Wpis z mikrobloga

#programowanie Ktoś jeszcze ma tak że wcześniej pracował solidne 7-8 godzin dziennie a teraz w tym samym projekcie 1-2 dziennie i nie widzi różnicy w zadowoleniu pracodawcy ani nie zmniejszyła się diametralnie ilość pracy wykonanej? xd

Tak sobie myślę ile to czasu szło na jakieś spotkania, groomingi, raporty, planowania itd. a koniec końców człowiek skakał między tymi taskami żeby optymalizować czas albo patchował jakieś gówno featury w wewnętrznym narzędziu do zarządzania wewnętrznymi narzędziami do raportowania unit testów wewnętrznych narzędzi xD.

Teraz jak musze poczekać aż się testy wykręcą to nie przełączam się na nic innego tylko ide sobie książkę poczytać, wracam za pół godziny i kontynuuje to co robiłem, a na koniec dnia mam tyle samo zrobione co jak mi line manager dyszał w kark.

Jak było więcej ludzi w zespole to zawsze ktoś coś musiał #!$%@?ć i dopytywać, zagadywać i na inne sposoby przeszkadzać, teraz pracuje w zespole z jednym ziomkiem, sprawdzam slacka raz na dwie godziny i jeszcze nic mnie nie ominęło jakimś cudem. A jestem na chyba 30 różnych kanałach dodany, bo każdy proces gdzie komunikacja zachodzi musi mieć osobny kanał (do zgłaszania bugów, do pytań między QA<-> dev, do problemów z pipelinami itd.) xD Wszędzie jakiś manager albo inny diversity coordinator musi swoje orędzia wygłaszać, kudosy albo inne przypomnienia że trzeba review robić na bieżąco xD.
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@kastrator2: Bo to całe agile zmutowało w jakiegoś potwora. Ostatecznie chodzi właśnie o to, żeby bez zbędnego #!$%@? rozpisać sobie zadania na najbliższy czas i je zrobić. Jak się ma dobry zespół, który ogarnia, to robota robi się sama. Jak masz nieogarów, albo totalnych leni, to się robi meetingi, workshopy i zatrudnia scam masterów, którzy mają sprawić, żeby "zespół zaczął działać" ¯\(ツ)/¯
  • Odpowiedz