Wpis z mikrobloga

Wczoraj w końcu dopadłam w swoje łapki paczkę z #wykopoczta :) Miałam wpis zrobić wieczorem, ale byłam tak zmęczona, że usnęłam przed komputerem :P Ale od początku...

W środę ok 14 przyszedł mail, że paczka jest już do odbioru w paczkomacie - trochę się zdziwiłam, że nie przyszedł sms, ale doszłam do wniosku, że może się zgubił. Jako, że tego dnia od rana miałam niezły zapieprz - ganiałam po urzędach i dzielnie towarzyszył mi w tym mój prawie roczny maluch, to już oboje nie mieliśmy siły na wyprawę po przesyłkę. Poleciłam swojemu paskowi żeby wracając z pracy zaszedł do paczkomatu. Po jakimś czasie dzwoni do mnie i mówi, że wpisał mój nr telefonu, kod z maila a tu wyświetla się info, że błędne dane. Spróbował jeszcze dwa razy i zrezygnowany wrócił do domu bez paczki. Napisałam więc do @Wykopoczta, żeby zapytali nadawcę przesyłki jaki podał nr telefonu. Po intensywnej i dość zabawnej wymianie korespondencji (czy Wy w ogóle przeglądacie historię rozmowy? :P) dowiedziałam się, że nadawca wpisał przez pomyłkę numer swojej koleżanki. Wieczorem mój pasek znów udał się do paczkomatu - z nowym numerem. Wpisał wszystko jak należy, a tu dupa blada - komunikat zaczynający się od "ups...". Po dodzwonieniu się na infolinię inposta uzgodniliśmy, że wszystkie dane się zgadzają i nie wiadomo czemu paczkomat nie chce otworzyć skrytki. Stwierdziłam, że spróbuję ponownie następnego dnia, czyli wczoraj. W razie problemów pomoc techniczna miała mi zdalnie otworzyć paczkomat.

Po przesyłkę miałam się wybrać rano, ale dość spontanicznie postanowiliśmy się wybrać na wycieczkę do ruin zamku w #czersk nim popsuje się pogoda. Dodam, że było super - nawet strzelałam z łuku ^^ Popołudniu przez wyludnione miasto udałam się do paczkomatu - jako, że nikogo nie było w pobliżu powiedziałam temu żółtemu automatowi parę słów prawdy. Był tak skruszony, że bez szemrania wydał mi moją paczkę!:D

Po wejściu do domu zabrałam się za rozpakowywanie.Rozwijam papier, a tu niespodzianka

Myślę sobie: haha, ale śmieszek. Rozpakowuję dalej i cóż widzę?

No bez jaj! :D Biorę się za dalsze zrywanie papieru i moim oczom ukazuje się takie oto urocze pudełko, oczywście z różową wstążką, gdyż paczka jest od #rozowypasek :)

Otwieram i moim oczom ukazują się cztery paki bombonów, które nie raz już widziałam na zdjęciach z #wykopoczta :) Wszystkie smaczne!


Pod bombonami znalazłam super fajną i ogromniastą taszę:

Pod nią zaś znalazłam list. Cały napisany śląską gwarą - trochę mi zajęło przeczytanie go :P przydał się też słownik :P

Droga @szyszyszynka, bardzo dziękuję za paczkę! Bombony pyszne, a torba taka jaką lubię - ogromna, "szmaciana" - po prostu super! Pomieści wszystkie moje klamoty :) A z gwarą śląską miałam już styczność - mam znajomych w Ustroniu i czasem tak gadają ^^

A jak już wyruszę na rajza (pewnie na jesieni dopiero), to na pewno prześlę Ci jaka ansichkarta ^^

Jeszcze raz stokrotne dzięki! :D

A całość prezentowała się tak:
Aviendha - Wczoraj w końcu dopadłam w swoje łapki paczkę z #wykopoczta :) Miałam wpis...

źródło: comment_AEM9otQi4YTEIP20DwfDyql5BKP7RM2z.jpg

Pobierz
  • 3
@Aviendha: Przepraszam Cię jeszcze raz za ten numer telefonu: to był #fail roku. W każdym razie bardzo się cieszę, że paczka w końcu do Ciebie dotarła. Mam nadzieję, że taszka choć trochę przybliżyła Cię do wyjazdu, o którym pisałaś, a który pozwoli Ci odpocząć od trudów dnia codziennego : )

Obecnie zauważyłam też, że w moim słowniczku zabrakło kilku śląskich słów, które mogły wywołać w Tobie konsternację, jednak mimo to doskonale
@szyszyszynka: hehe, czytanie listu było zespołowe - razem z paskiem rozkminialiśmy co trudniejsze sformułowania :P

a tym failem nie masz się co przejmować - będę wspominać tą edycję i paczkę od Ciebie jako pełną wrażeń :D

btw - udaliście się oboje wraz z mirkiem, którego wylosowałam - oboje czekaliście ze wszystkim do ostatniej chwili (jedno wrzuciło zdjęcia na ostatnią chwilę i paczkę odbierało też dłuuuugo :P, drugie wysłało paczkę ostatniego dnia