Wpis z mikrobloga

Ja to nie rozumiem co Pan Artur miał w głowie jadąc na finał tego samego dnia, a potem wielkie zaskoczenie że fura się popsuła i nie ma jak dojechać. Ja bym taką wyprawę zaczął minimum 8 dni przed finałem. Codziennie po 60-70km jazdy i nocleg w przydrożnym hostelu oraz aklimatyzacja w nowych warunkach. W samym Lublinie na 3 dni przed finałem z hotelem maksymalnie 150m od studia nagraniowego, tak aby móc na spokojnie wyjść z niego na finał te 6 godzin przed umówioną godzina stawienia się w studiu. Ponadto bardzo nierozsądne jest w pełni zaufanie do jednego samochodu, różnie może się zdarzyć. Pan Artur powinien jechać konwojem na 5 samochodów, 2 lawety, tira ze wszystkimi częściami zamiennymi na pace oraz radiowozem z włączonymi kogutami. Ja naprawdę nie wiem co on sobie myślał jadąc na finał tego samego dnia...
#1z10
  • 2