Wpis z mikrobloga

Pierwsza anegdotka dotyczy Krzyśka Gajtkowskiego i pojawiła się w książce Piotra Reissa "Spowiedź piłkarza cz. I". Drugą znalazłem na weszlo.com i jeśli dobrze pamiętam, to była opisana także w ksiące Szamotulskiego. Kto zgadnie kim był piłkarz podbijający ligę szkocką? Uwaga - trudne!

Inne zabawne historie wiążą się z jego partnerką Sonią, która wraz z jego dzieckiem zjawiła się także w Poznaniu. Gajtek zamierzał syna zapisać do przedszkola i o pomoc w tej sprawie poprosił prezesa Majchrzaka i menedżera klubu Erdmana. Ci chcieli mu ułatwić życie, wypełniając wspólnie z nim papiery z danymi dziecka i rodziców. Gdy spytali o wiek dziecka, Gajtek po raz pierwszy zadzwonił do Sonii z zapytaniem o to, ile lat ma ich syn. Wiedząc już, w jakim jest wieku, natknął się na kolejną barierę, gdy spytano go o imię matki dziecka. Wtedy po raz kolejny sięgnął po telefon i zadzwonił do Sonii z wątpliwością: - Sonia, ty masz naprawdę Sonia na imię, czy tylko tak na ciebie godoją?


---

Polski napastnik pojechał kilka lat temu na testy do Szkocji. Po pierwszym dniu dzwoni do kolegi:


- Słuchaj, to jest szok. Zostaję tu na bank. Lada chwila podpisuję kontrakt!


Mija kolejny dzień, zawodnik znowu dzwoni:


- Wszyscy mi mówią, że jestem zajebisty. Po całej Szkocji rozeszła się już wieść, że taki napadzior z Polski przyjechał. Trener i menedżer ciągle za mną chodzą, mówią - jesteś najlepszy, jesteś najlepszy! Aż się nieswojo czuję, ale to jednak miłe.


W końcu ten przyjaciel pyta:


- A co dokładnie ci mówią?


- All the best! ("Powodzenia" - w znaczeniu, wszystkiego najlepszego w poszukiwania pracodawcy, my cię nie weźmiemy)

#pilkanozna #weszlo #anegdotypilkarskie #heheszki
  • 9
@RPG-7: @mecenas_rolski: książkę komuś pożyczyłem kiedyś i nie wróciła, więc też nie jestem wstanie tego potwierdzić. Możliwe, że się mylę, ale mam w głowie scenę w szatni Lecha z nim w roli głównej. Coś miał przeczytać i cała drużyna się połapała, że gość kompletnie z tym sobie nie radzi i zastanawiali się jakim cudem on podpisywał wcześniejsze kontrakty. Ręki sobie za to uciąć nie dam, bo czytałem sporo biografii sportowców