Wpis z mikrobloga

Zrobiłem na mojej "nieszczęsnej" er-5 koło 700 km. No na początku był szok. Niby spoko, ale to classic naked, wieje, silnik chodzi jak czołg, ręce mnie bolały przez pozycję, aloes "puknięcia" w napędzie. Ale usiadłem, wszystko wyregulowałem, ustawiłem kierownicę i manetki pod siebie (chwilę z tym zeszło nim znalazłem idealne ustawienia), na spokojnie ustawiłem naciąg zgodnie z serwisowka, wyczyściłem i nasmarowalem pedał hamulca tylnego i kurcze, polubiliśmy się () nie jest to mój dream moto, ale wróciła zajawka i tylko czekam aż wrócę z pracy i coś polatam, wczoraj też latałem. Czuje ten motocykl, nauczyłem się pracy silnika i wiem jak jeździć by jej nie zamulać, wyczułem heble i jej pracę. No i nawet zaczyna mi się podobać ( ͡º ͜ʖ͡º) nie jest to motocykl idealny, ma swoje lata i wady, ale wiem, że jak go kiedyś zmienię to złego słowa nie powiem, pozostanie w pamięci jako mój pierwszy motocykl na którym kręciłem pierwsze kilometry po zrobieniu prawka. Jak pogoda pozwoli to w ten weekend szykuje się Słowacja z ekipą.

Er-5 nie jest idealną maszyna, ale za te pieniądze to naprawdę dobry sprzęt na początek przygody dla kogoś kto chce zacząć, a nie ma worka siana.

Nie wiem, ale mam takie uczucie, że jak na nią wsiadam to wiem, że nie odwali żadnej maniany i razem możemy jechać daleko przed siebie. Przyjemne uczucie ()

#motocykle
  • 2
  • Odpowiedz