadnym resecie nie było mowy.

W. Putin mówił zaś o Ukrainie jako o sztucznym tworze podczas szczytu NATO w Bukareszcie w kwietniu 2008, czyli ponad dwa miesiące po wizycie D. Tuska w Moskwie. Słyszę też od niektórych komentatorów, że Rosja nie miała żadnego powodu dla wrogości wobec Kijowa, skoro prezydentem Ukrainy był wówczas Wiktor Janukowycz. Problem polega jednak na tym, że w lutym 2008 r. prezydentem Ukrainy był jeszcze Wiktor Juszczenko. Zastanawiam się skądinąd czemu niektórzy nasi komentatorzy popełniają tyle błędów faktograficznych - trudno mi uwierzyć, że to przypadek. Jak się domyślam, chodzi o to, żeby sprawa stała się na tyle mętna, żeby za chwilę już nikt niczego nie kojarzył.

Dość jednak spekulacji. Grunt, że W. Putin nie proponował Polsce podziału Ukrainy. Gdyby jednak istniała notatka, z której wynikałoby, że takie, a nie inne słowa W. Putina jednak padły to wówczas ten, kto wiedziałby, gdzie taka notatka się znajduje posiadałby cenną wiedzę."

https://www.facebook.com/witold.jurasz.16/posts/314572065396510
  • Odpowiedz