Wpis z mikrobloga

#famemma z uwagą oglądałem tylko jak Szeliga łapie na cytryne od Wrzoska i to według mnie najlepsza część gali. Sam główny występ przypominał chwilami skakanie po łóżku w tajskim hotelu. Fabjański to jest jakieś nie porozumienie. No i spoko że Natan zrobił KO. Walka kobiet niby nudna,ale nie jeden pyszałek z potężnych influ zostałbym uduszony przez te imadła.