Wpis z mikrobloga

#mecz #marciniak

Próbując wskazać winnych zaistniałej przed stambulskim finałem sytuacji, sędzia Marciniak odniósł się do pisma, które organizacja "Nigdy Więcej" wysłała do UEFA. – My jednak lubimy donosić, szczególnie na siebie. To było nie do wiary, że nikt z Niemiec, Włoch, Hiszpanii czy jakiegokolwiek innego kraju tego nie wywołał, tylko właśnie Polak. Sami zrobiliśmy tę aferę wokół mnie. Pewnie wiele osób by się ucieszyło, gdyby ten finał został mi zabrany. Cieszę się jednak, że na świecie są poważniejsi ludzie. Musieli to sprawdzić, bo zarzut był dość poważny. Zarówno w życiu, jak i w piłce nie ma miejsca na antysemitów, ksenofobów i rasistów – tłumaczy arbiter.


I dodaje: – Dla mnie to było żenujące, że musiałem się z takich rzeczy tłumaczyć. Od ponad dziesięciu lat sędziuję najważniejsze mecze, mam przyjaciół na całym globie i muszę się tłumaczyć z takich rzeczy. To było słabe i takie nasze polskie, ale trudno. Wolę się otaczać fajnymi ludźmi, a ci dawali mi bardzo dużo wsparcia, popierali mnie i to było też dla mnie bardzo ważne, bo miałem świadomość, że jeśli dobrze posędziuje ten finał, to będzie takie podziękowanie dla wszystkich za to wsparcie, którego mi udzielili. Dostałem tysiące miłych SMS-ów, wiadomości. Szkoda, że kilka osób chciało zepsuć to święto i przyznam, że trochę im się udało, bo ten medal w Stambule już nie smakował tak, jak powinien w normalnych okolicznościach. Życie uczy nas czegoś cały czas, to też jest dla mnie nauczka – skomentował Marciniak.