Wpis z mikrobloga

#maxlegenda

Krążyła ta legenda u mnie w akademiku. Oczywiście, jak to bywa, wszyscy zarzekali się, iż zdarzyło się to naprawdę. Może i było, kto wie?

Student, jak wiadomo, nie wielbłąd. Zwłaszcza mieszkający w akademiku. Ale mieszkał w tymże akademiku zawodnik, który nawet jak na studenta spożywał i wiele, i często. Nazwijmy go Paweł. A ponieważ odbijało się to na sporej części mieszkańców domu studenckiego, bo to albo kibel zarzygany, albo spać nie idzie, bo Paweł treningi wokalne urządza, postanowiono cos z tym zrobić. I był to pierwszy przypadek w dziejach, że w ustawianiu studenta do pionu wziął udział cały akademik. Zresztą, było to poniekąd warunkiem powodzenia akcji.

Krótkie wprowadzenie – akademik nasz ma cztery piętra, a numer pokoju jest trzycyfrowy i zaczyna się od cyfry, będącej numerem kondygnacji, na której się znajduje. I tak – na parterze były pokoje o numerach 0xx, na pierwszym piętrze 1xx i tak dalej. A nasz Pawełek, co istotne, mieszkał na piętrze drugim.

Cóż więc wymyśliła brać studencka? Wystarczyło trochę denaturatu, szmatka, czarny tusz i szablony. Gdy znienawidzony Pawełek poszedł jak co wieczór na balety, pokoje na drugim piętrze w magiczny sposób zmieniły numerację z 2xx na 3xx. Podobny zabieg zrobiono na wszelki wypadek piętro wyżej. Oczywiście mieszkańcy trzeciego piętra zeszli do pokojów drugopiętrowców. I oczekiwali. Wszyscy oczekiwali.

Krótko po północy Pawełek wrócił. Na własnych, acz mocno chwiejnych nogach. Udał się do swojego pokoju, otworzył drzwi i…

– Ups, sorry – powiedział do kolegi z trzeciego piętra. I poszedł piętro niżej. Tam oczekiwała go jednak niespodzianka – drzwi otworzył mu kolega z pierwszego piętra. Paweł spojrzał na numer pokoju, stało jak byk – 1xx. Poszedł więc piętro wyżej, by ujrzeć pokój 3xx i wychodzącego z niego kolegę z trzeciego piętra. Co się działo w głowie biednego Pawełka, nie dowiedziano się nigdy. Po kilku (jak mówili niektórzy – kilkunastu) kursach z jednego piętra na drugie i z powrotem Pawełek usiadł na półpiętrze z rekami w dłoniach. Nie zauważył więc, jak zza ściany wychyliła się jedna ciekawska głowa, potem druga, trzecia itd… Siedział długo, aż nagle w całym akademiku usłyszano ni to krzyk rozpaczy, ni to skowyt:

– K%#@A!!!! PIĘTRO MI ZAJE@#LIII!!!!