Wpis z mikrobloga

Brat weterynarzem od drobiu jest. Pytam go kiedyś jak on te kury bada, puls im mierzy czy jak... To mi tłumaczy, że na takiej fermie jest kilkadziesiąt tysięcy sztuk, jak zaczynają chorować to wybiera się ochotnika, ucina mu łeb i przeprowadza sekcję. No i historię opowiada od znajomego po fachu usłyszaną.

Dzwoni do tego znajomego typ i mówi, że mu indyki chorować zaczęły. No przez telefon trudno diagnozę postawić, to weterynarz prosi, żeby hodowca raczył z jednym z tych indorów się stawić. Dnia następnego przyszedł pan z indykiem, na sznurku go przyprowadził. Weterynarz przejął indora, sprytnym ruchem pozbawił go czerepu i sekcję przeprowadził.

- No chorują na (coś tam) oznajmił. Ile pan tych indyków ma?

- Jeszcze jeden został...

Jednym ruchem pół stada mu wybił :)
  • 14
  • Odpowiedz