Wpis z mikrobloga

@Wilczynski: Ja może i wojskowym nie jestem, ale jakieś pojęcie o sztuce operacyjnej mam. I tak, nie wiem jakim cudem ktoś w sztabie Ukrainy mógł podjąć decyzję o ataku na Zaporożu, uprzednio oznajmiając Rosjanom, że właśnie tam będzie atakował. Zwłaszcza kiedy to Ci Rosjanie od pół roku przygotowywali potężne umocnienia i minowali teren (szczególnie na Zaporożu). Drugą tak kuriozalną decyzją było robienie przyczółków na drugiej stronie Dniepru, kiedy to nie dość
@crash210: Też nie jestem wojskowym. Ale dodałbym brak wsparcia lotniczego. Normalnie to się robi ofensywę z kontrolą powietrza. Albo co najmniej z przewagą. Tu wogóle tego nie było. Nic nie latało oprócz dronów.
Jeszcze pamiętam buńczuczne zapowiedzi, że hehehe smocze zęby, kto hehe stawia smocze zęby. A druga i trzecia linia obrony to szajs, bo u ruskich jest korupcja i budowlańcy rozkradli materiały...
@DonTadeo: No ewidentnie komuś się tam ostro lejce #!$%@?ły, podobno Anglosasi coś naciskali na dużą ofensywę w stylu IIWŚ, żeby dokonać głębokiego przełamania, ale Załużny ją ograniczył do bodaj dwóch korpusów, żeby nie marnować sił i wyszło takie ni to kontrofensywa, ni to zwykłe działanie zaczepne... Straty i tak były duże, a sukcesów żadnych. Czyli cnotę stracił rubelka nie zarobił.
@Wilczynski: Też prawda, tylko że o tym, że Ukraina nie ma wsparcia lotniczego, kontroli przestrzeni ani dominacji w powietrzu wiedzieli wszyscy przed wojną. Najbardziej skrewił Zachód, nie dając Ukraincom pomocy wojskowej kiedy Rosjanie przegrali kampanie kijowską. Wtedy był czas na odbijanie terenów i wypychanie Rosjan. Teraz to już zostaje im tylko obrona i modlenie się o zawieszenie broni zanim do końca spadną morale w armii.