Wpis z mikrobloga

#opowiastki #madrzejzwykopem

Był sobie gość, który zmarł, i trafił do pięknego, wspaniałego miejsca, gdzie drzewa uginały się od owoców, pełno było zastawionych stołów, wszędzie biegały cudowne różowe paski, grała jego ulubiona muzyczka i w ogóle wszystko było super. Zaraz też zjawił się mężczyzna w białej marynarce, i powiedział:

- możesz brać i używać czego tylko zapragniesz. Gdybyś miał jakieś życzenie, to jestem do twoich usług.

Facet rzucił się w wir zabawy, próbował rozmaitych potraw, flirtował z dziewczętami, jeździł super furami, no w ogóle próbował wszystkiego, o czym marzył na ziemi. Pewnego dnia znudziło mu się to jednak, zawołał sługę, i powiedział:

- znudziło mi się to wszystko. Chciałbym mieć jakieś zajęcie. Jaką pracę możesz mi zaproponować?

Sługa smutno pokręcił głową:

- niestety, Panie, to jedyna rzecz, której nie możemy dla ciebie zrobić. Nie ma tu dla ciebie żadnej pracy.

Facet wkurzony odpowiedział:

- phi, świetnie, równie dobrze mógłbym być w piekle.

Obsługujący go diabeł zaśmiał się:

- a ty myślałeś, że gdzie jesteś?

(Margaret Stevens)