Wpis z mikrobloga

Obok budy, gdzieś w Pakości,
marzył mirek o miłości.
– Skąd tu miłość taką wziąć! –
Myślał drapiąc głowę wciąż.

Od myślenia niewyspany
płakał ciągle z przegrywami
zmarkotniały, osowiały,
od problemu ciut zdziczały.

Z „ćwiekiem w głowie” od tej myśli:
– Może mirabelka mi się przyśni?! –
tak wyłożył swoje zdanie,
ale czy kość tę dostanie?

Cały dzień mu zszedł na spaniu,
noc zaś przeszła na szczekaniu:
– Hau! Psiakostka, hau! Psiakość!
– Już o kości marzeń dość!

Lecz natrętna myśl wciąż trwała,
„kością w gardle” mu stawała.
Od dumania o tej kości
dostał w końcu niestrawności.
  • 1