Wpis z mikrobloga

#czujedobrzeczlowiek #dziwnehistorie

Dzisiaj miałem dziwną sytuację.
Jak co niedziela jedziemy sobie z różowy pasek na przejażdżkę po wszelkich wioskach naokoło komina.
Gdzieś w tej okolicy: https://goo.gl/maps/12DopKNsLsJyYZwm6 jadąc tak 8-9 rano widzę z pół kilometra do przodu samotne, małe dziecko na rowerku.
Z piątku na sobotę popiłem, #!$%@?, jeszcze mnie trzyma czy co?
Podjeżdżamy bliżej, szyba w dół, o rany dzieciak, dokładnie dziewczynka tak na oko do 5 lat, siedzi całkiem goła na rowerku stojącym na środku drogi. Rzut oka na termometr, kurna może z 16 stopni góra.
Pytam się jak najspokojniej "dziecko gdzie mieszkasz" a dzieciak odpowiada bełkotliwie i dociera do nas, ze jest z dużym deficytem umysłowym.
Awaryjne w ruch, wyskakujemy z auta.
Wszelkie pytania o dom kończą się się uśmiechem od ucha do ucha ale nie wnoszą nic nowego, mowa niezborna, nic się nie da wywnioskować z gadki dzieciaka.
Zostałem na drodze aby hamować nadjeżdżające auta i zaganiać dzieciaka żeby się jeszcze dalej nie oddalało od wsi. Różowa pokłusowała do najbliższych zabudowań aby się rozpytać czyje to dziecko. Zatrzymuje się pierwsze auto, miejscowi ale mimo to nie wiedzą czyje to. Różowej nie ma dłuższą chwilę, już myślę, dobra dzwonie 112 niech przyjeżdża policja czy straż a ja będę w bagażniku szukał koca czy czegoś do okrycia.
No wreszcie zza domów wyskakuje różowa w towarzystwie jakiegoś starszego człowieka. Ok, starszy pan zabiera dzieciaka jakby nie pierwszy raz. różowa mówiła, że po drodze jej objaśnił, że obrządził rano gospodarkę i zasnął a młoda pewnie nawiała. Gość raczej wyglądał na trzeźwego.
  • 1