Wpis z mikrobloga

Byłem dzisiaj w turystycznej mieścinie i kasjerka z żabki wyrzuciła dziadka żulika. Różowa poszła coś tam kupić i usłyszała, że wyrzuciła go, bo ten ukradl bułkę. Ten dziadzio żul usiadł na ławce i nikogo nie zaczepiał o pieniądze. Podeszliśmy do niego i daliśmy mu 20 zł na jedzenie. Szczerze powiedział, że browarka już ma, tylko chciał coś zjeść.

No i było wielu turystów dookoła, w tym jeden Janusz, który się wtracil między nas mówiąc, że to żul i gownem wali i że przez takich jak ja, oni ciągle proszą o pieniądze.

Na co mu mówię, że to moja sprawa komu daje pieniądze i żeby w ogóle spadał na giewont.

Na co on, dalej jakby z pyskiem do mnie, że jak mam tyle pieniędzy, to lepiej je spożytkować inaczej.

Sięgnąłem do kieszeni, miałem tam jakieś 500—700 zł i całość przy Januszu oddałem temu dziadkowi zulikowi, który się rozpłakał.

Możecie nie wierzyć, ale zaraz się tu zleci ławka i kasjerka które to potwierdza.
  • 3