Wpis z mikrobloga

#aferapodsluchowa - Ciekawą hipotezę z rosyjskimi służbami w tle stawia Puls Biznesu. Zacytuję poniżej fragment o którym piszę:

Jak doszło do nagrań?


Do większości nagrań doszło w restauracji Sowa & Przyjaciele. Menedżerem tej restauracji jest Łukasz N., wcześniej menedżer nieistniejącej już warszawskiej restauracji Lemongrass, na rogu Aj. Ujazdowskich i Matejki, jakieś 200 metrów od budynku Sejmu. To tu początek ma afera podsłuchowa, która kilkanaście dni temu wstrząsnęła Polską. Była to ulubiona restauracja polityków Platformy Obywatelskiej i części świata biznesu. Choć na brak klientów z grubym portfelem nie narzekała, to została zamknięta. Według naszych nieoficjalnych informacji stało się tak po tym, gdy służby wydały ostrzeżenie, że stoi za nią Rosjanin, według niektórych naszych informatorów niegdyś wysokiej rangi menedżer Lukoilu w Polsce. Służby zaalarmowały, że jest ryzyko podsłuchów, co natychmiast odstraszyło osoby szukające dyskrecji.



Wykrycie sprawcy podsłuchów utrudniało to, że dokonano ich nie tylko w restauracji Sowa i Przyjaciele, ale również w Pałacyku Sobańskich, siedzibie Polskiej Rady Biznesu (PRB). Oba miejsca łączy… Łukasz N. Według naszych ustaleń jego brat był przez rok zatrudniony w lokalu PRB, inne źródła wskazują, że jego partner pracuje tam do dziś. Wszystko więc wskazuje na to, że byli pomocnikami Łukasz N. w dokonaniu nagrań. Dlaczego nagrywał? Tu hipotezy są dwie, albo otrzymał za to sowite wynagrodzenie albo/i został do tego zmuszony. Jak? Według naszych ustaleń w przeszłości był dilerem narkotyków i ta czarna karta w przeszłości mogła być łatwym źródłem szantażu i namówienia Łukasza N. do współpracy. Dlaczego zlecono mu nagrywanie? Tego nie udało nam się jednoznacznie rozstrzygnąć. Z dużym prawdopodobieństwem było to rutynowe działanie rosyjskich służb, które gromadziły materiał, cele potencjalnego wykorzystania w przyszłości.


Jak to się stało, że jedna osoba była w stanie nagrać tak znanych polityków i przedsiębiorców. Z naszych ustaleń wynika, że podsłuchy nie były zamontowane na stałe. Przy dokładnym odsłuchaniu nagrań słychać, że podsłuch jest zakładany tuż przed spotkaniem. A jak VIPy wpadały w pułapkę? Łukasz N. był znany w tym świecie.



- Niezwykle kontaktowy, kulturalny, pomocny, zdobył zaufanie wielu ważnych ludzi, zapewniając dyskrecję i realizując nietypowe zamówienia. Gdy zmienił pracę z Lemon Grass na Sowę do wszystkich, do których miał kontakty wysłał zaproszenie do nowego miejsca. Zadziałało – relacjonuje osoba znająca menedżera restauracji.

Źródło: http://www.pb.pl/3742033,62877,nasza-historia-ze-zrodlem-tasm-w-tle

Do tej pory nie uważałem ich za poważne medium, więc podchodzę ostrożnie i do tego ich artykułu, ale w mojej ocenie ta część ich hipotezy trzyma się kupy.

#rosja
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach