Wpis z mikrobloga

@DuzyLysyBrzydki: #!$%@?, jak ja żałuję, że przez ochotę na przerwę przed studiami musiałem sobie zmienić kategorię z A na D. Żałuję, że nie byłem, ale wtedy pobór był jeszcze powszechny i inaczej się to traktowało. Mogłem pójść na przeszkolenie zasadnicze, później machnąć jakiś licencjat z bezpieczeństwa narodowego i z powrotem do służby. Wiem, że sałaty tam nie ma, ale wiem, że by mi się podobało (zielona podkładka pod krzyżem ZHP).
@DuzyLysyBrzydki: No właśnie – dziś by coś było, a że czasy niepewne, to robota raczej pewna. A tak, poszedłem na studia, imprezowałem, internet zrył mi psychikę i po prostu żałuję, ale bądź tu jasnowidzem. Wtedy u wszystkich było ciśnienie na studia, a zdrowe chłopy od razu kombinowały, żeby na komisji dostać "D". Ja to olałem, bo myślałem, że od razu pójdę na studia, ale nie dostałem się tam, gdzie chciałem, więc
@DuzyLysyBrzydki: Jesteś z dużego miasta może?

Ja jestem z małego, gminnego. Człowiek chciał się wyrwać z domu, a studia wtedy jeszcze coś znaczyły. Generalnie presja otoczenia. Wojsko było synonimem straty czasu. No ale trudno, czasu się nie cofnie. Może jeszcze podziałam coś w harcerstwie. :)
@slava: Pierwsze słyszę. Ciekawa sprawa, no ale w książeczce wojskowej po drugiej komisji mam wbite D ze względu na "stany depresyjne" (o to było najłatwiej), więc pewnie pozamiatane.

@DuzyLysyBrzydki: Ja od małego w ZHP, na obozy jeździłem, więc tematykę generalnie znałem, choć przy pasku mieliśmy co najwyżej nóż taktyczny. :] A ludzie straszyli falą; mówili, że dużo zależy od jednostki – gdzieś tam jest całkiem fajnie, a gdzie indziej kompletnie
@SamiecAlfa: z "fala" to tez bylo ciekawie, bo najwiecej zawsze mieli do powiedzenia ludzie, ktorzy wojsko widzieli na 11.11 ;D Jesli ktos byl delikatna mimoza, na ktorej wrzask, deklamowanie wierszykow, brak mozliwosci polozenia sie na wozie w dzien itd wywieraly traume, to bylo sie czego bac. Normalny facet mial z tego wiecej smiechu niz nerwow, i wygode od 090 ;)